11.30.2013

Rozdział 19: Bo jestem w ciąży idioto!

Violetta
Ubrałam się i właśnie miałam wychodzić od Leon'a.
- Na pewno nie chcesz, żebym cię odwiózł? - zapytał
- Nie, jeszcze Diego nas zobaczy i dopowie sobie resztę. - odpowiedziałam. Pocałowałam go w policzek i wyszłam. Wezwałam taksówkę i pojechałam do domu. Weszłam po cichu do mieszkania i usłyszałam jak Diego rozmawia przez telefon.
- Co?... Nie możesz mi nic zrobić!... Przypominam ci, że siedzimy w tym razem!... - krzyczał, a gdy mnie zobaczył rozłączył się
- Z kim się tak awanturowałeś? - zapytałam zaskoczona
- Nie twój interes. - odpowiedział oschle - Wychodzę. Nie wiem czy wrócę na noc. - dodał i wyszedł. Znów to robi. Znów zmienił się z czułego romantyka przygotowującego mi kolację na zgodę na wrednego dupka, który albo jest wredny, albo mnie bije. Kiedyś bił mnie regularnie. Nie miałam odwagi komuś tego powiedzieć, a tym bardziej od niego odchodzić. Raz byłam z kolegą z pracy na kawie, by omówić różne rzeczy, a Diego się o tym dowiedział i mimo, że ten kolega to gej on mnie pobił, a później zawiózł do szpitala i powiedział, że spotkałam po drodze do domu jakiś bandytów i to oni mnie tak urządzili. Lekarze mu uwierzyli. Już nie raz obiecywał, że się zmieni, ale za każdym razem jest tak samo. Wystarczy mu mały pretekst typu: zimna kawa, lub za krótka sukienka by się na mnie wyżyć. To dlatego nie mogę z nim ot tak zerwać. Wiem, że może zrobić mi krzywdę, a co gorsza Leonowi też. Poszłam do salonu i włączyłam sobie jakiś film na DVD. Po jakiejś pół godzinie zasnęłam.

Diego
Poszedłem do Veronici. Zdradzam z nią Violę już od jakiegoś czasu. Kiedy dowiedziałem się, że musimy się wyprowadzić do Buenos Aires poinformowałem ją o tym, a ta przyjechała za nami. Z zawodu jest modelką. Jest sto razy lepsza niż Viola. Nie dość, że jest piękna i sexowna to zawsze chętna do łóżka i w dodatku nie marudzi. Violetta jest tylko do pokazu. Wczorajsza kolacja była tylko po to by nie strzeliło jej coś do głowy i nie poszła na policję. Myśli, że coś dla mnie znaczy. Nie wiem jak można taką idiotkę mianować szefową dużej firmy. A ten Leon jest jeszcze głupszy. Jak ona może mu się podobać? Gotować nie umie, jest głupia jak but, w łóżku kiepska i mógłbym tak jeszcze długo wymieniać. Zapukałem do drzwi, a Veronica od razu się na mnie rzuciła. Oplotła mi nogi w pasie i namiętnie całowała. O taką kobietę mi chodzi. Castillo jest jej zupełnym przeciwieństwem. Po chwili wylądowaliśmy już w łóżku. Violetka pośpi sobie dzisiaj sama. A jak mi zrobi awanturę zamknę ją  w domu i już nie wyjdzie.

Leon 
Violetta w końcu przyznała, że mnie kocha. Tak bardzo mi jej brakowało. Nie rozumiem tylko o co chodzi z Diego. Po co jej "trochę czasu"? Oczywiście dam jej go tyle ile będzie chciała. Bardzo mi na niej zależy. Postanowiłem do niej zadzwonić:
- Cześć. - przywitałem się
- Cześć. - odpowiedziała ziewając
- Obudziłem cię?
- Tak, ale to dobrze, bo zasnęłam na kanapie.
- Wiem, że nie powinienem dzwonić, ale... - mówiłem, ale mi przerwała
- Diego'a nie ma w domu.
- A gdzie jest?
- Nie wiem, wyszedł gdzieś. Coś się stało?
- Tak, musimy wyjechać do Londynu na spotkanie z klientami.
- A kiedy?
- Pojutrze. Wiem, że to...
- Pojadę z tobą.
- A Diego?
- Diego jest dorosły i poradzi sobie przez te kilka dni.
- W takim razie jutro obgadamy szczegóły. Dobrej nocy.
- Dobranoc. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałem i rozłączyłem się

Tomas
- Tomas! Gdzie jest mój laptop?! - krzyczała na mnie moja żona
- Przecież się popsuł i go wyrzuciłaś. - powiedziałem
- Jak mogłeś wyrzucić mojego laptopa? - pytała ze łzami w oczach
- To ty go wyrzuciłaś. Rano. Mówiłem, że lepiej jest go oddać do komisu, ale mnie nie słuchałaś.
- To znaczy, że już mnie nie kochasz?
- Co? Czemu? - pytałem zdezorientowany, ale w odpowiedzi dostałem "z liścia". Moja żona pobiegła w stronę sypialni i zamknęła się w pomieszczeniu.
- Ludmiła, co się stało? Zachowujesz się jakbyś była w ciąży! - krzyczałem do drzwi
- Bo jestem w ciąży idioto! - Ludmiła wyszła z pokoju
- Co?!

***
Rozdział nie jest idealny, ale jak na razie na tyle mnie stać. Niedługo będzie się działo dosyć dużo, ale jak na razie musi być nudno.
Nie planowałam zdrady Diego, ale skoro tego tak chcieliście...
Dodałam trochę innych bohaterów, bo w końcu nie samą Leonettą się żyje c'nie? 
Ludmiła jak widzicie jest w ciąży. Czy urodzi to dziecko, czy nie nie wiem. Muszę się jeszcze zastanowić. Jeśli chcecie, żeby je urodziła to piszcie w komentarzach, a jak nie to poroni czy coś. Nie popieram aborcji więc to na pewno nie będzie miało miejsca. 
A i taki mały szantarz:

5 komentarzy = kolejny rozdział

Buhaha, też was kocham :*

11.29.2013

Rozdział 18: Nie uważasz, że musimy porozmawiać?

Violetta
Gdy weszłam ujrzałam pięknie nakryty stół. Leżała na nim kolacja w towarzystwie świec. Spaghetti - ulubiona potrawa moja i Leona. Kurde Violka! Przestań o nim myśleć! Zapomnij! Ale jak? Przecież pracujemy razem! - kłóciła się moja podświadomość.
Obok stołu stał Diego. Miał ubrany garnitur, a w ręku trzymał bukiet czerwonych róż.
- Ccco to jest? - zapytałam zdezorientowana
- Chcę ci jakoś wynagrodzić tą poranną awanturę. - powiedział, po czym podszedł do mnie, pocałował w policzek i dał bukiet kwiatów
- Dziękuję. - podziękowałam, a on pocałował mnie czule tym razem w usta
- Nie masz za co dziękować. - oznajmił po tym jak się od siebie oderwaliśmy. Usiedliśmy do stołu i jedliśmy popijając wino. On się tak stara, a ja zdradzam go z chłopakiem z czasów nastoletnich. Jestem najgorszą narzeczoną na świecie.
Po kolacji usiedliśmy razem na kanapie. Oglądaliśmy jakąś komedię romantyczną. Nagle Diego posadził mnie na swoich kolanach i zaczął całować po szyi. Chciałam odwzajemnić jego pocałunki, ale nagle zamiast niego zobaczyłam Leona. Szybko się oderwałam.
- Coś się stało? - zapytał
- Nie, nie, nic tylko jestem trochę zmęczona. Pójdę się położyć. - powiedziałam i zmyłam się w mgnieniu oka. Poszłam spać ze łzami w oczach. Czemu nie mogę po prostu przestać o nim myśleć? - pytałam się w myślach
Rano, gdy wstałam zeszłam na dół. Na blacie kuchennym znalazłam małą karteczkę, na której było napisane:

