Rozdział dedykuję moje mężowi, Trynkiewiczowi :* :D
Siedziała w swojej ulubionej kawiarni i obserwowała swoją filiżankę z kawą. Myślała nad tym, jak udowodnić, że Verdas jest w stanie zdradzić swoją żonę. Kobieta nie od dziś jest fanką "dobrej zabawy", i gdyby była taka potrzeba, bez zawahania, spędziłaby noc z szatynem. Taka już jest. Zawsze musi postawić na swoim, nawet jeśli to wymaga poświęcenia.
Nagle do lokalu wszedł Verdas. Blondynka odwróciła się w stronę drzwi i przez chwilę go obserwowała. Fart, pomyślała. Kiedy zobaczyła, że szatyn bierze kawę na wynos, wstała od stolika, włożyła odpowiednią sumę pieniędzy pod filiżankę i wyszła z kawiarni. Rozejrzała się i po chwili zauważyła mężczyznę, kierującego się w stronę firmy, w której pracuje jej siostra. Postanowiła działać. W końcu nadarzyła się okazja, więc powinna z niej korzystać. Kto wie, może już się taka nie nadarzy. Mimo butów na bardzo wysokim obcasie, podbiegła do niego. Szatyn słysząc dźwięk obcasów, odwrócił się w jej stronę.
- Hej! - Powiedziała z śmiechem. Z początku nie wiedział, co odpowiedzieć, w końcu przywitał się. - Idziesz do pracy? - Zapytała, nie zważając na to, że odezwała się do niego na "Ty".
- Ttak, mogę w czymś Pani pomóc?
- Proszę, nie "Pani". Czuję się wtedy stara. - Zaśmiała się, lecz szatyn, nie wiedząc jak na to zareagować, spróbował wymusić lekki uśmiech, z czego wyszedł zaniepokojony grymas. - Jestem Jennifer.
- Yyy... Leon. - Odpowiedział. - Śpieszę się...
- Przecież jesteś szefem. - Zauważyła. Próbowała jak najdłużej go przy sobie zatrzymać, jednak od razu zauważyła, że nie będzie tak łatwo, jak się jej wydawało. - Możesz się trochę spóźnić... - Mówiąc to, zalotnie się uśmiechnęła.
- Jednak nie mogę. - Powiedział i lekko się odsunął. - Pójdę już.
Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, wsiadł do sportowego samochodu i odjechał. Pełna niezadowolenia z powodu "ucieczki szatyna", prychnęła i po kilku minutach odeszła. Mimo tego, iż miała ponad godzinę czasu, poszła do pracy. Usiadła w pustym gabinecie i zaczęła myśleć nad tym, jak uwieść Verdasa. Nie mogła się poddać, to nie było w jej stylu. Musiała opracować ścisły plan, który sprawi, że wygra ten zakład. Wiedziała, że należy przemyśleć każdy krok, który postawi i obmyślić także każde "ale", które wchodzi w grę.
* * *
- Marco! - Krzyknęła, pukając do łazienki. - Przez Ciebie spóźnię się do pracy! - Po raz kolejny walnęła z całej siły w drzwi, które zaraz po tym się otworzyły. - Nareszcie. - Wbiegła do pomieszczenia.
- A może by tak buziak na dzień dobry?! - Krzyknął do drzwi.
- Lepiej się ucisz, bo przysięgam, że jak stąd wyjdę, będziesz całował swój tyłek! - Odpowiedziała mu zdenerwowana.
- Spokojnie, kochanie. - Odparł. - Jeszcze zmarszczki Ci się zrobią.
Usłyszał parę obelg i odszedł od drzwi. Ruszył do kuchni, gdzie nalał sobie kawę do kubka i zaczął ją pić. On i Ludmiła się razem od około dwóch lat, ale odkąd ze sobą zamieszkali, jest coraz gorzej. Często się kłócą, co nie pomaga w stawianiu dalszych kroków w ich związku, wręcz przeciwnie. Marco coraz częściej spędza noce na kanapie, a Ludmiła zapłakana w sypialni. Mimo to nie rozstają się. Kochają się i "nie wyobrażają sobie życia bez siebie".
