9.27.2014

Rozdział 26: Nie wierzę, że mogłeś umrzeć

Kiedy docieram do szpitala, Francesca siedzi już u Leona. Nie chcę wchodzić i im przeszkadzać, więc mogę zobaczyć go tylko przez szybę.
     Jest słaby - bardzo słaby. Ale przytomny. Ma otwarte oczy, rusza się! Ledwo, ale rusza. Jest cały poobijany. Mam ochotę wbiec tam i rzucić mu się na szyję. Nie mogę jednak. Obok siedzi Francesca, wieje od niej szczęściem na kilometr. Głaszcze go po policzku, uważając aby nie sprawić, żeby coś go bolało.
     Wyglądają jak przykładne, szczęśliwe małżeństwo, które naprawdę się kocha najbardziej na świecie. W dodatku spodziewają się dziecka. Jedyne co tu nie pasuje to moja osoba. Nie jestem jednak w stanie odejść. Moje nogi postanawiają odmówić mi posłuszeństwa i nie potrafię się ruszyć. Stoję jak ostatnia idiotka i obserwuję ich. Jego. Tak dobrze widzieć go, gdy nie śpi. Nawet ze swoją żoną.
     W pewnej chwili Włoszka dostrzega mnie i mówi coś do szatyna. Ten momentalnie odwraca się zdziwiony w stronę szyby i spogląda na mnie. Uśmiecha się lekko i kręci głową. Właściwie to nie wiem, dlaczego.
     Brunetka wstaje i wychodzi z pomieszczenia. Odwracam się w jej stronę i spoglądam na nią zdziwiona. Bez słowa podchodzi i przytula mnie. Mimo zaskoczenia oddaję uścisk i po chwili czuję, że jej łzy spływają na moją koszulkę.
     - Obudził się - szepcze, a ja tylko gładzę ją po plecach.
     Kiedy się odsuwa, mówi tylko, że idzie na chwile do łazienki i odchodzi. Odwracam się z powrotem w stronę okna. Dostrzegam, że Leon przyglądał się naszemu uściskowi. Z uśmiechem wykonuje prawie niewidoczny gest, którym prosi mnie, abym weszła do pomieszczenia. Wzdycham cicho i wykonuję jego prośbę. Niepewnie wchodzę do sali i powolnym krokiem podchodzę do łóżka Verdasa. Nie spuszcza ze mnie wzroku, co - nie ukrywam - mnie peszy. Przysuwam bliżej taboret i siadam.
     - Ślicznie wyglądasz - mówi słabym głosem. Rumienię się, ale po chwili stwierdzam, że wcale tak nie uważa. Mam na sobie stary T-shirt i zwykłe rurki, pod oczami nadal są wory. Nie mam ani grama makijażu.
     - Chciałabym powiedzieć ci to samo - zaczynam - ale niestety bym cię okłamała. Zresztą jak ty mnie teraz.
     Uśmiecha się szerzej i wyciąga rękę, Kładzie ją na moim kolanie i przesuwa po nim kciukiem. Kładę swoją dłoń na jego i uśmiecham się do niego szczerze.
     - Nie wierzę, że tutaj przyjechałaś - mówi.
     - Nie wierzę, że mogłeś umrzeć.
     - Ale nie umarłem i czuję się świetnie.
     - Widać - mówię sarkastycznie, a gdy widzę jego skwaszoną minę, cicho chichoczę.
     Zanim zdąży coś odpowiedzieć, wraca Francesca. Leon tak szybko jak umie, bierze rękę z mojego kolana i spogląda na swoją żonę. Ta uśmiecha się do naszej dwójki i siada na łóżku Leona.
     - Na pewno niczego nie potrzebujesz? - pyta troskliwie, po czym kładzie swoją dłoń na jego. W odpowiedzi kręci głową.


* * *


     Po niedługim czasie, Francesca wraca do domu. Wystarczył wykład o bezpieczeństwu dziecka od Leona i od razu go posłuchała. Jest słodki, gdy mówi o swoim synu. Ma wtedy taki błysk w oku i wiem, że już sobie wyobraża, jak będzie wyglądało jego życie po narodzinach.
     - Kiedy wyjeżdżasz? - pyta po jakimś czasie.
     - Za 2 dni. Nie mam tyle wolnego - wyjaśniam.
     - Zwrócę ci koszty podróży po wyjściu ze szpitala. - Po wypowiedzeniu tych słów zaczynam zastanawiać się, czy śmiać się, czy denerwować.
     - Żartujesz, prawda? - pytam z uśmiechem. Na początku naprawdę biorę to za żart. Widząc jednak jego poważną minę, dodaję: - Leon, będziesz miał teraz na głowie masę innych kosztów. A ja tutaj nie przyjeżdżałam, bo ktoś mi kazał. Przyjechałam sama z siebie, na urlop. Odwiedziłam przy okazji tatę, pomogłam Francesce, a teraz wracam do pracy. Tyle, temat skończony.
     Ale dla Leona nie istnieje coś takiego jak "temat skończony", dopóki on nie ma ostatniego zdania. Po dłuższych przekonaniach, udaje mi się jednak namówić go odpuszczenia. Siedzę z nim bardzo długo i wracam dopiero nad ranem. Od razu kładę się do łóżka i zasypiam.