Musiałem dzisiaj iść szybciej do pracy.
Przepraszam kochanie. Wynagrodzę ci to.
                                                Twój Diego

 Zjadłam szybko musli, po czym umyłam się, ubrałam i wyszłam do pracy. Nadszedł ten moment. Moment, w którym po raz pierwszy od ślubu Naty i Maxi'ego stanę twarzą w twarz. Wczoraj dzwonił do mnie chyba z 20 razy. Nie odbierałam. Nie miałam odwagi z nim porozmawiać. Co miałabym mu powiedzieć? Kocham cię, ale nie możemy być razem"? 
W drodze do biura układałam sobie w głowie to co mu powiem. Weszłam do gabinetu. Nie było w nim drzwi. Dziwne, przecież mieli je wczoraj wymienić.
- Cześć. - przywitałam się nieśmiało, a on automatycznie podniósł wzrok znad jakiś papierów, które aktualnie przeglądał
- Cześć. - odpowiedział, po czym wrócił do poprzedniej czynności
- Czemu nie wymienili jeszcze drzwi? - zapytałam
- Jakbyś odebrała chociaż jeden telefon ode mnie to byś wiedziała - oznajmił i nastała minuta ciszy - Dopiero dzisiaj mieli czas by je wymienić. Powinni przyjść niedługo. - dodał
- Acha.
- Nie uważasz, że musimy porozmawiać? - spytał podchodząc do mnie 
- Leon... - chwilę zastanawiałam się co mu powiedzieć - To było pod wpływem alkoholu. Ja mówiłam głupstwa, ty mówiłeś głupstwa. Nie byliśmy tego świadomi. Bo gdybyśmy byli trzeźwi to nie miałoby miejsca. Po prostu zapomnijmy o tym. - powiedziałam, a LEon juz chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu facet, który przyszedł wymienić drzwi
- Dobry, ja drzwi wymienić przyszedłem. - przywitał się, po czym cała nasza trójka wróciła do swoich zajęć. Mężczyzna strasznie hałasował. W końcu Leon wybuchnął:
- Czy może pan być trochę ciszej?!
- Panie, albo mam panu drzwi wymienić, albo niech se pan sam to zrobi.
- Bierz najważniejsze papiery i idziemy. - zwrócił się do mnie
- Ale gdzie? - zapytałam zdezorientowana
- Do mnie do domu. Tu raczej dużo nie zrobimy. - oznajmił, a ja zrobiłam co mi kazał. Jechaliśmy w ciszy. Żadne z nas nie miało odwagi, aby normalnie rozmawiać ze sobą po tym co się między nami stało. Niby mamy zapomnieć, ale czy naprawdę tego chcemy? 
Po dotarciu do jego apartamentu Leon poszedł do kuchni zrobić nam jakąś kawę, a ja przeglądałam papiery. Nagle Verdas podszedł mnie od tyłu. Odwróciłam się i spojrzałam mu głęboko w oczy. Po chwili zaczęliśmy się całować coraz to namiętniej. Leon zdjął ze mnie sukienkę, a ja z niego koszulę i spodnie. Byliśmy w samej bieliźnie. Przenieśliśmy się do sypialni. Po raz kolejny doszło do TEGO.
Leżę wtulona w Leona i wodzę palcem po jego torsie.
- To też było pod wpływem alkoholu? - zapytał
- Nie. - powiedziałam, po czym oboje się zaśmialiśmy - Leon...
- Hmm?
- Kocham cię, ale potrzebuję trochę czasu by zerwać z Diego'iem.
- Będziesz miała tyle czasu ile zechcesz. - oznajmił i pocałował mnie w czoło

***
Buhaha xD I co jednak nie jestem taka przewidywalna? Może nie oczekiwaliście po Diego'u romantycznej kolacji, ale mam lepszy pomysł by połączyć Leonettę.
Jak widzicie Leon i Vilu znowu się ze sobą przespali.
Jak ich połączę? Mogę wam zaspojlerować, że wyjadą razem do Londynu i dowie się o tym Lara. Nic więcej nie zdradzam. Dowiecie się w swoim czasie, a tymczasem serdecznie zapraszam do komentowania tego rozdziału. Naprawdę coraz bardziej mnie zaskakujecie jeśli chodzi o komentarze. Dzięki wam istnieje ten blog.
P.S.
Przepraszam, że jest taki krótki. Jutro postaram się dodać dłuższy.
Całuję i do następnego rozdziału :*  

11.25.2013

Rozdział 17: Nie zerwałam z Diego

Violetta
Obudziłam się naga koło Leona. O nie! Co ja zrobiłam?!
Szybko się ubrałam i wyszłam ukradkiem z mieszkania Verdas'a za nim się obudził.
Spacerowałam ulicami Buenos Aires. Dlaczego? Dlaczego ja go tak bardzo kocham. W nocy poczułam jakby przez te 4 lata brakowało jakiejś części mnie, a teraz znowu jest jak dawniej. Przez ten czas zdążyłam zapomnieć czym jest prawdziwe szczęście. Przypomniałam sobie czym ono jest dopiero z Leon'em.
Chciałabym teraz zerwać z Diego'iem, ale nie mogę. Zrozumiałam, że byłam z nim tylko po to, by zapomnieć o Verdas'ie. Jeśli jednak z nim zerwę... Jeśli z nim zerwę powtórzy się sytuacja sprzed roku. Tym razem na pewno byłoby jeszcze gorzej.
Gdy wróciłam do domu zobaczyłam Diego siedzącego na kanapie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdezorientowana
- To chyba ty się powinnaś tłumaczyć. - zaczął spokojnie - Wróciłem, bo pomyślałem, że nie powinienem tak się zachowywać. Czekałem na ciebie całą noc, by być tu jak wrócisz i cię przeprosić, ale ty raczyłaś wrócić dopiero o 10.00 rano. - mówił i nagle wstał z kanapy złapał mnie za ramiona i szarpał - Gdzie byłaś przez całą noc?! - krzyczał, a ja szybko wymyśliłam wymówkę
- Marco się strasznie upił i pomogłam Francesce go zaprowadzić do domu, a gdy już to zrobiłyśmy zaproponowała żebym u nich zanocowała. - mówiłam przez łzy, a on mnie puścił
- Przepraszam, kochanie... - powiedział, ale ja wybiegłam z domu. Poszłam do Fran. Musiałam się komuś wypłakać, a Ludmiła jest sąsiadką Leona. Z kolei Maxi i Naty są na podróży poślubnej.
Niepewnie zapukałam do drzwi rodziny Ponce.
Otworzył mi Marco.
- Cześć, przepraszam, że was nachodzę, ale muszę porozmawiać z Francescą. - powiedziałam ocierając łzy
- Tak, jest wejdź.
Zrobiłam jak powiedział. Gdy weszłam zobaczyłam Włoszkę siedzącą na kanapie. Jak mnie ujrzała od razu wstała.
- Violu, co się stało? Dlaczego płaczesz? Siadaj. - pytała
- Jja wwczoraj na tym ślubie zrobiłam coś strasznego. - jąkałam się
- Co takiego?
- Ja... Przespałam się z Leon'em.
- Co? To świetnie! W końcu zerwiesz z tym... - zachwycała się, ale jej przerwałam
- Nie zerwałam z Diego. On wrócił i pytał się gdzie byłam przez całą noc. Krzyczał i szarpał mnie. Więc powiedziałam mu, że u was nocowałam.
- Violu, nie powinnaś tego tak zostawiać... - mówiła, ale przerwał jej dzwonek mojego telefonu
- To Leon. - powiedziałam po spojrzeniu na wyświetlacz różowego iPhone'a
- Odbierzesz? - zapytała
- Nie. - odpowiedziałam krótko po czym schowałam komórkę do torebki i dodałam  - Muszę już iść do zobaczenia.
Francesca
Nie rozumiem, jak on mógł tak ją potraktować? Nigdy nie lubiłam Diego, ale tym razem przesadził. On jest zwykłym damskim bokserem.
Pomogę Violi jak tylko potrafię, ale jeśli ona nie chce od niego odejść to ja nic nie zdziałam. Mogłabym porozmawiać z Leon'em, ale wtedy Violetta będzie miała do mnie żal.
Jeśli chodzi o sprawę Leona cieszę się, że to z nim Viola zdradziła Diego'a. Z tego co wiem to Diego ciągle urządzał jej awantury o byle co.
- O czym tak myślisz? - z przemyśleń wyrwał mnie mój mąż
- O Violi. Nigdy nie lubiłam Diego'a, ale tym razem przesadził.
- Tak, ale słyszałaś ona nie chce od niego odejść. Lepiej się nie wtrącajmy. - powiedział i mnie pocałował.