- Po raz kolejny spóźnię się z Twojej winy. - Powiedziała, wchodząc do kuchni. - Jak mnie wyleją, będzie to Twoja wina.
Wzięła z jabłko, po czym rzuciła ciche "na razie" i wyszła z domu. Weszła do samochodu i w błyskawicznym tempie dotarła do firmy. Na szczęście udało się jej zjawić się na czas. Wiele razy już się spóźniała, i gdyby tym razem też tak było, szef nie zawahałby się ją zwolnić.
* * *
- Jak się czujesz? - Zapytała, biorąc łyka kawy. - Jest już lepiej?
- O wiele. - Odpowiedział. - Myślę, że niedługo będę mógł wrócić do firmy.
Ta bezczynność powoli go wykańczała. Nie był przyzwyczajony do siedzenia w domu i nicnierobienia, zawsze był w biegu. To firma, to inne sprawy "niecierpiące zwłoki"... Nie potrafił usiedzieć. Z początku, gdy jego syn przejął firmę, ucieszył się, ale teraz sprawy stanowczo zaszły za daleko. Uważał, że
nie powinien być taki dobry dla niektórych pracowników.
nie powinien być taki dobry dla niektórych pracowników.
- Leon sobie świetnie radzi.
- Ta... - Odparł niezbyt przekonywającym tonem. Lara od razu wyczuła, że myśli zupełnie inaczej. - Słyszałem, jak sobie świetnie radzi...
- O co chodzi? - Spytała zaniepokojona. - Przecież firma świetnie funkcjonuje...
- Chodzi o Violettę Castillo. - Wyjaśnił, a w głowie Lary pojawiło się pełno pytań z nią związanych. Nie zna jej osobiście, ale dobrze wie, że jest świetną pracownicą. Co mogłoby w niej przeszkadzać ojcu?
- Co takiego zrobiła? Przecież świetnie pracuje.
- Violetta jest pracownicą chwilową.
- Co oznacza "chwilową"? - Zadała kolejne pytanie. Pomimo tego, że coraz więcej jej ojciec mówi, ona ma wrażenie, że wie coraz mniej.
- To znaczy, że pracuje u nas tylko dlatego, że mojemu dobremu znajomemu na tym zależało. -Wytłumaczył. - Leon, tak jak ja, powinien czekać na okazję, żeby ją zwolnić, a potem to zrobić. Taka okazja nadarzyła się, gdy dał jej urlop...
- Nadal nie rozumiem, dlaczego chcesz ją zwolnić. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Przecież świetnie pracuje. Dzięki niej ta firma coraz lepiej funkcjonuje.
- Trudno. - Odparł. - Jak tylko wrócę do firmy, będzie traktowana o wiele bardziej niż za moich czasów, i Leona. Nie chcę jej już widzieć.
- O co chodzi? - Spytała zaniepokojona. - Przecież firma świetnie funkcjonuje...
- Chodzi o Violettę Castillo. - Wyjaśnił, a w głowie Lary pojawiło się pełno pytań z nią związanych. Nie zna jej osobiście, ale dobrze wie, że jest świetną pracownicą. Co mogłoby w niej przeszkadzać ojcu?
- Co takiego zrobiła? Przecież świetnie pracuje.
- Violetta jest pracownicą chwilową.
- Co oznacza "chwilową"? - Zadała kolejne pytanie. Pomimo tego, że coraz więcej jej ojciec mówi, ona ma wrażenie, że wie coraz mniej.
- To znaczy, że pracuje u nas tylko dlatego, że mojemu dobremu znajomemu na tym zależało. -Wytłumaczył. - Leon, tak jak ja, powinien czekać na okazję, żeby ją zwolnić, a potem to zrobić. Taka okazja nadarzyła się, gdy dał jej urlop...
- Nadal nie rozumiem, dlaczego chcesz ją zwolnić. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Przecież świetnie pracuje. Dzięki niej ta firma coraz lepiej funkcjonuje.
- Trudno. - Odparł. - Jak tylko wrócę do firmy, będzie traktowana o wiele bardziej niż za moich czasów, i Leona. Nie chcę jej już widzieć.
