- Nie wiem... - Odparł. - Będę dzwonić.
- Okej.
Położył rękę na klamce od drzwi już chciał je otworzyć, gdy o czymś mu się przypomniało. Cofnął się do szatynki i musnął jej usta swoimi w geście pożegnalnym. Uśmiechnął się, a następnie wyszedł. Wsiadł do samochodu i odjechał w stronę posiadłości Castillo. Tego dnia po raz pierwszy miał się z nią zobaczyć, po tym jak zamknęła się w swojej sypialni. Dostał od jej matki 2 tygodnie wolnego. Nie miał pojęcia, skąd ta decyzja, ale w nią nie wnikał. Nie oznacza to jednak, że po prostu to olał. Wciąż ma w głowie widok szatynki w takim stanie, jakim była. Nie potrafił wymazać sobie tego z pamięci. Pragnął ją teraz zobaczyć taką, jak zawsze. Nawet w tych wyzywających ciuchach, byleby nie tak, jak tamtego dnia.
Podjechał pod jej dom i wysiadł z auta. Powoli podszedł do drzwi wejściowych i wszedł do środka. Rozejrzał się dokładnie w poszukiwaniu kobiety. Wszedł do kuchni i ujrzał ją, siedzącą na tarasie. Skierował się tam i usiadł obok. Dokładnie się jej przyjrzał. Jej makijaż składał się z samego błyszczyka na ustach, a włosy miała upięte w wysokiego koka. Odziana była w luźną, szarą bluzę i czarne legginsy. Na nogach zaś miała zwykłe, białe tenisowi. Verdasa zdziwił jej wygląd.
- Hej. - Odezwał się jako pierwszy. Spojrzała na niego.
- Hej. - Odpowiedziała, po czym lekko się uśmiechnęła. - Co u Ciebie?
- Nic nowego. - Odparł. - A u Ciebie? Wyglądasz...
- Inaczej? - Zapytała, zanim zdążył dokończyć. - Lepiej czy gorzej?
- Dlaczego o to pytasz? - Zapytał zdezorientowany.
- Zależy mi na Twoim zdaniu. - Wyjaśniła z lekka speszona. - To coś złego?
- Nnie, tylko... - Zawiesił na chwile głos. - Od kiedy?
- Od zawsze. - Oznajmiła. - To że tego nie okazywałam, nie oznaczało, że tak nie było...
Zapanowała cisza. Co chwili na siebie spoglądali. Oboje nie wiedzieli, co powiedzieć. Verdasa dziwił wygląd i zachowanie kobiety. Czul się teraz w jej towarzystwie, jak kiedyś. Wtedy, kiedy chodzili razem do szkoły, był w niej zakochany... Wszystkie te wspomnienia wróciły. Te złe i te wspaniale. Ich sprzeczki i świetnie spędzony czas.
* * *
Od dwóch tygodni Marco się nie odzywał do Włoszki. Nigdy nie było go w domu, nie odbierał jej telefonów. Zero jakiegokolwiek znaku życia. Miała przeczucia co do tego, że jest na nią po prostu obrażony. Na pewno nie spodziewał się jej z kimś innym niż jej poprzednie przyjaciółki. Do tego kimś tak różnym od starej Francesci.
- To była nowa sukienka, rozumiesz?! - Tłumaczyła jej blondynka.
Od godziny przeżywa jak ktoś wylał na jej ubranie kawę, może sok... Kobieta sama już nie wie, bo z całej tej opowieści, przesłuchała 5 minut jej gadania.
- Tak, rozumiem, Lu... - Westchnęła. - Ale... Przecież nie brakuje Ci kasy, możesz kupić nową.
- Phi, nową?! - Uniosła się. - Ta sukienka była niepowtarzalna! Była szyta specjalnie dla mnie! Jak ja mam sobie kupić nową?!
- Wiesz... Zapomnij. - Wstała od stołu i wyszła z kawiarni.
Postanowiła się przejść. Spacer z pewnością jej nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie. Potrzebowała świeżego powietrza, aby zebrać myśli. Musiała jakoś skontaktować się z Marco, ale zupełnie nie wiedziała jak. Miała związane ręce.