Leon
Gdy się obudziłem Violi już nie było.
Wiem, że to co zrobiliśmy jest złe, ale zdążyłem już zapomnieć jak dobrze mi z nią było. Podczas sprzątania znalazłem naszyjnik, który dałem Violetcie dawno temu. Więc mimo wszystko o mnie pamiętała. Gdyby tak nie było to wyrzuciła by ten naszyjnik. Po chwili usłyszałem, że ktoś przekręca klucz w drzwiach.
- Cześć, kochanie. - powiedziała Lara po czym podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek - Jaki piękny naszyjnik. - zauważyła
- Tto mojej mamy niedawno tu była i go zostawiła. - wymyśliłem szybko jakąś ściemę
- Acha. Jak było wczoraj na weselu?
- Co?! O co ci chodzi?!
- O nic tylko spytałam.
- Przepraszam, po prostu wczoraj trochę za dużo wypiłem. - powiedziałem. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Lara liczyła na coś więcej niż rozmowę, ale powiedziałem jej, że boli mnie głowa.

Violetta
Gdy wróciłam był już wieczór. Weszłam po cichu do domu, a to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.

***
Cześć. Oto rozdział 17. Miał być szybciej, ale nie miałam czasu.
Chciałam wam podziękować za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Dla innych blogerów to pewnie mało, ale dla mnie nie. Jest to mój osobisty rekord i mam nadzieję, że teraz będzie ich coraz więcej. To dzięki wam ten blog istnieje, a ja mam chęci do pisania. Dziękuję :*
Jeśli chodzi o LBA to postaram się zrobić to jeszcze dzisiaj.

11.23.2013

Rozdział 16: Kocham cię i nigdy nie przestałam.

Violetta
- Jak to wyjeżdżasz w delegację? - zapytałam zaskoczona
- Tak to, którego słowa nie rozumiesz. - odpowiedział oschle
- Nie musisz być taki nie miły. Co cię znowu ugryzło? - zadałam kolejne pytanie
- Nic, a na ślub przecież nie pójdziesz sama. - oznajmił
- A niby z kim?
- Z twoim Leonem.
- Diego, o co ci znowu chodzi? To nie jest mój Leon.
- Ale spędzasz z nim i tymi swoimi przyjaciółeczkami więcej czasu niż ze mną! - zaczął krzyczeć
- Pracujemy razem! Nie mogę zrezygnować z tej pracy! - też krzyczałam
- Nie możesz?! Czy nie chcesz?! - powiedział, a ja nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do sypialni i płakałam. On wyjechał nawet się ze mną nie żegnając. Może to i dobrze... Odkąd wróciliśmy do Buenos Aires to nic nie robimy tylko się wciąż kłócimy. Nie pamiętam już kiedy się ostatnio kochaliśmy.
Zeszłam na dół by zjeść kolację. Nagle przypomniało mi się, że mam gdzieś schowane bardzo ważne pudełko. Pudełko, do którego kiedyś chowałam większość rzeczy z Leonem. Chciałam je wyrzucić, ale nie potrafiłam. Raz gdy je wrzuciłam do kosza poszłam do domu. Po 5 minutach wróciłam i grzebałam w kontenerze. Innym razem Diego je znalazł i wyrzucił. Jak mi to powiedział udawałam, że mnie to nie obchodzi, ale nie mogłam przez to zasnąć. Gdzieś około 5.00 rano ukradkiem wyszłam z domu szukać go w śmietniku. W samą porę, bo ciężarówka właśnie wywoziła śmieci. Biegłam za nimi jakieś 2 kilometry. W końcu odzyskałam pudełko i przy okazji schudłam. Schowałam je tak by Diego go nie znalazł. Jak wróciłam nawet nie zainteresował się tym dlaczego tak wcześnie wyszłam w samej pidżamie.
Znalazłam je i otworzyłam. Tyle wspomnień odżyło. Były tam nasze wspólne zdjęcia... Wszystko było w pewnym sensie związane z nim. Miałam nawet przepaskę, którą zawiązał mi na oczy gdy przygotował nam kolacje na wieżowcu. Zaczęłam oglądać nasze zdjęcia. Mimowolnie spłynęło mi kilka łez po policzku. Zasnęłam na kanapie przeglądając rzeczy z pudełka.

Leon
Głupi byłem, że wtedy w biurze spytałem Violetty czy mnie kocha. Nie mogę przez to spać. Widać na pierwszy rzut oka, że jest szczęśliwa z Diego'iem. Muszę się komuś zwierzyć. Wyszedłem w samych spodniach od pidżamy i pojechałem samochodem do domu Marco i Francesci. Drzwi otworzyła mi żona mojego kumpla.
- Leon? Co ty tu robisz o tej porze i w samych spodniach od pidżamy? - zapytała zaskoczona
- Hej, Fran też tęskniłem. Muszę porozmawiać z Marco. - powiedziałem i wszedłem do ich mieszkania. - Stary, muszę z tobą porozmawiać. - oznajmiłem, gdy zobaczyłem zaspanego Marco.
- Czemu jesteś w samych spodniach od piżdżamy?
- Czemu wszyscy zadają to pytanie? Ty, twoja żona, wasza sąsiadka? - zapytałem
- Która ta spod ósemki? - odpowiedział pytaniem na pytanie\
- Nie wiem. Wiem tylko, że najpierw spytała mnie dlaczego jestem w samej pidżamie, a potem powiedziała, że mam mega-super klatę i dała mi swój numer.
- Stary, jak ty to robisz?
- Mam problem!
- Leon, jest 3.00 w nocy. - przyszła Francesca
- Wiem, ale muszę się komuś zwierzyć.
- Jutro ślub Naty i Max'iego, a ja i ty jesteśmy świadkami. - mówiła Włoszka jakbym nie wiedział
- Dlatego przyjechałem do was, a nie do nich.
- A czemu nie do Thomasa i Ludmiły? - spytał Marco
- Zapomniałem gdzie mieszkają.
- Przecież oni mają apartament na piętrze pod tobą. - oznajmiła Fran
- Wczoraj zatrzasnąłem się z Violettą w biurze, rozmawialiśmy i sam nie wiem czemu zapytałem jej czy mnie kocha. - mówiłem na jednym tchu
- I co odpowiedziała? - zaciekawiła się Francesca
- Nic, bo ten jej fagas wyważył mi drzwi w moim gabinecie. - powiedziałem, a oni spojrzeli na siebie i mi doradzali. Po jakiejś półtorej godzinie wróciłem do siebie.