* * *
Jak zwykle siedziała z głową w papierach. Ponownie wróciła do bardzo ciężkiej pracy.
Jak co dzień wracała do domu przez park. Na szczęście upragniony weekend miała spędzić ze swoim ojcem. Nie mogła doczekać się, aż ponownie go zobaczy. Na myśl jednak o jego nowej narzeczonej, od razu posmutniała. Mimo wszystko miała nadzieję, że jej rodzice do siebie wrócą, a teraz wie, że nie ma na co liczyć. Najbardziej w tym wszystkim przeszkadzał jej Ben, partner matki. Jednocześnie go nienawidziła i się go bała. Pragnęła wrócić do domu i usłyszeć, że ten w końcu się wyprowadził, i wreszcie nie będzie wszystkim wokół rozkazywać.
Weszła do domu i położyła swoją torbę na półce w przedpokoju. Od samego wejścia poczuła zapach alkoholu. Nie zajęło jej długiej chwili, domyślenie się, że Ben znowu zaprosił kolegów. Po cichu więc weszła do swojego pokoju i zaczęła jak najszybciej pakować swoje rzeczy. Kiedy już to zrobiła, zeszła na dół ze swoją torbą. Chciała wyjść, ale w ostatniej chwili zatrzymał ją partner jej matki.
- Gdzie idziesz? - Zapytał, zagradzając jej drzwi.
- Do taty. - Odpowiedziała oschle i próbowała go wyminąć, ale na marne.
- Zapomnij. - Powiedział. - Nigdzie nie pójdziesz.
- Nie Ty o tym decydujesz.
- A właśnie, że ja. - Stwierdził dumny z siebie. - Ja jestem Panem tego domu, i bez mojej zgody możesz pomarzyć o wyjściu.
- Nie będziesz mi rozkazywał. - Wysyczała przez zęby. - Nie jesteś moim ojcem.
Po chwili stało się coś, czego szatynka wtedy się nie spodziewała - Ben ją uderzył, a kiedy złapała się za obolałe miejsce, zaczął ją szarpać i tym sposobem zamknął ją w pokoju.
- Nie będziesz mi rozkazywał. - Wysyczała przez zęby. - Nie jesteś moim ojcem.
Po chwili stało się coś, czego szatynka wtedy się nie spodziewała - Ben ją uderzył, a kiedy złapała się za obolałe miejsce, zaczął ją szarpać i tym sposobem zamknął ją w pokoju.
* * *
Kiedy było już dość późno, opuściła swój gabinet. Nacisnęła odpowiedni przycisk, przywołujący windę i czekała. Po chwili obok zjawił się Leon.
- Znowu pracujesz do późna? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
- Jakby to było coś złego. - Odpowiedziała. - Robisz to samo.
Zaśmiał się, ale zanim zdążył odpowiedzieć, winda przyjechała. Oboje weszli i oparli się o równoległe ściany. Jechali w ciszy, aż w pewnym momencie winda się zatrzymała, a światło zgasło. Spojrzeli na siebie zdezorientowani.
- Co się stało? - Zapytała po chwili szatynka.
Verdas nic nie odpowiedział, tylko podszedł do wyjścia, a potem do różnych guzików.
- Chyba szybko stąd nie wyjdziemy. - Stwierdził. Wyjął z kieszeni swoją komórkę. - Rozładowana.
Castillo po chwili postanowiła także sprawdzić swój telefon. Zaczęła szukać go w torebce.
- Cholera. - Powiedziała do siebie po cichu, przeszukując torbę.
- Co jest?
- Zostawiłam ją w gabinecie.
* * *
- To... Jak tam z Fran?
- Dddobrze... - Odpowiedział po chwili namysłu. Nie chciał swojej pracownicy opowiadać o problemach w małżeństwie. W końcu nawet własnej siostrze nic nie mówił.
- Dlaczego się jąkasz? - Zadała kolejne pytanie, zanim zdążyła ugryźć się w język. Nie chciała być wścibska, a to wyglądało właśnie tak. Właśnie dlatego, zanim coś odpowiedział, dodała: - Przepraszam... To nie moja sprawa. Zapomnij.