* * *


     Ze zdenerwowania, dokładnie rozglądam się po pomieszczeniu. Jestem w przytulnej, małej kawiarni. Od 30 minut czekam na mamę i zastanawiam się, jak wygląda, co mi powie. Nie widziałam się z nią już od kilku lat. Nawet nie wiem, po co to spotkanie. Ono niczego nie zmieni.
     Równo o 16, do lokalu wchodzi moja matka. Poznaję ją od razu. Przefarbowała włosy na blond. Ma na sobie błękitną sukienkę i biały sweter. Wygląda dużo młodziej niż powinna. W ostatnich latach, w których ją widziałam niewiarygodnie się postarzała. Mam świadomość, że po części była to moja wina.
     Na mój widok jej twarz się rozpromienia i szybko podchodzi do stolik przy którym siedzę. Wstaję i witam się z nią niepewnie. Już podczas tych dwóch słów, trzymam ją na dystans. Siada naprzeciwko mnie.
     - Pięknie wyglądasz - mówi. Mam na sobie koszulkę w czarno-białe pionowe paski i niebieski sweter. Do tego zwykłe rurki i trampki. Moje włosy są związane w byle jaki kucyk, a mojego makijażu prawie nie widać. Zdarzało mi się wyglądać lepiej, ale mimo to odpowiadam:
     - Dziękuję, ty też. 
     - Bardzo cieszę się, że w końcu postanowiłaś się spotkać i...
     - Od razu mówię - przerywam jej - że gdyby nie tata, nie byłoby mnie tutaj. I nie mam zbyt dużo czasu. 
     Widzę na jej twarzy rozczarowanie. Ale zdziwiłabym się, gdyby spodziewała się, że teraz wpadnę jej w ramiona i będziemy najlepszymi przyjaciółkami - co to to nie. Przyszłam jej wysłuchać, kiedy skończy po prostu wyjdę. 
     - Nadal się gniewasz.
     - Dziwisz mi się?! - wybucham, gdy tylko słyszę jej zdziwiony ton. - Myślałaś, że co?! Że parę lat zostanę sama, bez najmniejszego kontaktu z tobą, i nagle o wszystkim zapomnę? Myliłaś się. Bo nigdy nie zapomnę. I nie jestem pewna, czy w ogóle kiedykolwiek ci wybaczę. Przyszłaś tutaj sprawdzić, czy "nadal się gniewam"? Bo jeśli tak, to możemy się pożegnać.
     - Violu, nie denerwuj się tak. Miałam po prostu nadzieję, że w końcu mi wybaczysz. Postaramy się...
     - Jeśli chcę, żeby ktoś mi coś wybaczył, staram się o to. A nie urywam kontakt i mam tego kogoś głęboko gdzieś.


* * *

I oto 26.
Rozdział jest nudny i ogólnie kiepski, wiem. Nie mam pojęcia jednak czy w ogóle ktoś na niego czekał. Ilość komentarzy znacznie zmalała i naprawdę nie wiem, dlaczego. Coś jest źle/nie podoba się Wam, to po prostu to piszcie. 
I uznałam, że skoro tutaj jest mniej oczekujących, bardziej będę starała się pisać częściej na GMLL niż tutaj.
Planowałam nowe opowiadanie. Mam nadzieje, że wypali, a tymczasem zapraszam do zakładki "Prologi", będą się tam pojawiały początki nowych opowiadań, a Wy będziecie mogli je komentować i doradzić mi, który z nich byłby najlepszy. 