Violetta
Rano gdy wstałam zjadłam szybkie śniadanie i poszłam przygotować się na ślub Max'iego i Naty. Ubrałam sukienkę, którą kupiłam podczas wczorajszych zakupów z dziewczynami. Zrobiłam sobie loki i lekki makijaż. Gdy byłam już gotowa poszłam do samochodu i pojechałam na ślub. Przez całą uroczystość patrzyłam na Leona i Larę. Co chwile coś sobie szeptali, albo się uśmiechali.
Na weselu rozmawiałam dużo z Fran, Marco, Ludmiłą, Thomas'em, Natalią i Max'im. Z Leonem, ani jednego zdania. Koło 1.00 siedziałam już trochę podpita i patrzyłam jak tańczy wolnego z Larą. Byli szczęśliwi. Nie to co ja i Diego... Jak wróci będziemy musieli sobie wszystko wyjaśnić.
Po pół godzinie przysiadł się koło mnie Leon.
- Czemu tak siedzisz sama? - zapytał
- Każdy teraz tańczy, a ja nie mam partnera do tańca. - odpowiedziałam
- A gdzie Diego? - zadał kolejne pytanie 
- Wolał pojechać w delegacje niż przyjść tu ze mną.
- W takim razie, czy mogę panią prosić do tańca? - powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i poszłam z nim na parkiet. Puścili jakiś wolny kawałek. Tańczyliśmy i rozmawialiśmy.
- A gdzie masz Larę? - spytałam
- Gorzej się poczuła i poszła do domu. - odpowiedział. Kiedy obydwoje byliśmy już trochę podpici i zmęczeni Leon wezwał taksówkę i pojechaliśmy do jego domu. Verdas siedział na kanapie, a ja leżałam obok trzymając nogi na jego kolanach, a głowę opierając o brzeg kanapy. 
- Leon?
- Hmm?
- Pamiętasz jak wtedy byliśmy zatrzaśnięci w naszym gabinecie i zapytałeś mnie czy nadal cię kocham? - zapytałam
- Zapomnij o tym. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, że... - mówił, ale mu przerwałam
- Tak. - powiedziałam stanowczo
- Co, tak?
- Kocham cię i nigdy nie przestałam. - powiedziałam, a on mnie namiętnie pocałował. Usiadłam na nim okrakiem. Zaczął odpinać mi sukienkę, a ja mu koszulę. Kiedy ja byłam na samej bieliźnie, a on w samych spodniach podniósł mnie i przeniósł do sypialni. Gdy byliśmy tam już Leon położył mnie na swoim łóżku. Leżał na mnie i całował po szyi. Przewróciłam go tak, że teraz to ja leżałam na nim. Po chwili byliśmy już całkiem nadzy. W końcu doszło do TEGO.

***
Jest rozdział 16. Leonetta się ze sobą przespała co nie oznacza, że od razu teraz będą razem. Za kilka rozdziałów owszem, ale na razie to będzie tylko romans. Piszcie jak wam się podoba i do następnego rozdziału. 

11.22.2013

Rozdział 15: Kochasz mnie jeszcze?

Violetta
Jak najszybciej się odsunęłam od niego.
- A Diego to nie fagas. - powiedziałam stanowczo
- To twoje zdanie. - odpowiedział
- Wiesz co? Może lepiej wróćmy do pracy. Im szybciej to skończymy tym szybciej każde z nas będzie mogło wrócić do swojego domu i nie wchodzić sobie w drogę. A i jakbyś mógł nie spóźniaj się już.
- Dla ciebie wszystko. - oznajmił, po czym wróciliśmy do pracy. Poszło nam dosyć szybko. Bardzo dobrze nam się razem pracowało. Jest 18.00. Leon zaproponował, że mnie podwiezie do domu, ponieważ mój samochód jest na przeglądzie. Właśnie wychodziliśmy z biura, gdy zaczepiła nas nasza wspólna asystentka.
- Przepraszam, pana, ale mam sprawę. - zwróciła się do Leona
- O co chodzi? Coś się stało? - zapytał
- Bbbo, kazał mi pan wysłać projekt do ttttego pana Gonzalez. - jąkała się
- Tak. - potwierdził
- No, a jja, zzamiast je wysłać tto jje usunęłam.
- Co?- zapytał zaskoczony, po czym spojrzał na mnie. - Violu, niestety nie mogę cię zawieźć. Muszę zacząć wszystko od nowa, bo sama wiesz, że to ważne.
- Nic się nie stało. Zostanę z tobą. W końcu mieliśmy to zrobić razem.
- Nie Violu... - mówił, ale mu przerwałam
- Zostanę tu, czy tego chcesz, czy nie. - oznajmiłam i wróciłam do gabinetu, a Leon za mną. Pracowaliśmy do 3.00 w nocy. Diego mnie zabije. I mi, i Leonowi rozładowała się komórka, a jego numeru nie znam na pamięć więc nie mogłam powiedzieć Diego, że zostanę dłużej w pracy. Kiedyś chciałam się nauczyć numeru Diego, ale zawsze wypadał mi z głowy. Co jest dziwne, bo numer Leona znam do teraz. 
- Nie musiałaś tu zostawać. Sam bym sobie poradził. - stwierdził Leon
- Musiałam. Sam to byś tu siedział do rana. - powiedziałam i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, ale drzwi się nie otwierały.
- Co się stało? - spytał Verdas
- Nie chcą się otworzyć. - odpowiedziałam, a on podszedł do mnie i zaczął szarpać klamkę. - Leon! Spokojnie, bo zaraz urwiesz tą klamkę! - uspokoiłam go
- Wygląda na to, że trochę tu posiedzimy. - powiedział, po czym kopnął w drzwi i usiadł na małej, białej kanapie stojącej w naszym gabinecie. Po chwili zastanowienia się dosiadłam się do niego. Rozmawialiśmy o wszystkim co się wydarzyło w ciągu tych 4 lat. W końcu Leon zadał pytanie, na które nie mogłam odpowiedzieć szczerze:
- Kochasz mnie jeszcze? - chciałam powiedzieć "tak" , ale nie mogłam. Dlaczego? On jest z Larą, a ja z Diego i jest dobrze jak jest. Na szczęście nie zdążyłam odpowiedzieć, bo nagle ktoś zaczął walić w drzwi.

Diego
Violetta miała wrócić dzisiaj szybko, a tymczasem jest 4.00 w nocy, a jej nadal nie ma. Jak się okaże, że jest z Verdasem to od razu z nią zerwę. Chyba nie myśli, że tak sobie mnie będzie od tak zdradzać. Nie pozwolę na to. Jadę do biura i lepiej, żeby tam była.
Jestem już na miejscu. Próbowałem wejść do gabinetu, który był podpisany imieniem jej i Leona. Nacisnąłem na klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zacząłem w nie walić. W sumie w gabinecie było cicho więc pewnie to już zrobili.
- Halo! Zatrzasnęliśmy się! - usłyszałem za drzwiami krzyk Violetty, a więc jednak mnie nie zdradziła.
- Czekaj, zaraz spróbuję was wypuścić! - okrzyknąłem jej. Wziąłem rozbieg i wyważyłem drzwi. W środku stali Leon i Violetta, która od razu do mnie podbiegła i mnie przytuliła. Poszliśmy do samochodów. Po drodze opowiedzieli mi jak to się stało. Powiedzmy, że im wierzę. Ja pojechałem z Violą moim samochodem, a Verdas swoim.