Nic nie odpowiedział, tylko potwierdził jej słowa skinieniem głowy. Z jednej strony się z nią zgadzał, przecież to jego sprawa, ale z drugiej... Czuł w Violetcie przyjaciółkę. Mimo, że znali się niezbyt długo, zdążył jej zaufać. W tym momencie nie traktował jej już jak zwykłą pracownicę, tylko jak koleżankę, a nawet przyjaciółkę, z pracy.
- Co u Twojego ojca? - Przerwała jego przemyślenia. - Jak się czuje?
- Lepiej. - Odparł krótko. - Niedługo pewnie wróci do firmy.
- A co z Tobą? - Dopytywała.
- Nic. - Odpowiedział. - Ja... Ja tylko go zastępuję.
- Szkoda. Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego, że mój szef czasem okazuje to, że także jest człowiekiem. - Zaśmiali się.
- Czuję dokładnie to samo przy matce. - Dopowiedział.
- Nie, żebym miała coś do Twojego ojca, ale...
- Nie tłumacz się. - Przerwał jej. - Nawet najświętszy człowiek na świecie coś by do niego miał...
Ponownie wybuchli śmiechem. Po niedługim czasie żarty zeszły także na tematy niezwiązane z ojcem szatyna. Spędzili tak kilka godzin. Po jakimś czasie czuli przy sobie pełną swobodę. Siedzieli, oparci o ścianę, a Castillo co jakiś czas kładła głowę na jego ramieniu. W późniejszym czasie zaczęli żartować ze wszystkiego i wszystkich wokół. Nagle szatynka podniosła głowę. W tym samym momencie Verdas skierował swój wzrok na kobietę. Ich twarze dzieliły milimetry, które po krótkiej chwili zaczęli zmniejszać. W końcu ich wargi złączyły się w delikatnym pocałunku. Oboje go oddali, a z czasem stał się namiętny.
Tą chwilę przerwała poruszająca się winda.
- Dddobrze... - Odpowiedział po chwili namysłu. Nie chciał swojej pracownicy opowiadać o problemach w małżeństwie. W końcu nawet własnej siostrze nic nie mówił.
- Dlaczego się jąkasz? - Zadała kolejne pytanie, zanim zdążyła ugryźć się w język. Nie chciała być wścibska, a to wyglądało właśnie tak. Właśnie dlatego, zanim coś odpowiedział, dodała: - Przepraszam... To nie moja sprawa. Zapomnij.
Nic nie odpowiedział, tylko potwierdził jej słowa skinieniem głowy. Z jednej strony się z nią zgadzał, przecież to jego sprawa, ale z drugiej... Czuł w Violetcie przyjaciółkę. Mimo, że znali się niezbyt długo, zdążył jej zaufać. W tym momencie nie traktował jej już jak zwykłą pracownicę, tylko jak koleżankę, a nawet przyjaciółkę, z pracy.
- Co u Twojego ojca? - Przerwała jego przemyślenia. - Jak się czuje?
- Lepiej. - Odparł krótko. - Niedługo pewnie wróci do firmy.
- A co z Tobą? - Dopytywała.
- Nic. - Odpowiedział. - Ja... Ja tylko go zastępuję.
- Szkoda. Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego, że mój szef czasem okazuje to, że także jest człowiekiem. - Zaśmiali się.
- Czuję dokładnie to samo przy matce. - Dopowiedział.
- Nie, żebym miała coś do Twojego ojca, ale...
- Nie tłumacz się. - Przerwał jej. - Nawet najświętszy człowiek na świecie coś by do niego miał...
Ponownie wybuchli śmiechem. Po niedługim czasie żarty zeszły także na tematy niezwiązane z ojcem szatyna. Spędzili tak kilka godzin. Po jakimś czasie czuli przy sobie pełną swobodę. Siedzieli, oparci o ścianę, a Castillo co jakiś czas kładła głowę na jego ramieniu. W późniejszym czasie zaczęli żartować ze wszystkiego i wszystkich wokół. Nagle szatynka podniosła głowę. W tym samym momencie Verdas skierował swój wzrok na kobietę. Ich twarze dzieliły milimetry, które po krótkiej chwili zaczęli zmniejszać. W końcu ich wargi złączyły się w delikatnym pocałunku. Oboje go oddali, a z czasem stał się namiętny.
