Niedważna długoNaty i Max'iego. Ja i Leon jesteśmy ich świadkami razem z Natalią idziemy do niego uświadomić mu, że jeśli na przykład spóźni się na uroczystość to go zamordujemy. Wszyscy dobrze wiemy, że mimo iż jest z Larą to nadal kocha Violettę. Ponieważ Leon to Leon i pewnie jeszcze nie ma go w pracy dzwonię do niego by mu powiedzieć, że jesteśmy u niego w biurze.
L.: Halo, Fran? Co jest?
F.: Gdzie jesteś?
L.: Jadę do pracy, a co?
F.: Pośpiesz się, bo ja i Naty jesteśmy u ciebie w biurze.
L.: Dobra, zaraz będę. Idźcie do mojego gabinetu i poczekajcie tam na mnie.
F.: Ok.
- I co jest w biurze? - spytała Natalia
- Nie, ale już jedzie. Kazał nam poczekać w jego gabinecie. - powiedziałam po czym ruszyłyśmy w wyznaczone wcześniej miejsce.To co ujrzałam kompletnie mnie zdziwiło. Violetta stała w jego gabinecie i oglądała zdjęcie jego i Lary.
- Czcześć. - wydusiłam z siebie
- Hhej. - odpowiedziała równie zaskoczona
- Co robisz w Buenos Aires? - zapytała Naty
- Przyjechałam, żeby poprowadzić firmę ojca.
- Chciałaś powiedzieć nową firmę naszych rodziców. - do gabinetu wparował Leon
- To tylko nie miła niespodzianka. - odpowiedziała
- Dla mnie jest bardzo miła. - stwierdził Verdas podchodząc do nas i całując nas w policzek na przywitanie. - No nie bądź taka wiem, że też chcesz. - zwrócił się do Violi
- Jedyne czego chcę, to to, żebyś się nie spóźniał. - odpowiedziała
- Przykro mi, ale obawiam się, że tak będzie często. - wtrąciła się Naty - Violetto, przyszłabyś na ślub mój i Max'iego? - zapytała
- Jasne. Jeśli to nie będzie żaden problem dla ciebie lub Maxiego to z chęcią przyjdę.
- Nie co ty. To żaden problem. Będzie nam bardzo miło jeśli przyjdziesz. W końcu nasza paczka znowu będzie razem. Jeśli chcesz to możesz wziąć ze sobą osobę towarzyszącą.
- Dziękuję.
- To co to za ważna sprawa?- dał o sobie znać Leon
- Przyszłyśmy cię ostrzec, że jeśli nawalisz, albo np. spóźnisz się na uroczystość to cię zakopiemy na cmentarzu. - wytłumaczyłam mu
- Nie jestem, aż tak nieodpowiedzialny, żeby spóźnić się na ślub najlepszego kumpla. - powiedział
- Ty jesteś zdolny spóźnić się na własny ślub. - stwierdziła Natalia
- Jeszcze na mój ślub za szybko.
- A jak wam się układa? - zapytałam nie chcąc robić na złość Violetcie, ale sprawdzić czy nadal czuje coś do Verdasa
- Dobrze. Z resztą Violetta po wczorajszej wizycie w moim domu może potwierdzić. - oznajmił, a ja z Naty spojrzałyśmy na Violettę, która właśnie krztusiła się wodą
- Nie wnikam. - powiedziałam, po czym pożegnałyśmy się i wyszłyśmy na kawę.
Violetta
- Czym zawdzięczam twoją wczorajszą wizytę? - zapytał Leon po wyjściu Fran i Naty
Violetta
- Czym zawdzięczam twoją wczorajszą wizytę? - zapytał Leon po wyjściu Fran i Naty
- Aaa to takie ważne? - spytałam zdezorientowana
- Co? Już się stęskniłaś? Niech zgadnę przyszłaś do mnie, bo tęskniłaś, a ten twój fagas cię śledził?
- Wiesz co? Strasznie się zmieniłeś. W ogóle nie można z tobą poważnie porozmawiać. - mówiłam, a on patrzył na mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem - Po pierwsze w życiu tak bardzo za tobą nie tęskniłam jak wczoraj. Po drugie to Diego chciał z tobą rozmawiać, a ja go śledziłam, po czym zatrzymałam. - skończyłam mówić, a Leon stanął tak blisko mnie, że dzieliły nas milimetry
***
A jednak udało mi się jeszcze dziś napisać tą drugą część. Za wszelkie błędy przepraszam, ale pisze na komórcę. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Prooooooooooooooooooooooszę pisz kolejne <3333
OdpowiedzUsuńJesteś boska:-)
OdpowiedzUsuńPocałują się czy nie a może go odepchnie???
Szybko dawaj next bo nie wytrzymam<3