Violetta
Rano, gdy się obudziłam Diego'a nie było. Pewnie wyszedł do pracy. Umyłam się, ubrałam i zjadłam śniadanie. Około 12.00 zadzwoniła do mnie Naty i poprosiła, żebym przyszła spotkać się z nią, Fran i Ludmi w kawiarni za godzinę. Zgodziłam się. W końcu musimy nadrobić te 4 lata.
Gdy weszłam do kawiarni Lu, Fran i Naty rzuciły mi się na szyję. Usiadłyśmy przy stoliku i wszystkie 4 zamówiłyśmy naszą ulubioną kawę - mrożoną Latte Macchiato. Plotkowałyśmy jakieś 2 godziny. 
- Bym zapomniała Violu, mam coś dla ciebie. - oznajmiła i podała mi białą kopertę. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej zaproszenie na ślub Natalii i Max'iego.
- Ooo, dziękuję przyszła pani Ponte. - powiedziałam, po czym wszystkie się zaśmiałyśmy. Postanowiłyśmy pójść jeszcze na zakupy. Cały dzień minął nam cudownie. Przez te 4 lata zdążyłam zapomnieć jak bardzo kocham moje przyjaciółki.
Po powrocie do domu zastałam Diego.
- Gdzie byłaś? - spytał podejrzliwie
- Z Fran, Naty i Ludmi. Zrobiłyśmy sobie babskie wyjście.
- Acha. - odpowiedział obojętnie
- Mam dla ciebie niespodziankę. - oznajmiłam wesoło
- Jaką?
- Jutro ślub Natalii i Max'iego, a my mamy zaproszenie.
- Przykro mi, ale nie mogę pójść.
- Jak to? - zapytałam zawiedziona
- Dzisiaj wieczorem wyjeżdżam w delegację.

***
I jest rozdział 15. Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej. W następnym rozdziale będzie ślub Naxi. Na tym ślubie nie będzie Diego'a. Nie ukrywam, że wydarzy się tam coś pomiędzy Leonem , a Violą. Ale więcej nie zdradzę. Top Secret. Postaram się dodać następny jutro, ale nic nie obiecuję. Piszcie wszelkie opinie w komentarzach.

Rozdział 14 Część 2: Czym zawdzięczam twoją wczorajszą wizytę?

Francesca
Niedważna długoNaty i Max'iego. Ja i Leon jesteśmy ich świadkami razem z Natalią idziemy do niego uświadomić mu, że jeśli na przykład spóźni się na uroczystość to go zamordujemy. Wszyscy dobrze wiemy, że mimo iż jest z Larą to nadal kocha Violettę. Ponieważ Leon to Leon i pewnie jeszcze nie ma go w pracy dzwonię do niego by mu powiedzieć, że jesteśmy u niego w biurze. 
L.: Halo, Fran? Co jest?
F.: Gdzie jesteś?
L.: Jadę do pracy, a co?
F.: Pośpiesz się, bo ja i Naty jesteśmy u ciebie w biurze.
L.: Dobra, zaraz będę. Idźcie do mojego gabinetu i poczekajcie tam na mnie.
F.: Ok.
- I co jest w biurze? - spytała Natalia
- Nie, ale już jedzie.  Kazał nam poczekać w jego gabinecie.  - powiedziałam po czym ruszyłyśmy w wyznaczone wcześniej miejsce.To co ujrzałam kompletnie mnie zdziwiło.  Violetta stała w jego gabinecie i oglądała zdjęcie jego i Lary.
- Czcześć. - wydusiłam z siebie
- Hhej. - odpowiedziała równie zaskoczona
- Co robisz w Buenos Aires? - zapytała Naty
- Przyjechałam, żeby poprowadzić firmę ojca.
- Chciałaś powiedzieć nową firmę naszych rodziców.  - do gabinetu wparował Leon
- To tylko nie miła niespodzianka.  - odpowiedziała
- Dla mnie jest bardzo miła. - stwierdził Verdas podchodząc do nas i całując nas w policzek na przywitanie. - No nie bądź taka wiem, że też chcesz. - zwrócił się do Violi
- Jedyne czego chcę, to to, żebyś się nie spóźniał. - odpowiedziała
- Przykro mi, ale obawiam się, że tak będzie często. - wtrąciła się Naty - Violetto, przyszłabyś na ślub mój i Max'iego? - zapytała
- Jasne. Jeśli to nie będzie żaden problem dla ciebie lub Maxiego to z chęcią przyjdę.
- Nie co ty. To żaden problem.  Będzie nam bardzo miło jeśli przyjdziesz. W końcu nasza paczka znowu będzie razem. Jeśli chcesz to możesz wziąć ze sobą osobę towarzyszącą. 
- Dziękuję. 
- To co to za ważna sprawa?- dał o sobie znać Leon
 - Przyszłyśmy cię ostrzec, że jeśli nawalisz, albo np. spóźnisz się na uroczystość to cię zakopiemy na cmentarzu.  - wytłumaczyłam mu
- Nie jestem, aż tak nieodpowiedzialny, żeby spóźnić się na ślub najlepszego kumpla. - powiedział
- Ty jesteś zdolny spóźnić się na własny ślub. - stwierdziła Natalia
- Jeszcze na mój ślub za szybko.
- A jak wam się układa? - zapytałam nie chcąc robić na złość Violetcie, ale sprawdzić czy nadal czuje coś do Verdasa
- Dobrze. Z resztą Violetta po wczorajszej wizycie w moim domu może potwierdzić. - oznajmił, a ja z Naty spojrzałyśmy na Violettę, która właśnie krztusiła się wodą
- Nie wnikam. - powiedziałam, po czym pożegnałyśmy się i wyszłyśmy na kawę.

Violetta
- Czym zawdzięczam twoją wczorajszą wizytę? - zapytał Leon po wyjściu Fran i Naty
- Aaa to takie ważne? - spytałam zdezorientowana
- Co? Już się stęskniłaś? Niech zgadnę przyszłaś do mnie, bo tęskniłaś, a ten twój fagas cię śledził?
- Wiesz co? Strasznie się zmieniłeś. W ogóle nie można z tobą poważnie porozmawiać. - mówiłam, a on patrzył na mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem - Po pierwsze w życiu tak bardzo za tobą nie tęskniłam jak wczoraj. Po drugie to Diego chciał z tobą rozmawiać, a ja go śledziłam, po czym zatrzymałam. - skończyłam mówić, a Leon stanął tak blisko mnie, że dzieliły nas milimetry

***
A jednak udało mi się jeszcze dziś  napisać tą drugą część. Za wszelkie błędy przepraszam, ale pisze na komórcę. Mam nadzieję, że się wam podoba. 






11.20.2013

Rozdział 14 Część 1 : Czemu ja tak cierpię?

Diego
- Nasza firma połączyła się z inną firmą i zostałam jej szefową. - odpowiedziała moja narzeczona
- To czemu jesteś taka smutna? - zapytałem zdezorientowany
- Bo nie tylko ja sama jestem tam szefem. - odpowiedziała
- No to kto jeszcze, bo wyglądasz jakby to był jakiś duch, albo Verdas. - oznajmiłem, a ona na dźwięk tego nazwiska spuściła oczy
- To jest Verdas. - powiedziała, a ja nie wierzyłem. Po co on wrócił? Było już tak dobrze, a teraz on i moja Viola mają razem pracować na jednym stanowisku. Wyszedłem bez słowa. Violetta krzyczała za mną, ale jej nie słuchałem. Z początku chciałem się tylko przejść, ale zmieniłem zdanie. Poszedłem do Verdasa. Ostrzegę go, żeby nie ruszał Violetty. Niestety moja narzeczona śledziła mnie, gdy zadzwoniłem do jego domu ona w końcu dała mi znać o swojej obecności.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęła
- Śledziłaś mnie? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie
- Nie odpowiedziałeś mi.
- Przyszedłem go ostrzec. - oznajmiłem, a drzwi do mieszkania Leona się otworzyły. Mianowicie otworzyła je Lara. Miała ubraną tylko koszulę Leona. Jednak dobrze, że Viola przyszła tu za mną. Może jak zobaczy, że ma już laskę do łóżka to o nim zapomni.
- Cześć. - przywitała się Lara
- Hej. - wydusiła z siebie zaskoczona Viola
- Lara, wiesz gdzie jest mój zegarek?! - usłyszeliśmy krzyk Leona, który po chwili pojawił się w drzwiach w samych spodniach
- Ooo, proszę. Lara proszę poznaj moją wspólniczkę i jej narzeczonego. - powiedział rozbawiony
- Nie mówiłeś, że jest twoją wspólniczką. - oznajmiła Lara
- Nie było okazji. Może wejdziecie?
- Nnie, my musimy już iść. Sorka za problem. - powiedziała Violetta, wzięła mnie za rękę i wyprowadziła. Przez całą drogę milczeliśmy. Od razu widać, że nie była zadowolona tym co zobaczyła w mieszkaniu Leona. Nie lubię, gdy jest smutna, ale przynajmniej zrozumie kim jest prawdziwy Verdas. Po powrocie do domu poszła od razu pod prysznic, a potem położyła się spać.