Skierowała się do parku i usiadła na ławce. Westchnęła głośno i przymknęła oczy. Po chwili wyjęła także okulary przeciwsłoneczne i je założyła. Siedziała w tej pozycji dość długi czas. Nie miała nic lepszego do roboty.
Po ponad godzinie, wstała z ławki. Już chciała wrócić do domu, gdy zobaczyła Marco. Niestety nie spodziewała się tego po nim.
Skierowała się do parku i usiadła na ławce. Westchnęła głośno i przymknęła oczy. Po chwili wyjęła także okulary przeciwsłoneczne i je założyła. Siedziała w tej pozycji dość długi czas. Nie miała nic lepszego do roboty.
Po ponad godzinie, wstała z ławki. Już chciała wrócić do domu, gdy zobaczyła Marco. Niestety nie spodziewała się tego po nim.
* * *
Blondynka była oburzana zachowaniem swojej przyjaciółki. Jak ona mogła tak po prostu wyjść?!, myślała. Nigdy w życiu nie zdarzyło jej się, że Francesca, albo którakolwiek z jej przyjaciółek po prostu wyszła, gdy ona mówiła. Najpierw Violetta stwierdza, że "nie chce tak żyć", potem Naty wyjeżdża, a następnie Fran ją olewa.
- Co się z Wami dzieje? - Zapytała pod nosem.
Postanowiła zadzwonić do swojej znajomej. Dość długo nie utrzymywały kontaktu, a kiedyś bardzo dobrze się dogadywały, więc szkoda byłoby to teraz zaprzepaścić. Tym bardziej, kiedy blondynka musi z kimś pogadać, a na przyjaciółki nie może liczyć.
Wyjęła telefon i wybrała numer do Niny. Ta już po chwili odebrała.
- Hej. - Odezwała się jako pierwsza. - Co u Ciebie? Dawno nie gadałyśmy.
- Hej, nic nowego. - Oznajmiła. - Masz rację.
- Co powiesz na spotkanie? - Zaproponowała Ferro.
- Z chęcią.
- Masz teraz czas?
- Dla Ciebie zawsze.
- A więc będę za pół godziny. - Powiedziała i się rozłączyła.
Zapłaciła za swoją i Włoszki kawę, a następnie opuściła lokal. Skierowała się prosto do domu kobiety. Zajęło jej to dokładnie 30 minut. Ustała pod drzwiami i zapukała. Nie musiała długo czekać, aż ujrzała swoją znajomą.
- Hej. - Powiedziały na równi, a następnie się zaśmiały i przytuliły.
- Wejdź. - Otworzyła szerzej drzwi i wpuściła Ludmiłę do środka. - Chcesz coś do picia?
- Wodę.
Obdarowała ją uśmiechem i poszła do kuchni. Kiedy wróciła, usiadły na białej kanapie i Ferro się napiła.
- Mów, co tam u Ciebie. - Rozkazała, pokazując rząd swoich białych zębów.
Ludmiła zaczęła mówić. Opowiedziała jej o wszystkim, co przyszło jej na myśl, zaś Nina dokładnie jej słuchała.
W pewnym momencie usłyszały dźwięk otwieranych drzwi. Blondynka przestała mówić.
- Kto to? - Zapytała.
- Egh... To mój brat. - Odpowiedziała zniesmaczona.
- Nie mówiłaś, że masz... - Przerwała, gdy w progu ujrzała Federico.
* * *
- Nie... - Zaprzeczyła. - Zerwałam z Diego, pokłóciłam się z dziewczynami... Nie mogę powiedzieć, że nic się nie zmieniło.
- Wiec?
- Ttto przez Angie... Uświadomiła mi, co robię źle i powinnam zmienić. - Wyjaśniła krotko.
- I co teraz?
- Teraz będę chciała tego dokonać. - Uśmiechnął się.
- Ciesze się.
- Ja tez. - Odpowiedziała. - Zrobisz coś dla mnie?
- Co?
- Pójdziesz ze mną na spacer?