Tą chwilę przerwała poruszająca się winda.
* * *
I tak oto wyglądał pierwszy pocałunek Leonetty :> Rozdział jest niedokładnie taki, jaki chciałam, żeby był, ale chyba nie jest aż tak źle. Nie odpowiadałam na pytania dotyczące, kto ma uwodzić Leona - odpowiedź jest u góry. Mam nadzieję, że beso nie nastąpiło zbyt szybko, i nie martwcie się - do Leonetty jeszcze długa droga :D. Ta, lubię być wredna ^^.
Zapewne niektórzy zauważyli, że blog "Zakazana miłość ~ Leonetta" został wczoraj przywrócony. Zapraszam do zajrzenia i przeczytania najnowszego posta (http://zakazana-milosc-leonetta.blogspot.com/2014/06/decyzja.html).
Czekam na Wasze opinie :*
Nicol :*
35 komentarzy = Rozdział 9
Super czekam na nexta. Zapraszam do siebie jak byś miała czas to zajrzyj:esoesloquecuenta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdro Kacper <3
leonettaopowiadanie.blogspot.com wyjdziesz za mnie? xD
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ^^
hyhyhyhyhyhy leonetta (chodź nie do końca)
i tak sie jaram...jak pochodnia ^^
tymczasowa pracownica...serio? teraz? se chyba jaja robisz :D
hah i ten kiepski podryw z powodu zakladu :D
i kolejne wspomnienie violi i praca do pozna ;) teraz sie oplacilo <33
ale po co ta winda ruszyla? no po co? ^^
marco i lu sie kloca...bardzo nieładnie xd
weny czasu i checi na nexta :)
~Madziuś ♥
Hej, hej hej! Dołączyłam do obserwatorów.
OdpowiedzUsuńPiszesz: BOSKO! :D
Uuuu głupi ojciec Leosia!
Violetta będzie żoną Leona! xD
Biedni Lu i Marco ;c
No po co ta winda ruszyła?! No po co?! Łeeeee, a byłoby większe beso! :D
Czekam na kolejny i mam nadzieje, że szybko będzie ;>
Maddy ;*
Może nawet coś więcej niż beso ! hehe
UsuńZapraszam do mnie :* -> ncleonyvilu.blogspot.com
super rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńbooski
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńuuuu....
OdpowiedzUsuńBeso Beso Beso
rozdział świetny i czekam na więcej
Karolcia :*
Świetny rozdział ♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*
Tak wg to ciesze się ze wróciła.
Twoje blogi są zajebista (przepraszam za slowo) ♥♥♥
Super rozdzial !!!
OdpowiedzUsuńTa koncowka taka niespodziewana... :)
Jennifer chce poderwac Leona hah :) Fajnie bedzie ciekawie !
Swietny masz styl pisania :) Jestem pod wrazeniem !
Zycze checi na pisanie rozdzialow !
Pozdrawiam :***
Kochanie nie jestem w nastroju na komentarze, więc tylko powiem, że rozdział wspaniały <333
OdpowiedzUsuńUwierz w końcu w swój talent ;*
Kinga Blanco
Extra rozdział! Beso, Beso, Beso! Wcale nie za szybko ten pocałunek! Wręcz przeciwnie. Niesamowity ci wyszedł! A ta jej głupia siostrunia zaczyna mnie wpieniać! Leóś się jej nie podda ja to wiem! Ale mi się nuuuuuudzi! Chcesz mi pomóc? O to super! To ja już nawet mam pomysł! Dodaj kolejny rozdział dzisiaj, będe miała co robić i nie będę się nudzić :D. Heh ale ze mnie lisek chytrusek xd.
OdpowiedzUsuńCzekam na next :P
Monika<3
A właśnie zapomniałam powiedzieć żę fajnego masz męża xd.
UsuńMonika<3
Boski !
OdpowiedzUsuńŚwietny jak każdy !
Pocałunek Leonetty... tyle emocji .... ! ;**
Z niecierpliwością czekam na next i pozdrawiam ♥
Adusia x
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next!!!
Cudowny jeeee taki ach i ten pocaunek w windzie to takie romantyczne
OdpowiedzUsuńŚwietny ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta xd :d
Polecam ----> http://swiat-jest-piekny-by-violetta.blogspot.com/ (NIE MÓJ , ALE POLECAM XD ;D )
Boski ! Wiem. ze nie będzie leonetty znam cię xD
OdpowiedzUsuńZaaajmuję
OdpowiedzUsuńsuper rozdział tyle czekałam na buziaczka
OdpowiedzUsuńsuper rozdział sorry za bledy ale pisze na fonie
OdpowiedzUsuńM.L
Jaki genialny rozdzial!!!
OdpowiedzUsuńPiekny!!!
Czekam n nastepny rozdzial z niecierpliwoscia!!! :)
Super rozdział Lu i Marco się kłócą, jak ja kocham kłótnie. Rodział super zresztą jak każdy. Pocałunek Leonetty uuuuu... głupia winda nie mogła ruszyć dopiero następnego dnia rano? Życzę weny i czekam na next.
OdpowiedzUsuńSuper blog!
OdpowiedzUsuńCzytam go od...dzisiaj xD i bardzo mi się podoba!
Od teraz jestem twoją wierną czytelniczką :D
Kinia :)
Świetny,świetny,świetny,świetny. Leonetta awwww.Czekam na nexta!!Jesteś boska!!Jenifet niech już nie główkuje,bo wygrała,Leoś zdradził Fran. <3
OdpowiedzUsuńCudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! ~ Julka ♥
Cudowny !
OdpowiedzUsuńO utknęli w windzie :D
Ojciec Leon chce zwolnić Viole :(
I nareszcie ich pierwszy pocałunek :***
Doczekałam się i czekam na następny rozdział :)
Całuję <3
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń1.Ojciec Leona chce zwolnić Viole
2. O winda się zatrzymała
3. Piękny pocałunek
Zapraszam do mnie : http://leonettaisthebest.blogspot.com
Cudooowny! *o*
OdpowiedzUsuńA więc to Jennifer ma uwieść Leona :) Ojciec Leona chce zwolnić Vilu ;c I sytuacja w windzie ;p Beso Leonetty! oł jeee ^^
Czekam na nexta z niecierpliwością ;***
Pozdrowionka <333
Super!
OdpowiedzUsuńVioletta przegrała zakład bo on zdradził Fran może nie z Jennifer ale z Vilu!
A z tego cieszę się jeszzcze bardziej.
Szkoda że ojciec Leona chce zwolnić Violcię :(
Cudo cudo i jeszcze raz cudooooo
OdpowiedzUsuńzajmuję :D
OdpowiedzUsuńŻebym ja nie wyrzuciła tego ojca Leona ... przez okno (xd)
UsuńSuper Marco przybywa! Dzięki Ci boże za niego! <3
Czekam na Mercescę! Hah, i jeszcze ten kiss Leonetty, ale
wiesz, że byłoby cudownie gdybyś zrobiła i kiss Marco i Fran? :D
Pozdrawiam!
Nikaś ♥
Jak zawsze świetny :) Po prostu uwielbiam twoje blogi <3
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz ! Masz talent !!!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next !!!
wkręciłam się w to opowiadanie ;)
Świetny!!!!
OdpowiedzUsuńDawaj już next ^^.
Fantastyczny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńA ta końcówka ♥♥♥
Czekam na kolejny ;)
Co rozdział to lepszy. Rozwijasz się :)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!! :*
Pozdrawiam!
Hah, mi się właśnie wydaje, że ostatnio coraz gorsze są :/ xD
UsuńAaa już ponad 38 kom ^^
OdpowiedzUsuńRozdział, czekam .... xD
Boski , świetny , cudowny . Po prostu genialny *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)))
Paula <\3