Violetta
Nie wiem czemu, ale zasmucił mnie widok Leona i Lary. Wiem, że teraz jest szczęśliwy, ale przykro mi, że nie ze mną. Ja mam Diego i staram się być z nim szczęśliwa, ale nie potrafię. Czuję się jakby czegoś mi brakowało. Nie potrafię cieszyć się z małych rzeczy jak kiedyś u boku Leona. Oczywiście śmieję się i w ogóle, ale to nie jest szczera radość. Rano nie chciałam rozmawiać z Diego to co zrobił było szczytem wszystkiego. Jak on mógł cos takiego zrobić. A poza tym widzialam jego zadowolenie, gdy w drzwiach pojawiła się prawie naga Lara. Wyszłam bez słowa do pracy. Weszłam do gabinetu, ale Leon oczywiście musi się spóźniać. Nie wiem jak ja z nim wytrzymam jeśli będzie tak już zawsze. Gabinet był duży więc bez problemu zmieściło się tu jeszcze jedno biurko. Spojrzałam na miejsce pracy Leona. Leżało tam zdjęcie jego i Lary. Wyglądali na szczęśliwych. Czemu ja tak cierpię? Od naszego rozstania minęło tyle czasu, a ja nadal nie mogę przestać go kochać.

***
Tak jak zagłosowaliście w ankiecie teraz będę pisać o ich dorosłym życiu. Rozdział jest podzielony na części, ponieważ nie zdążyłam napisać całego. Druga częśc pojawi się być może dopiero w piątek.  

11.17.2013

Rozdział 13: Myślisz, że mnie tym zranisz?

Leon
Zobaczyłem jak Violetta wybiegła z klubu. Pobiegłem za nią. Niestety wyprzedził mnie Diego. Schowałem się za drzewem i podsłuchałem ich rozmowę.
- Nie płacz przez tego idiotę  . - powiedział idiota (czyt. Diego)
- Nie, płaczę przez niego tylko przez swoją głupotę.  - oznajmiła
- Nie jesteś głupia. Jesteś najmądrzejszą i najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałem. - czy on ją podrywa?
- Dziękuje.
- Przysięgam, że gdybyś tylko dała mi szansę nigdy bym cię nie zranił.
- Kto wie. Może powinnam dać ci tą szansę. - no nie idę tam
- Hej, przeszkadzam? - spytałem dobrze wiedząc, że tak
- Tak, przeszkadzasz. - powiedział Diego
- Możemy porozmawiać? - zapytałem Violetty
- Nie, nie mamy o czym rozmawiać. Lepiej poszukaj swojej dziewczyny - Lary. Chodźmy Diego. - jak powiedziała tak zrobiła odeszła. Na zawsze. 4 lata temu moja miłość odeszła. Spotykałem ją jeszcze czasami w szkole, ale ona się zmieniła. Nie trzymała się już z naszą paczką, ale z Diego'iem i jakimiś podejrzanymi typami. Często opuszczała zajęcia w szkole. Po zakończeniu roku szkolnego w Studio wyjechali razem na studia. Ja aktualnie jestem z Larą i można powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Co do innych nie wiele się zmieniło. Federico zyskał sławę i zostawił Ludmiłę. Wrócił Tomas i teraz jest mężem blondynki. Bardzo się zmienił i teraz jesteśmy najlepszymi kumplami. Fran poślubiła Marco, a Naty i Maxi mieszkają razem. Pracuję w firmie rodziców, którą nie długo po nich przejmę. Dzisiaj mamy podpisać kontakt z jakąś inną firmą i stworzyć jedną wielką. Właśnie idę na spotkanie, na które jestem jak zwykle spóźniony. Normalka.
Właśnie jadę windą. Tak się zastanawiam jakie zrobię wejście. Normalny człowiek pewnie wszedłby i powiedział coś w stylu: "Przepraszam za spóźnienie", ale ja nie jestem normalny. Już mam pomysł.
Wparowałem do gabinetu i już miałem wcielić w życie mój plan, ale ujrzałem ją. Była jeszcze piękniejsza niż kiedyś. Teraz była dojrzalsza. Inny makijaż i strój. 
- Pan Castillo? - spytałem udając, że nie ruszyła mnie obecność Violetty.
- Witaj, Leonie. Długo się nie widzieliśmy. - powiedział, po czym wstał i uścisnął moją dłoń
- Cześć. - powiedziałem do Violetty
- Cześć. - odpowiedziała
- Przepraszam za spóźnienie, ale miałem ważną sprawę. - mówiłem siadając
- A jakie to ważne sprawy? - zapytał mój ojciec
- Spanie do 12.00. - odpowiedziałem przeglądając papiery. Wszyscy się zaśmiali. Wszyscy oprócz mnie i Violetty. Ja nie widziałem w tym nic śmiesznego, a Viola była chyba za bardzo zła. Ustalaliśmy różne sprawy i w ogóle. Podpisaliśmy kontakt i ustaliliśmy, że nową firmę poprowadzę ja i   Violetta. Co gorsze będziemy mieli jeden gabinet. Lepiej być nie mogło - pomyślałem ironicznie.

Violetta
Jestem zła jak nigdy razem z Diego wróciliśmy do kraju, bym przejęła firmę taty. Mówi mi, że musimy pojechać na jakieś ważne spotkanie i, że ma dla mnie niespodziankę, a tu proszę państwo Verdas. Teraz jeszcze muszę dzielić gabinet z tym... Ugh!! Jak Diego się o tym dowie to zrobi mi gigantyczną scenę zazdrości. Teraz kiedy tak dobrze nam się układało oświadczył mi się mój tata musiał wszystko zniszczyć. Najgorsze jest to, że ja chyba nadal coś czuje do Leona. Nie dam tego po sobie poznać. Nie widzieliśmy się tyle czasu, a teraz będziemy razem pracować. Po spotkaniu poszliśmy do naszego gabinetu. Ugh naszego!!!
- Teraz będziemy mieli wspólną firmę i wspólny gabinet. Cieszysz się? - zapytał głupio
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo
- To mogłaś nie podpisywać tego kontraktu.
- W przeciwieństwie do ciebie nie zawodzę ludzi, których kocham.
- Czyli Diego'a?
- Tak, Diego'a - mojego narzeczonego
- Myślisz, że mnie tym zranisz?
- Co? Nnie.
- Dla twojej wiadomości jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek z Larą.
- To życzę wam jeszcze więcej szczęścia, dzieci, domu i tak dalej. A i mam nadzieję, że potrafisz nie mieszać życia osobistego z zawodowym. 
- Sugerujesz coś?
- Może.
- Przypominam, że to ty zaczęłaś ten temat.
- Mam cię dość wychodzę. - powiedziałam trzaskając za sobą drzwiami. Po powrocie do domu zastałam Diego'a.
- I co jaka to była niespodzianka? - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć

***
Hahahahaha i co zaskoczyłam was? Sama się w sumie tego nie spodziewałam. Dzisiaj po prostu chciałam napisać kolejny rozdział i nawet miałam pomysł, ale nie wiedziałam czy wykorzystać go na tym blogu czy na innym. Postanowiłam pisać o ich dorosłym życiu. Oczywiście będzie Leonetta. Mam nadzieję, że spodoba wam się ten pomysł i nie przestaniecie mnie czytać.     

11.15.2013

Rozdział 12: Dlaczego akurat ja?