40 komentarzy = Rozdział 27


32 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Super !
      Zgodne małżeństwo.. :(
      Mama violi. :|
      Czekam na NEXXT!
      Suzzy

      Usuń
  2. boski rozdział
    czekam na następny
    pozdrawiam Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. superowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny...
    Jej Leon się obudził *-* Mój słodziak :DD
    Wiesz wydaje mi się że mniejsza ilość komentarzy jest spowodowana nauka... Ja sama ledwo znajduje czas aby coś w ogóle przeczytać.. Cały czas tylko kartkowki, sprawdziany... Tych nauczycieli nie można uspokoić! xd
    Spotkanie Vilu z mamą .. Szkoda że jest taka w stosunku do swojej rodzicielki ale nie dziwię się jej... sama pewnie bym nie miała najmniejszej ochoty spotykać się z kimś kto miał mnie głęboko gdzieś..
    Leee Vilu wyjeżdża za dwa dni :((
    Leon zostanie :((
    Hihi ale mam nadzieję że mimo wszystko będę w przyszłości szczęśliwi razem...
    Piszesz świetnie i to opowiadanie jest genialne, ale wraz z rozpoczęciem roku przyszedł brak czasu.. Dlatego nie przejmuj się *-*

    Anonim misia

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział :))
    Fran i Leon :/
    Szkoda mi Fran... Ona tak bardzo kocha Leona, a on zdradza ją w dodatku z jedyną osobą jakiej teraz ufa, a jest jeszcze w ciąży...
    Ładne, przykładne małżeństwo?
    Ładne to na pewno, bo nie mam nic do urody Fran, a Leon to po prostu bóg ^^ Ale co do tego czy takie przykładne i kochające miałabym lekkie wątpliwości :D
    Fran tak się z tego cieszy, że on się wybudził :))
    A gdy tylko wyjdzie, wchodzi Viola i wszystko wygląda inaczej...
    Ja naprawdę współczuję Violi tego, że musi przechodzić coś takiego, ale jednak sama wybrała taką drogę...
    No wybrała się na spotkanie z matką...
    To chyba jakiś krok na przód :D
    Szkoda tylko, że wciąż jej tak nienawidzi :/
    Rozdział naprawdę przewspaniały :))
    Przepraszam, że nie komentuję, a jak już to robię to z anonima i krótko, ale tyle na głowie, że po prostu masakra :/ Miałam już dwa sprawdziany i miałam mały wypadek, ale żyję :D
    Nie wiem dlaczego spadła ci ilość komentarzy, ale zapewne to przez natłok nauki i szkołę :)
    Dla nie wszystko jest wspaniałe i nie musisz nic zmieniać :)
    Bardzo fajnie, że dodajesz rozdziały tak często i naprawdę jestem ci wdzięczna, bo piszesz wspaniale, chociaż przez to popełniłaś ogromny błąd, bo między innymi dzięki tobie piszę ;D
    Już zaczynam twoje kolejne arcydzieło, będące prologiem :D
    Czekam na kolejny rozdział tutaj jak i na 10 na GMLL :D
    Bella :*

    OdpowiedzUsuń
  6. zajęte Suzzy ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny . Powodzenia w pisaniu. Czekam na next .
    Pozdrowienia
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielkie brawa , w dużym stopniu ten rozdział umila mi podróż niekończąca się podróż pociągiem , aj ten Leon :') liczę na to ,że Fran nie zostanie skrzywdzona i znajdzie się dla nie np pojawi się dla niej Diegitoooo

    OdpowiedzUsuń
  9. genialny rozdział masz talent <3 szkoda że tak żadko jest nowy rozdzial ale rozumiem szkoła. jestem bardzo ciekawa bo sądze że połaczysz naszą leonette tylko jak? :) oby fran aż tak bardzo nie cierpiała
    czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  10. ten rozdział nie był ani nudny ani kiepski <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świeeeeetny! ♥
    Nie chce cię urazić, ale faktycznie chyba na twoim drugim blogu jest ciekawsza historia, i przynajmniej JA bardziej czekam na rozdziały na tamtym blogu :)
    Całusyy ;**
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny !
    No oczywiście, że ja czekałam na ten jakże boski rozdział i mogę powiedział, że wyszedł świetny jak zawsze hehe :) No Leon się obudził i Viola specjalnie przyjechała. Tak się zaprzyjaźniły z Fran, ale ona nie wie, że Leona i Vilu coś łączy :( Leoś tak się przejmuje aby z dzieckiem było wszystko dobrze, ale widać też, że czuje jeszcze coś do Vilu i ciekawe jak to się dalej potoczy :) Spotkanie Vilu i jej mamy coś nie wyszło ;( Czekam na kolejny rozdział ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział :)
    Uwielbiam twojego bloga !
    Świetnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny. Szkoda tylko że tak długo trzeba było czekać :(
    Oto moje zachcianki:
    Więcej rozdziałów tu i na GML
    Leonetta!!!!
    Poronienie fran buahahahaha ^^
    Rozstanie fran z leonem
    Ciąża Vilu :)))
    Dziękuję za uwagę, mam nadzieję, ze chociaż połowa się spełni :3
    Vivaa

