5.29.2014

Rozdział 4: Czuję się dobrze

Rozdział dedykowany Candy :*

      Weszła do gabinetu swojego szefa.
- Przyniosłam ka... - Zaczęła, ale nie skończyła, bo w tym samym momencie wpadła na szatyna.
        Cała zawartość obu filiżanek wylądowała na jej sukience. Na białym materiale pojawiły się dwie, ogromne plamy od kawy. Kobieta spojrzała pierw na nią, a potem na Leona.
- Cholera. - Powiedział, po czym podszedł do biurka, wziął chusteczki i zaczął próbować zetrzeć plamy.
- Leon, tak tylko pogarszasz sprawę. - Oznajmiła. - Nie widzisz, że to rozmazujesz?
- Czekaj, jakoś to naprawię.
- To trzeba wyprać. - Stwierdziła, dokładnie oglądając plamę. - Nic innego z tym nie zrobisz.
         Westchnął głośno i wyrzucił chusteczki.
- Pprzepraszam. - Powiedział i oparł się o biurko.
        Po chwili podeszła i oparła się obok.
- I tak nie lubiłam tej sukienki. - Odpowiedziała, chcąc jakoś załagodzić sytuacje. - Coś nie tak?
- Nawet mi nie przypominaj.
- Aż tak źle?
- Wczoraj, gdy wróciłem Fran najpierw się cieszyła, potem na mnie nawrzeszczała, a na końcu wywaliła mnie na kanapę. - Wyjaśnił. - A najgorsze jest to, że zupełnie nie wiem, o co chodzi.
- Cóż... W poradach sercowych naprawdę nie jesteś zbyt dobra, a właściwie w ogóle. - Zauważyła.
- Ta, jak nie podoba Ci się facet pewnie kopiesz go w dupę i znajdujesz nowego.
- Niezupełnie... - Spojrzała na niego. - Po prostu nie mam faceta i póki co na pewno nie będę miała.
- Dlaczego?
- Po prostu nie wierzę w "Żyli długo i szczęśliwie" albo "Miłość od pierwszego wejrzenia". - Wyjaśniła. - Wolę skupić się na pracy, a nie tych dyrdymałach.
- Sporo tracisz, wiesz?
- Nie. - Zaprzeczyła. - Miłość, małżeństwo, dzieci, a potem ciągłe kłótnie, rozwód, nowe połówki, a dziecko idzie w odstawkę.
- Nie zawsze tak jest. - Zauważył. W końcu on i Francesca byli zgodnym małżeństwem.
- Ale bardzo często. - Odpowiedziała. - Nie mam pewności, że jeśli kogoś sobie znajdę, założę z nim rodzinę, to moje dziecko nie będzie potem przeżywało tego samego, co ja.
- Ty?
         Lekko kiwnęła głową.
- Przepraszam... Nie chcę o tym rozmawiać. - Oznajmiła i wyszła jak najszybciej z gabinetu.
         Verdas nawet nie potrafiłby sobie wyobrazić, jakie trudne było dzieciństwo szatynki. Nie mówiła o nim i nie zamierzała się komukolwiek z tego zwierzać, a tym bardziej swojemu szefowi. Zbyt wiele bólu sprawiała jej chociażby myśl o tym wszystkim.
         Leon przez chwilę został w tej samej pozycji. Po jakimś czasie jednak, wyjął z kieszeni telefon komórkowy. Wybrał numer do Francesci i nacisnął zieloną słuchawkę. Po niedużej ilości sygnałów, odebrała.
- Halo? - Odezwała się.
- Hej, nadal jesteś zła.
- Jak się dowiem, dam Ci znać. - Odpowiedziała.
          Westchnął głośno.
- Fran, ja naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi...
- Życie, nikt nie mówił, że będzie łatwo.
- Chociaż mi to powiedz.
- Chodzi mi o to, że nie chcesz mieć ze mną dzieci! - Krzyknęła do słuchawki.
- Co?! Nigdy nie mówiłem, że nie chcę mieć z Tobą dzieci.
- A wczoraj to co? - Zapytała.
- Wczoraj ani ja, ani ty nawet nie wspomnieliśmy o dzieciach. - Odpowiedział zgodnie z prawdą. W końcu nawet nie padło słowo "dziecko".
         Prychnęła.
- Fran, chcesz mi o czymś powiedzieć? - Spytał po chwili, przypominając sobie ich wczorajszą rozmowę.
- Nie. - Zaprzeczyła. - Porozmawiamy, jak wrócisz do domu.
         Rozłączyła się. Zdziwiony odsunął słuchawkę od ucha. Zaczął podejrzewać, że jego żona chce zajść w ciążę. Musiał z nią o tym porozmawiać. Owszem, chciał mieć dzieci, ale w przyszłości. Są dopiero po ślubie i Leon w tym momencie chce nacieszyć się małżeństwem z Włoszką, a nie najpierw znosić jej humorki i zachcianki, a potem zmieniać pieluchy. Jak dla niego, dziecko w tym momencie to za wcześnie.