Leon
Rano nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Postanowiłem, że pójdę na tor. Zupełnie nie mogłem się skupić. Gdy zrobiłem sobie przerwę podeszłą do mnie Lara.
- Hej. - przywitała się
- Hej.
- To przez Violettę jesteś taki rozkojarzony. - stwierdziła
- Niby, czemu przez nią?
- No, bo całowała się z Diego.
- Co?!
- Patrz. - powiedziała i pokazała mi zdjęcie. Przez chwilę się w nie wpatrywałem, aż Lara zaproponowała, żebyśmy poszli na koktajl. Zgodziłem się. Chwilę pogadaliśmy. Opowiadała mi o tym co się działo jak mnie nie było. Na końcu przytuliliśmy się na pożegnanie i poszliśmy w swoje strony.

Violetta
W Studio dzień minął bardzo szybko rozmawiałam z dziewczynami poszłam na zajęcia. Dzień jak co dzień. Postanowiłam pójść na jutrzejszą imprezę. Ani Naty, ani Cami nie było dzisiaj w szkole. Dziwne... Po powrocie zauważyłam Leona przytulającego się z Larą. 
- Hej. - powiedział, gdy mnie zobaczył
- Hej, już widzę dlaczego nie chciałeś byśmy znowu byli razem. - odpowiedziałam lekko zdenerwowana
- O co ci chodzi?
- Widziałam jak się przytulałeś z Larą.
- Akurat ty nie powinnaś mieć do mnie o to pretensji.
- Dlaczego akurat ja?
- Widziałem zdjęcie na którym całowałaś się z Diego.
- Jakie...? To nie tak... - mówiłam, ale mi przerwał
- Słuchaj,  nie jesteśmy razem więc nie musisz się tłumaczyć. Tylko pozwól mi na własne życie z kimś innym. - powiedział i odszedł 

Maxi
Szedłem na randkę z Naty, gdy na ławce ujrzałem płaczącą Camilę. Podszedłem do niej i zapytałem co się stało.
- Pokłóciłam się z Broadway'em. - mówiła zapłakana i nagle mnie pocałowała. Nie chciałem tego pocałunku. Gdy się ode mnie oderwała zobaczyłem w oddali biegnącą Natalię. O nie! Musiała to zobaczyć. Brawo Maxi pierwszy raz miałeś wspaniałą dziewczynę i ją teraz stracisz przez swoją głupotę.
- Cami, co to było?! - nie wytrzymałem i wybuchłem
- Przepraszam. - powiedziała, a ja odszedłem. Przez cały wieczór dzwoniłem do Naty, ale ona nie odbierała. Nie dziwię się jej - pomyślałem.

Violetta
Rano zupełnie nie chciało mi się iść do Studio'a, ale nie chcę opuszczać zajęć.
Gdy doszłam zobaczyłam Leon'a rozmawiającego z chłopakami oraz kłócące się Naty i Cami, a Fran i Lu próbują je uspokoić.
- Ej, ej dziewczyny co się stało?! - próbowałam się dowiedzieć
- To, że Cami całowała się z Maxi'm. - mówiła Naty
- Gdyby Maxi był z tobą na poważnie to by tego nie zrobił. - wtrąciła się Camila
- Cami, teraz przesadziłaś. - zauważyła Fran
- To takie z was przyjaciółki?! Wiecie co nic tu po mnie. - oznajmiła Cami i odeszła
Ja zostałam z dziewczynami i pocieszałyśmy Naty.
 - Ej, dziewczyny, a co tu robi Leon?
- Wczoraj chłopacy, Lara i Pablo namówili go, by wrócił.
- Lara?- upewniłam się 
-Tak.
- Co z tobą i Leon'em?- zapytała Ludmiła
- Jesteśmy... przyjaciółmi.
- Jak to nie chciałaś do niego wrócić?- spytała Francesca
- Ja chciałam, ale on nie.
- Ale dlaczego? - włączyła się do rozmowy Natalia, a ja opowiedziałam im całą historię. Nagle podszedł do nas Maxi.
- Naty, możemy porozmawiać? - zapytał
- Możemy. - rzekła i razem odeszli

Naty
- Czego chciałeś? - zapytałam oschle
- Naty, to co wczoraj widziałaś to nieporozumienie. Wczoraj Cami pokłóciła się z Broadway'em, a jak chciałem ją pocieszyć to mnie pocałowała. Proszę wybacz mi obiecuję ci, że nigdy więcej nie spojrzę na żadną inną dziewczynę. - tłumaczył się
- Maxi... ja... muszę się zastanowić. - oznajmiłam    
- Dobrze... - powiedział, a ja odeszłam do dziewczyn.

Maxi
Kiedy Natalia odeszła ja wróciłem do chłopaków.
- I co? Wybaczyła ci? - pytał Leon
- Musi się zastanowić. - odpowiedziałem
- Po tym co zrobiłeś to i tak dużo. - stwierdził Marco. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, aż Fede zauważył, że Leon w ogóle nas nie słucha tylko gapi się na Violę.
- Leon! - krzyknął Marco, a Leon w końcu zeszedł na ziemię
- Co? Co?
- Na jakiej planecie jesteś dzisiaj? - spytałem
- Na żadnej.
- Czyli na planecie "Violetta" - powiedzieliśmy chórem
- Całowała się z Diego.
- Co?! - znowu krzyknęliśmy chórem
- Widziałem zdjęcie, na którym się całują, a ona nie zaprzeczyła. Paczcie teraz pewnie zaprasza ją na randkę. - oznajmił pokazując nam Diego'a podchodzącego do Violetty - Idę tam.
- Nie! - znowu krzyknęliśmy chórem i go zatrzymaliśmy
- Ej, chłopaki musimy przestać. - stwierdziłem
- W takim razie idę na zajęcia, bo nie mam zamiaru na to patrzeć.

Violetta
Kiedy rozmawiałyśmy z dziewczynami podszedł do nas Diego i odciągnął mnie na bok.
- Co u ciebie? - zapytał głupio
- To ty pokazałeś zdjęcie Leonowi.
- Co jakie zdjęcie?
- To na którym mnie całujesz! - wybuchłam
- Nie , to nie ja.
- Wiesz co nie mam ochoty tego słuchać. - powiedziałam i odeszłam.
Wieczorem na imprezie w ogóle nie rozmawiałam z Leonem. On albo gadał z chłopakami, albo z Larą. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, aż w końcu na scenę weszła Lara i zaśpiewała Voy Por Ti. Leon tylko stał i się do niej uśmiechał. Nie wytrzymałam i wybiegłam z klubu.



***
Tak wiem rozdział nie jest powalający. Postanowiłam, że będę dodawać tu rozdziały, ale raz na jakiś czas. Nie wyszedł on tak jakbym chciała, ale mimo wszystko mam nadzieję, że nie jest aż taki najgorszy.      