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny <3
    Ja czekałam i zawsze będę czekać na rozdziały. Nie musisz nic zmieniać jesteś genialna.. Niektórzy po prostu nie mają czasu by komentować.. i tyle.
    Z chęcią zaglądnę do zakładki.
    Weny życzę i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Misiek wrócił!
      Uuu... Violka spotkała sie ze swoją matką :D
      Jestem ciekawa jak się skończy to opowiadanie. Bo Leoncesca wydaje mi się całkiem prawdopodobna. Leon jest szczęśliwy, że będzie miał dziecko i wgl., więc będzie chciał przy nim być cały czasi Fran musiałaby umrzeć albo nwm uciec, żeby się happy Leonettą skończyło. Ale phi.
      Leoncescę lubię :D
      Czekam na 27., lubię tego bloga, grr...., drugiego też. Więc nwm czy chcę żeby tam było częściej, niby tak, ale tu rzadziej ;(

      Usuń
  17. Boski! Wspaniały! Genialny <333
    Leon się obudził ^^
    I rozmawiał z Violą <333
    A Fran jest kurde za dobra! ;/
    Zgodne małżeństwo ;/
    Mama Violi ;/
    Grrrr... ;ccc
    Smuteggg ;ccc
    Ale rozdział CUDNY *O*
    Życzę czasu i weny <333
    Ja tam czekam niecierpliwie na rozdziały i tu i tam <333
    Buziaki ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  18. Naprawdę fajnie piszesz tamten blog jest świetny a ten rownież tylko wszyscy czekamy na to jak cos zacznie sie dziec cos po miedzy Viola a Leonem cos wiecej niż przyjaźń :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudo !!!
    Czekam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja na niego czekałam ♥
    I na choć trochę Leonetty bez Fran. Coś jest ;D Chociaż malutko, ale jak na razie (podkreślam na razie) wystarczy ;*
    Verdas cieszy się, że będzie miał dziecko. Ale wtedy co z Vilu? Czy będą mieli szansę by jeszcze być razem? Chociaż nie jestem pewna czy Violetta zrobiłaby coś takiego Francesce, która ostatnio była taka dobra.
    Nie spodziewałam się, że Violetta spotka się z matką. Zaskakujesz :D
    Czekam na kolejny z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  21. chciałabym żeby leonetta była już razem <3 biedna Fran :( nie mówiąc o dziecku ale viola tez cierpi Leonek zdrowiej :* tamten blog tez jest ciekawy ale proszę nie rezygnuj z tego opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Może GMLL bardziej wciąga, chociaż czytam obydwa i obydwa bardzo mi się podobają z tym, że gdy czytam GMLL to mam takie ciary i takie emocje, że głowa mała. NIE WIEM czemu się tak dzieje, ale to opowiadanie CEEA czytam bardzo spokojnie i nie targają mną żadne emocje, ale to nie znaczy, że jest gorsze :*

    OdpowiedzUsuń
  23. NIE CHCE SIE TUTAJ REKLAMOWAĆ CZY COŚ ALE WRÓCIŁAM DO BLOGERA I ZAPRASZAM WSZYSTKICH DO MANNIE !! Nowa historia czeka !!

    OdpowiedzUsuń
  24. Super!!!
    León się obudził!!!
    Viola spotkała się z mamą!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  25. Jezuu kocham twoje opowiadania *.*

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja cchce następny rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Niedawno odkryłam twojego bloga i dopiero skończyłam czytać rozdziały :)
    Trochę mi to zajęło, ale szkoda, że już koniec i muszę czekać hehe.
    Tak właśnie - dołączam się do grona osób z (nie)cierpliwością czekających na kolejne części tego cuda *o*
    Romans Leonetty był taki uroczy, ale w cieniu zawsze czaiły się konsekwencje. Cudownie to napisałaś.
    Uwielbiam też ten moment z Fran w wersji demon :D Boski ^_^
    Szkoda, że Leonek taki zły i zdradza żonę :/ Skrycie marzę o Leonescę w naszej kochanej telenoveli, ale skoro to niemożliwe to jestem za Leonettą ^_^
    Nie kończ tego opowiadania, a jak chcesz zacząć nowe to na kolejnym blogu nie przerywając tego cudeńka.
    Spadam czytać następnego z twoich blogów i zapraszam do mnie :)
    ( ncleonyvilu.blogspot.com )
    Pozdrawiam i weny! ~Mystery

    OdpowiedzUsuń