- Jasne.
- Wiec zaczekaj.
Wstała i weszła do domu. Szatyn odwrócił głowę w tamta stronę, ale ujrzał tylko jak wchodzi po schodach. Spodobała mu się taka Vilu. Spokojna, mila i sympatyczna. Dawno nie miał doczynienia z taką wersją Castillo. Mial nadzieje, ze to nie jest po prostu jakaś jej durna zabawa.
Po kilkunastu minutach, zeszła. Miala na sobie błękitna sukienkę wiązaną w pasie i białe baleriny. Jej włosy tym razem były rozpuszczone, a makijaż nadal delikatny choć pomalowała jeszcze rzęsy i powieki.
Zeszła po schodach i uśmiechnęła się do Leona, który stał już pod nimi. Bacznie się jej przyglądał.
- Idziemy? - Zapytała, przerywając ciszę.
- Ttttak... - Zająknął się. - Chodźmy...
Wyszli z domu i skierowali się do paku. Spacerowali wolnym krokiem w ciszy. Przyjemniej ciszy. Oboje po prostu cieszyli się swoim towarzystwem. Mogli poczuć się jak kiedyś. Po jakimś czasie szatyn postawił kobiecie lody. Wciąż żartowali, śmiali się.
- Nienawidziła mnie. - Zaśmiała się szatynka.
- Może nie nienawidziła, tylko... - Podniosła pytająco brew. - Dobra, nienawidziła.
- Ha!
- Ale dziwisz się jej?
- Yyy... Tak! - Oznajmiła.
- Zerwałem z nią, bo ty mi kazałaś.
- Nie kazałam, tylko doradzałam! - Zauważyła. - Zawsze trzeba było Ci doradzać, bo nie umiałeś stwierdzić, czy ktoś Ci się podoba!
- Phi... - Zaśmiała się. - Uwielbiam Cię taką, wiesz?
- Jaką?
- Miłą, zabawną... - Zarumieniła się. - Gdy się rumienisz też.
Usiedli na ławce. Spojrzeli na siebie i kontynuowali swoją rozmowę, gdy zawiał wiatr. Leon wyciągnął swoją rękę w stronę szatynki i odplątał z jej włosów liścia, a następnie go wyrzucił.
- Dziękuję. - Powiedziała.
- Nie ma za co, tylko zdjąłem Ci liścia. - Zauważył.
- Nie o to mi chodzi. - Oznajmiła. - Dziękuję, że po tym wszystkim co Ci zrobiłam, pomogłeś mi.
- Po to ma się przyjaciół.
Uśmiechnęła się, po czym go przytuliła. W pewnej chwili podniosła głowę i zbliżyła się do ust Verdasa. Zrobił to samo. Zamknęła oczy i niepewnie go pocałowała.
* * *
Bo ja kocham Was drażnić końcówką :* Uprzedzam, że pocałunek nie oznacza Leonetty ^^ Egh... I tak wydaje mi się, że za szybko go zrobiłam, tak jak i nagłą przemianę Violetty. Cóż... Mówi się trudno xD
Ponownie padł mi dysk, więc kompa nadal nie mam ://
Zauważyłam, że kiedy robię szantaże jest zdecydowanie więcej komów, może trzeba zacząć robić to częściej... xD
Czekam na Wasze opinie :**
Wrócę tutaj później ♥ Dobrze ?
OdpowiedzUsuńObiecałam , więc jestem ♥♥♥
UsuńWkurzyłaś mnie tą końcówkę :D
Co dalej , co dalej ? xD
Do tego nie chcesz zrobić Leonetty :(
Będę płakać xD
Przepraszam , że tak krótko .