      

11.02.2013

Rozdział 11: Zostańmy przyjaciółmi

Leon
Gdy tylko usłyszałem w telefonie tego bandytę wybiegłem z kawiarni bez słowa. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do miejsca, w którym więżą Violettę. Zobaczyłem tam otwartą szopę. Chciałem poczekać, aż ci mężczyźni stamtąd wyjdą, ale po chwili ujrzałem jak ją obmacują. Nie mogłem na to pozwolić, więc wbiegłem tam i kazałem im ją puścić.
- Ooo, proszę. Któż tu się zjawił? Trochę ci to zajęło.- powiedział jeden z bandytów
- Właśnie sprawdzaliśmy jak twojej dziuni idzie w te klocki.- dodał drugi
- Po co wam ona?! Przecież chcecie mojego ojca!
- Jeszcze się nie domyślasz?- spytał spokojnie- W takim razie ci to wytłumaczę. Chcieliśmy twojego ojca, ale uznaliśmy, że z ciebie będzie więcej pożytku. Niestety wyjechaliście. Na początku chcieliśmy ją tylko trochę postraszyć, ale to nie zadziałało. Porwaliśmy ją więc i w końcu się pojawiłeś.
- Niestety pojawiłeś się w nieodpowiednim momencie, więc poczekaj na zewnątrz, aż z nią skończymy. Chyba, że chcesz popatrzeć- teraz to przegiął. Nie wytrzymałem i walnąłem go z pięści. Chwile się biliśmy, aż obydwoje leżeli. Mi tylko leciała krew z nosa. I, że to ich bali się moi rodzice? Jeszcze w samochodzie zadzwoniłem po policję, która nadal się nie pojawiła. I jak tu można na nich liczyć? Szybko podbiegłem do Violetty i ją uwolniłem.
- Nic ci nie jest? Masz weź moją kurtkę. - powiedziałem po czym podałem jej moją czarną skórę. Ona nic nie powiedziała tylko zrobiła to o co ją prosiłem.
- Chodź odwiozę cie do domu.- oznajmiłem i zaprowadziłem ją do samochodu.
Przez pierwszą połowę drogi nie rozmawialiśmy. W końcu przerwałem niezręczną ciszę:
- Coś ci zrobili?- zapytałem zmartwiony
- Nie, dzięki tobie nie zdążyli. - powiedziała po czym znów nastała krępująca cisza
- To dlatego wyjechałeś? Kim byli ci ludzie? Powiedz mi wreszcie.
- Mój ojciec wpakował się w lewe interesy z tymi ludźmi.-zacząłem- I kiedy chciał się wycofać okazało się, że ci ludzie są niebezpieczni. Policja kazała nam na jakiś czas wyjechać z kraju. Mieliśmy wrócić do kraju po ich złapaniu.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Przecież bym zrozumiała. - mówiła płacząc
- Policja zakazała nam kogokolwiek informować o wyjeździe, bo wtedy ta osoba byłaby w niebezpieczeństwie. Pablo powiedziałem tylko, że muszę wyjechać i wypisać się ze Studio, a Larze kazałem to przekazać szefostwu toru. 
- A dlaczego teraz przyjechałeś?- zadała kolejne pytanie
- Fran dzwoniła kilka dni temu i mówiła, że dostałaś list z groźbami. Mogę teraz ja zadać ci pytanie?
- Jakie?
- Dlaczego nie poinformowałaś mnie o tym liście z groźbami?
- Nie wiem. Za bardzo się bałam. Nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. - powiedziała po czym zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Po usłyszeniu tych słów szybko zjechałem na bok, zatrzymałem samochód i ją przytuliłem. Ona się nie sprzeciwiała tylko mocno we mnie wtuliła. Gdy tylko przekroczyliśmy próg jej drzwi wszyscy mieszkańcy tego domu po kolei ją ściskali. Później kiedy Violetta poszła do pokoju jej ojciec poprosił mnie o rozmowę. Opowiedziałem mu o wszystkim.
- Bardzo ci dziękuje, że uratowałeś Violettę. Pamiętaj, że jakby ci czegoś brakowało to możesz na nas liczyć. - powiedział pan Castillo
- Dziękuje panu. Muszę już iść. - powiedziałem po czym wyszedłem i pojechałem do domu.

Violetta
Po przywitaniu się ze wszystkimi poszłam do pokoju. Przed zaśnięciem jak zwykle opisałam swój dzień w pamiętniku. Szykowałam się już do spania, ale zaczęłam myśleć o Leonie. Po jego wyjeździe myślałam, że jeśli kiedykolwiek wróci to nie będę chciała go widzieć. Sytuacja się zmieniła. Teraz już wiem, że wyjechał po to, by mnie chronić. Uratował mnie. Gdyby nie on to ci ludzie... Będę mu za to wdzięczna do końca życia. Tęskniłam za nim. Za jego ciepłem, które czułam za każdym razem, gdy mnie przytulał. Chciałabym do niego wrócić. Angie powiedziała, że lepiej będzie jak jutro nie pójdę do Studio. W takim razie odwiedzę Leona i z nim o tym porozmawiam.
Rano, gdy już wstałam, umyłam się, ubrałam zeszłam na śniadanie.
- Witaj Olgo. - przywitałam się z gosposią
- Witaj Violetko. - powiedziała i przybiegła do mnie, by mnie przytulić, po czym dodała- I jak się czujesz? Co byś zjadła?
- Dobrz Olgito. Przecież oni nie zdążyli mi tak naprawdę nic zrobić.
- Dobrze, dobrze siadaj do stołu. Zaraz podam śniadanie, a później upiekę ci twoje ulubione czekoladowe ciasto.
- Nie trzeba.
- Oj, trzeba, trzeba.
Śniadanie jedliśmy w ciszy, aż w końcu mój tata się odezwał:
- Violu, Ramallo już szuka dla ciebie jakiegoś świetnego psychologa. - oznajmił
- Ale ja nie pójdę od żadnego psychologa! - oburzyłam się 
- Musisz po takich przeżyciach.
- Nigdzie nie pójdę!- powiedziałam i wybiegłam z domu. 
Pobiegłam do Leona. Kiedy już byłam pod jego drzwiami stchórzyłam. Odwróciłam się i już chciałam wracać, ale usłyszałam za plecami znajomy głos.

Leon
Wiem, że ja i Violetta nie możemy być razem. Za bardzo ja zraniłem i teraz nie będzie jej łatwo mi zaufać. Postanowiłem ją odwiedzić. Dzisiaj pewnie nie poszła do Studio. Wyszedłem i zobaczyłem ją.
- Violetta! - krzyknąłem
- Ooo Leon. Co tu robisz? - zapytała udając głupią
- Yyy, mieszkam?
- A no tak, zapomniałam. - ta jasne zapomniała gdzie mieszka jej chło... były chłopak.
- Przecież wiem, że przyszłaś tu do mnie wejdź. - powiedziałem i wskazałem na drzwi.
- No więc co cię do mnie sprowadza? - spytałem chociaż znałem odpowiedź
- Myślałam o nas i... - przerwałem jej
- Ja też o nas myślałem i wiem, że cię zraniłem i nie będziesz w stanie mi już zaufać. Dlatego lepiej będzie jak zostaniemy przyjaciółmi. - oznajmiłem jej
- Tak, tak będzie lepiej. Przepraszam, muszę już iść- powiedziała i wyszła z mojego domu.

Violetta
Czyli jednak woli, abyśmy zostali przyjaciółmi... Mimo, że chciałabym być kimś więcej uszanuje jego decyzję. Gdy wróciłam do domu czekała już tam policja by spisać moje zeznania. Reszta dnia minęła spokojnie. Wygadałam się przed Angie, a wieczorem zadzwoniłam do Leona. Po co? Nie mam pojęcia. Może po prostu chciałam usłyszeć jego głos?
L.: Halo? Violetta? Coś się stało?
V.: Nie, po prostu chciałam cię usłyszeć.
L.: Jak się czujesz?
V.: Dobrze, jutro już idę do Studio.
L.: Fajnie.
V.: A ty?
L.: Co ja ?
V.: Wrócisz do Studio? 
L.: Jeszcze nie wiem.
V.: Zastanów się nad tym. Cała paczka za tobą tęskni. Nawet Beto ostatnio mówił, że brakuje mu jego ulubionego pianisty.
L.: Muszę już kończyć. Dobranoc.
V.: Dobranoc Leonie.



Natalia
Maxi chciał się ze mną spotkać w parku. Pewnie chce mnie przeprosić. Poszłam w umówione miejsce, a to co tam zobaczyłam ścięło mnie z nóg.          









******
Tak wiem jestem zła. Niszczę Leonettę, Naxi i moich złośliwości nie koniec. Zastanawiam się, czy nie zawiesić bloga. Mam mało komentarzy nie wiem jaka jest wasza opinia o moim blogu i zastanawiam się czy jest sens ciągnąć to dalej :(