Rozdział dedykowany Candy :*
Weszła do gabinetu swojego szefa.
- Przyniosłam ka... - Zaczęła, ale nie skończyła, bo w tym samym momencie wpadła na szatyna.
Cała zawartość obu filiżanek wylądowała na jej sukience. Na białym materiale pojawiły się dwie, ogromne plamy od kawy. Kobieta spojrzała pierw na nią, a potem na Leona.
- Cholera. - Powiedział, po czym podszedł do biurka, wziął chusteczki i zaczął próbować zetrzeć plamy.
- Leon, tak tylko pogarszasz sprawę. - Oznajmiła. - Nie widzisz, że to rozmazujesz?
- Czekaj, jakoś to naprawię.
- To trzeba wyprać. - Stwierdziła, dokładnie oglądając plamę. - Nic innego z tym nie zrobisz.
Westchnął głośno i wyrzucił chusteczki.
- Pprzepraszam. - Powiedział i oparł się o biurko.
Po chwili podeszła i oparła się obok.
- I tak nie lubiłam tej sukienki. - Odpowiedziała, chcąc jakoś załagodzić sytuacje. - Coś nie tak?
- Nawet mi nie przypominaj.
- Aż tak źle?
- Wczoraj, gdy wróciłem Fran najpierw się cieszyła, potem na mnie nawrzeszczała, a na końcu wywaliła mnie na kanapę. - Wyjaśnił. - A najgorsze jest to, że zupełnie nie wiem, o co chodzi.
- Cóż... W poradach sercowych naprawdę nie jesteś zbyt dobra, a właściwie w ogóle. - Zauważyła.
- Ta, jak nie podoba Ci się facet pewnie kopiesz go w dupę i znajdujesz nowego.
- Niezupełnie... - Spojrzała na niego. - Po prostu nie mam faceta i póki co na pewno nie będę miała.
- Dlaczego?
- Po prostu nie wierzę w "Żyli długo i szczęśliwie" albo "Miłość od pierwszego wejrzenia". - Wyjaśniła. - Wolę skupić się na pracy, a nie tych dyrdymałach.
- Sporo tracisz, wiesz?
- Nie. - Zaprzeczyła. - Miłość, małżeństwo, dzieci, a potem ciągłe kłótnie, rozwód, nowe połówki, a dziecko idzie w odstawkę.
- Nie zawsze tak jest. - Zauważył. W końcu on i Francesca byli zgodnym małżeństwem.
- Ale bardzo często. - Odpowiedziała. - Nie mam pewności, że jeśli kogoś sobie znajdę, założę z nim rodzinę, to moje dziecko nie będzie potem przeżywało tego samego, co ja.
- Ty?
Lekko kiwnęła głową.
- Przepraszam... Nie chcę o tym rozmawiać. - Oznajmiła i wyszła jak najszybciej z gabinetu.
Verdas nawet nie potrafiłby sobie wyobrazić, jakie trudne było dzieciństwo szatynki. Nie mówiła o nim i nie zamierzała się komukolwiek z tego zwierzać, a tym bardziej swojemu szefowi. Zbyt wiele bólu sprawiała jej chociażby myśl o tym wszystkim.
Leon przez chwilę został w tej samej pozycji. Po jakimś czasie jednak, wyjął z kieszeni telefon komórkowy. Wybrał numer do Francesci i nacisnął zieloną słuchawkę. Po niedużej ilości sygnałów, odebrała.
- Halo? - Odezwała się.
- Hej, nadal jesteś zła.
- Jak się dowiem, dam Ci znać. - Odpowiedziała.
Westchnął głośno.
- Fran, ja naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi...
- Życie, nikt nie mówił, że będzie łatwo.
- Chociaż mi to powiedz.
- Chodzi mi o to, że nie chcesz mieć ze mną dzieci! - Krzyknęła do słuchawki.
- Co?! Nigdy nie mówiłem, że nie chcę mieć z Tobą dzieci.
- A wczoraj to co? - Zapytała.
- Wczoraj ani ja, ani ty nawet nie wspomnieliśmy o dzieciach. - Odpowiedział zgodnie z prawdą. W końcu nawet nie padło słowo "dziecko".
Prychnęła.
- Fran, chcesz mi o czymś powiedzieć? - Spytał po chwili, przypominając sobie ich wczorajszą rozmowę.
- Nie. - Zaprzeczyła. - Porozmawiamy, jak wrócisz do domu.
Rozłączyła się. Zdziwiony odsunął słuchawkę od ucha. Zaczął podejrzewać, że jego żona chce zajść w ciążę. Musiał z nią o tym porozmawiać. Owszem, chciał mieć dzieci, ale w przyszłości. Są dopiero po ślubie i Leon w tym momencie chce nacieszyć się małżeństwem z Włoszką, a nie najpierw znosić jej humorki i zachcianki, a potem zmieniać pieluchy. Jak dla niego, dziecko w tym momencie to za wcześnie.
* * *
Od razu kiedy wyszła z gabinetu, naskoczyła na nią blondynka.
- Co Ci się stało?! - Zapytała.
Castillo z początku spojrzała na przyjaciółkę jak na wariatkę, ale po chwili przypomniała sobie o sytuacji, która zaszła przed chwilą. Spojrzała na swoją sukienkę, która była poplamiona od kawy. Westchnęła, a następnie ponownie skierowała swój wzrok na Ferro.
- To zwykły wypadek. - Wyjaśniła. - Masz jakąś marynakę czy coś w tym stylu?
- Nie. - Odpowiedziała. - Może skocz do tego sklepu na przeciwko? Będę Cię kryć.
- Okej. - Zgodziła się. - Postaram się pośpieszyć.
Szybkim krokiem ruszyła do windy. Zjechała nią na sam dół i opuściła budynek. Przeszła przez jezdnię, a następnie weszła do sklepu. Zaczęła rozglądać się za czymś w swoim rozmiarze. Kiedy znalazła odpowiednią sukienkę, kupiła ją i wróciła do firmy, tam w łazience się przebrała i wróciła do swojego gabinetu.
* * *
Po jakimś czasie wyszła z gabinetu w celu przewietrzenia się. Głowa wręcz jej pękała i czuła się coraz gorzej. W wyjściu z pomieszczenia spotkała się z Leonem.
- Coś nie tak? - Podniosła pytająco brew. - Jesteś cała blada...
- Nnie, nic mi nie jest.
- Na pewno? Jeśli potrzebujesz, możesz wyjść dzisiaj wcześniej.
- Nie, naprawdę. - Zapewniła. - Czuję się dobrze.
Już miała go wyminąć, gdy nagle zakręciło jej się w głowie. Poczuła się słabiej i urwał się jej film.
* * *
OMG, najgorszy rozdział w historii tego bloga :// Przepraszam, Candy, że dedykuję Ci coś takiego ;//
Zajmuję.
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj. Jest dobry. :)
UsuńCoraz bardziej czuję, że zaczyna się ten wątek, o którym wspominałaś. Powoli, małymi kroczkami to wszystko idzie na przód.
Martwi mnie Castillo, bo albo się przepracowuje, albo nie wiem. W każdym razie nikt nie mdleje od tak. :/ Nie wiem. Mam nadzieję, że to tylko przemęczenie, a Leosiek jej pomoże. Chociaż to pewnie będzie kolejnym powodem do kłótni z Fran. Wróci później albo coś.
I ten numer z kawą. Szkoda, że Verdas nie ściągnął koszulki, albo nie wyobraził sobie jak Vilu ją z niego ściąga, a potem swoją sukienkę i idzie to przeprać, a on za nią, czy coś. ;) Chociaż, nie wiem czy by nie było za dużo tych jego rozmyślań.
Kończę ten komentarz, bo zaraz mykam z mamą na kolejne badania. ;/
Trzymaj się, dziękuję za dedykację. :*
Pozdrawiam i życzę weny. <3 :D
Candy.
rozdział super, zakończenie horror xD
UsuńŚwietny! Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny !
OdpowiedzUsuńNo cóż ja mogę więcej powiedzieć?!
Troszkę krótki, albo może mi się tak tylko wydaję ale i tak jest świetny.
Rose
czekam :3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, nawet jeszcze lepszy. <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej <3
Czekam na kolejny rozdział <3
Kiedy będzie Leonetta?
*.*
Zapraszam - solo-me-amor-leonetta.blogspot.com
ZAJMUJE KOCHANA CUDOWNY ROZDZIAL I TAKI ACH CUDO.pozdro AGA VERDAS
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział z resztą jak każdy inny! Nie mam dzis czasu zabardzo wiec powiem tylko że czekam na next :D. ;)
OdpowiedzUsuńMonika<3
PS. Cuuuuudoo!!! Buziaczki :*
Wow !! Jestem pod wrazeniem , super piszesz!!! :)
OdpowiedzUsuńA rozdzial rewelacja :)
Niby dlaczego ma się nie podobać jest świetny :D .
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem super piszesz !!!
Z przyjemnością czytam twoje opowiadanie !!!
za mało Leona i Violettymusi być odrobinę więcej seksapilu
OdpowiedzUsuń