* * *

         Od razu kiedy wyszła z gabinetu, naskoczyła na nią blondynka.
- Co Ci się stało?! - Zapytała.
        Castillo z początku spojrzała na przyjaciółkę jak na wariatkę, ale po chwili przypomniała sobie o sytuacji, która zaszła przed chwilą. Spojrzała na swoją sukienkę, która była poplamiona od kawy. Westchnęła, a następnie ponownie skierowała swój wzrok na Ferro.
- To zwykły wypadek. - Wyjaśniła. - Masz jakąś marynakę czy coś w tym stylu? 
- Nie. - Odpowiedziała. - Może skocz do tego sklepu na przeciwko? Będę Cię kryć.
- Okej. - Zgodziła się. - Postaram się pośpieszyć.
         Szybkim krokiem ruszyła do windy. Zjechała nią na sam dół i opuściła budynek. Przeszła przez jezdnię, a następnie weszła do sklepu. Zaczęła rozglądać się za czymś w swoim rozmiarze. Kiedy znalazła odpowiednią sukienkę, kupiła ją i wróciła do firmy, tam w łazience się przebrała i wróciła do swojego gabinetu.
       
* * *

        Po jakimś czasie wyszła z gabinetu w celu przewietrzenia się. Głowa wręcz jej pękała i czuła się coraz gorzej. W wyjściu z pomieszczenia spotkała się z Leonem.
- Coś nie tak? - Podniosła pytająco brew. - Jesteś cała blada...
- Nnie, nic mi nie jest.
- Na pewno? Jeśli potrzebujesz, możesz wyjść dzisiaj wcześniej.
- Nie, naprawdę. - Zapewniła. - Czuję się dobrze. 
       Już miała go wyminąć, gdy nagle zakręciło jej się w głowie. Poczuła się słabiej i urwał się jej film.

* * *

OMG, najgorszy rozdział w historii tego bloga :// Przepraszam, Candy, że dedykuję Ci coś takiego ;//

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie przesadzaj. Jest dobry. :)
      Coraz bardziej czuję, że zaczyna się ten wątek, o którym wspominałaś. Powoli, małymi kroczkami to wszystko idzie na przód.
      Martwi mnie Castillo, bo albo się przepracowuje, albo nie wiem. W każdym razie nikt nie mdleje od tak. :/ Nie wiem. Mam nadzieję, że to tylko przemęczenie, a Leosiek jej pomoże. Chociaż to pewnie będzie kolejnym powodem do kłótni z Fran. Wróci później albo coś.
      I ten numer z kawą. Szkoda, że Verdas nie ściągnął koszulki, albo nie wyobraził sobie jak Vilu ją z niego ściąga, a potem swoją sukienkę i idzie to przeprać, a on za nią, czy coś. ;) Chociaż, nie wiem czy by nie było za dużo tych jego rozmyślań.
      Kończę ten komentarz, bo zaraz mykam z mamą na kolejne badania. ;/
      Trzymaj się, dziękuję za dedykację. :*
      Pozdrawiam i życzę weny. <3 :D
      Candy.

      Usuń
    2. rozdział super, zakończenie horror xD

      Usuń
  2. Świetny! Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny !
    No cóż ja mogę więcej powiedzieć?!
    Troszkę krótki, albo może mi się tak tylko wydaję ale i tak jest świetny.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny, nawet jeszcze lepszy. <3
    Pisz dalej <3
    Czekam na kolejny rozdział <3
    Kiedy będzie Leonetta?
    *.*

    Zapraszam - solo-me-amor-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAJMUJE KOCHANA CUDOWNY ROZDZIAL I TAKI ACH CUDO.pozdro AGA VERDAS

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział z resztą jak każdy inny! Nie mam dzis czasu zabardzo wiec powiem tylko że czekam na next :D. ;)
    Monika<3
    PS. Cuuuuudoo!!! Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow !! Jestem pod wrazeniem , super piszesz!!! :)
    A rozdzial rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niby dlaczego ma się nie podobać jest świetny :D .
    Moim zdaniem super piszesz !!!
    Z przyjemnością czytam twoje opowiadanie !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. za mało Leona i Violettymusi być odrobinę więcej seksapilu

    OdpowiedzUsuń