Ellie ♥
zajmuję :*
OdpowiedzUsuńno i jestem :)
UsuńGenialny rozdział :D
Oooo Vilu się zmieniła <3
ciekawe jak Lara zachowa się gdy dowie się o pocałunku :)
Już nie mogę się doczekac nexta :D
aaa... Pocałunek *.*
OdpowiedzUsuńLeonetta ♥
A teraz Lara ich zobaczy ;D
To by było ;)
Czekam na nn <3
Boski ♥
OdpowiedzUsuńgenialny ^^
OdpowiedzUsuńZajmuję ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział :)
UsuńMasz talent , jesteś genialna:)
Vilu się zmieniła :) Ona i Leon to fajna para przyjaciół - podobają mi się jako przyjaciele :) , ale na Leonette oczywiście też czekam , ale tak jak jest teraz też jest fajnie :)
Pozostaje mi tylko życzyć Ci weny na to opowiadanie :)
Pozdrawiam :)
Super!!! Zapraszam do mnie http://moja-historia-violetta-i-leon.blogspot.com/ -----------------------------> Juz prolog ;)
OdpowiedzUsuńCuuudooo<3
OdpowiedzUsuńTakk jeje<33 Leonetta pocałunek!! OŁL JEE
Okej odwala mi :D
Więc dodaj next!!
Bo się nie mogę doczekać ;D
Pozdrawiam :D
Werkaa Blanco
Super
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa !!
OdpowiedzUsuńPocałunek Leonetty :*
Jak ich Lara przyłapie... Koniec Leonary ??
Violetty zmiana < 33
Czekam na nexta!
Cudo !!!
OdpowiedzUsuńPocałunek !!
Czekam na next !! ~ Julka ♥
Piękne, wspaniałe...iii...nie wiem co powiedzieć
OdpowiedzUsuńWątek Lu mi się podobał najbardziej (Fedemiłka <3)
Sorry, że tak krótko, ale czasu mi brak xdd
Kinga Blanco
Super blog :) Kocham Leonettę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog:
http://violetta-moja-historia-zycie.blogspot.com/
Byłabym wdzięczna za zostawienie śladu :)
Super.Czekam na nexta i błagam nie kończy w taki momencie
OdpowiedzUsuńKaja Verdas
jupi ja jej pocałunek leonetty niny brat fede czekam na fedemiłe czekam ogólnie na next i więcej leonetty
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńPs; przepraszam za reklame
http://maybeloveleonetta.blogspot.com/
Jaki boski rozdział, czekam na kolejny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : )
Aaaaaaaaaaa nie nie moge boski boski boski cudny cudowny
OdpowiedzUsuńpocalunekkk Leonettaaaaa aaaa
ciekawe jak sie lara dowieeeee omfg juz to sewyobrazam ahahahahag
kofamm czekamm na
NEXTA ;****
http://moja-historia-violetta-i-leon.blogspot.com/<--------------- zapraszam do mnie a i super rozdział
OdpowiedzUsuńCUDOWNY *.*
OdpowiedzUsuńZmieniona Violetta :)) I pocałunek Leonetty o taaaaaaakkkk ^^ Ciekawe co się stanie po tym :))
Czekam na next ;**
Pozdrawiaaaam <333
BOSKI *-*
OdpowiedzUsuńWiesz, czytam Twojego przewspaniałego bloga od niedawna i, niestety, nie komentuję, ale teraz chyba zacznę :)
Nagła zmiana Violetty... ? Takie troszeczkę... Podejrzane :D
POCAŁUNEK LEONETTY ^.^
Słodko ;3
Muszę przyznać, że masz talent. Taki gigantyczny. Ponadto Twój blog jest jednym z najlepszych, jakie czytam.
Co do rozdziału, to był naprawdę wspaniały. Takie cuda to tylko ja Twoim blogu można znaleźć :)
A Twój talent jest ogromny. Też chciałabym taki mieć...
Twój styl pisania jest naprawdę niezwykły. Mało osób ma taki i tak wspaniale potrafi wyrazić emocje, uczucia... No, a Ty, jesteś właśnie jedną z tych osób ;*
To ja Cię pozdrawiam i życzę weny na następne rozdziały =]
~Ola ^^
P.S. Zapraszam do mnie: http://leonetta-never-lose-hope.blogspot.com/?m=1 :)
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAhhh ten pocałunek :)
Czekam na next :)
Zarąbisty!!! Napisałabym inaczej ale wolę nie!!!Bardzo mi się podoba i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Czadowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza !