- Ile razy mam Ci powtarzać, że Cię nie podglądałem?! - Odkrzyknął. - Jesteś aż tak głupia?!
- Ja jestem głupia?! To ty stoisz pod moją sypialnią, podglądasz i podsłuchujesz!
- Po prostu przechodziłem! - Wytłumaczył. - Trzeba było reagować, jak Cię wołałem!
- Nie słyszałam! - Coraz bardziej się denerwowała. - Mogłeś krzyczeć głośniej!
- Chyba po to, żebyś robiła mi kolejną aferę, bo boli Cię głowa! - Stwierdził. - Codziennie robisz mi afery, bo masz pełno kompleksów i jakieś zaburzenia psychiczne!
Trafił w sedno... Nie miał pojęcia, dlaczego to robi, ale zgadł. Właśnie dlatego nie wytrzymała. Dała mu z liścia.
- Wyjdź stąd! - Krzyknęła, gdy złapał się za obolałe miejsce. - Wynocha z mojego domu!
Bez słowa opuścił jej posesję. Wsiadł do samochodu, trzaskając przy tym drzwiami i odpalił silnik.
Tym razem już przesadziła, pomyślał. Nie mógł uwierzyć w to, że go uderzyła. Robiła już różne głupie rzeczy, ale to już przesada. Szatyn nic jej nie zrobił. Sama zaczęła. To koniec. Nie zniesie już dłużej jej humorów i awantur. Obiecał sobie, co innego, ale nie mógł już tego znieść. Musiał zawieść Państwo Castillo.
* * *
Castillo zsunęła się po ścianie i schowała twarz w dłoniach. Zaczęła płakać. Od dawna tego nie robiła, a teraz płakała jak małe dziecko. I to przez co? Przez jedno głupie zdanie. Głupie, ale prawdziwe. Sprawiło, że poczuła się tak, jak tamtego dnia. Tak bardzo chciała o tym zapomnieć, a on to zburzył. Wspomnienia wróciły...
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko starła łzy, po czym podeszła i je otworzyła. Ujrzała Diego. Widząc, że nie ma samochodu jego brata, zaproponował wyjście do klubu. Bez zastanowienia się zgodziła. Chciała na chwilę od tego uciec. Upić się i nie myśleć o sytuacji z Leonem...
* * *
- Fran! - Usłyszała za sobą czyiś krzyk. Znajomy krzyk...
Szybko się odwróciła. Ujrzała tą twarz, te oczy...
- Nie rozumiem Cię, Fran... - Oznajmił zagubiony. - Mówisz, że mnie kochasz, a potem ze mną zrywasz.
- Marco... My nie możemy być razem. - Stwierdziła. - Zbyt wiele nas różni...
- Przestan wciskać mi te kity i powiedz prawdę. - Zażądał. - Zasługuję chociaż na to.
- Jjja... Nie mogę być z Tobą, bo... Zdradziłam Cie... - Powiedziała ciszej. - Przepraszam...
Bez odpowiedzi, odwrócił się.
- Marco...
Odszedł. Po policzkach brunetki zaczęły spływać łzy. Przeżywał z nim wszystkie najważniejsze chwile. Pierwszy dzień w szkole, pocałunek, raz... To wszystko zniszczyła. Zniszczyła tak wspaniały związek przez jedną chwilę zapomnienia... Nigdy sobie tego nie wybaczy.
- Marco? - Zapytała z niedowierzaniem.
Uśmiechnął się, po czym podszedł do niej, przytulił i okręcił wokół własnej osi.
- Ostatni raz widziałam Cię... - Przerwał jej.
- 5 lat temu.
- Marco? Co ty tu robisz? - Zapytała, gdy za drzwiami ujrzała byłego chłopaka. - Cccoś się stało?
- Przyszedłem się pożegnać. - Wyjaśnił krótko.
- Pożegnać? - Spytała. - Czemu chcesz się żegnać?
- Wyjeżdżam, Fran... - Oznajmił. - Razem z rodzicami przeprowadzam się do Meksyku.
- Co? Dlaczego?
- Znaleźli tam nową pracę... - Wyjaśnił. - Chciałem ostatni raz Cię zobaczyć i... Pożegnać się.
W odpowiedzi rzuciła mu się na szyję. Po jej policzkach spływały łzy. Mocniej ją do siebie przycisnął.
- Kiedy wróciłeś? - Zadał kolejne pytanie.
- Dzisiaj. - Odpowiedział krótko. - Miałem zamiar zadzwonić, ale nie mam Twojego numeru... Na szczęście Cię spotkałem.
- Tak się cieszę, że Cię widzę.
- Co u Ciebie? - Spytał. - Zapewne masz już szczęśliwą rodzinkę...
- Nie. - Zaprzeczyła. - Mam tylko przyjaciółki.
- Co powiesz na kawę? - Zaproponował. - Musimy nadrobić 5 lat.
Przytaknęła i ruszyli do najbliższej kawiarni.
* * *
- Napijesz się jeszcze? - Zaproponował brunet, siadając obok, przy barze.
W odpowiedzi przysunęła swoją pustą szklankę. Poprosił barmana o kolejnego drinka i spojrzał na nią.
- Masz doła? - Zapytał po chwili. Przytaknęła. - O co chodzi?
- O Twojego brata dupka.
Chciał coś odpowiedzieć, ale do stolika podszedł jakiś brunet. Spojrzał pierw na Diego, a następnie na Castillo. Wyciągnął do niej rękę.
- Tom Simmons. - Przedstawił się. Spojrzała na niego zdziwiona. - Ty jesteś tą Violettą skandalistką?
- A ty? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Poznaj mojego kumpla. - Odezwał się Diego. - Tak, to Violetta.
- Miło mi Cię poznać. - Oznajmił z uwodzicielskim uśmiechem. - Trochę o Tobie słyszałem...
- Ta, mi Ciebie też. - Odpowiedziała na "odczep się". - Kto nie słyszał? Córka sławnych inżyniera i piosenkarki, która wciąż baluje, śpi z kim popadnie... Wiesz, przynudzasz.
- Zawsze jest taka? - Zwrócił się do bruneta.
- Czasami...
Szatynka westchnęła głośno, po czym wstała ze stołka, na którym siedziała. Spojrzeli na nią.
- Idę potańczyć, a wy sobie poplotkujcie.
Ruszyła na parkiet. Zaczęła ruszać się w rytm muzyki, nie zważając na otaczających ją ludzi. Zamknęła się w swoim świecie. Mogła odpłynąć i na chwilę zapomnieć o wszelkich problemach. Przez chwilę chciała nie myśleć o wspomnieniach, o których przypomniał jej Verdas. Nie chciała o nich pamiętać, nie chciała do nich wracać. Chciała zapomnieć, obudzić się i nie pamiętać niczego z tamtego dnia.
Nagle poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu. Nie zwróciła na to uwagi. Mężczyzna oparł swoją głowę na jej ramieniu i zaczął towarzyszyć jej, w teraz już, erotycznym tańcu. Nie wiedziała, kto za nią stoi, ale zupełnie ją to w tym momencie nie obchodziło. Co z tego, że ma chłopaka? Co z tego, że nie zna tego mężczyzny? Nic. Miała to głęboko gdzieś.
- Nie wiedziałem, że tak wspaniale tańczysz... - Wymruczał jej do ucha znajomy głos.
- Wiele o mnie jeszcze nie wiesz... - Odpowiedziała, nie przestając tańczyć. - I się nie dowiesz.
Po chwili obrócił ją w swoją stronę. Teraz mogła przekonać się, z kim tańczyła.
* * *
Verdas wszedł do mieszkania, trzaskając drzwiami. Zdenerwowany zdjął z siebie czarną, skórzaną kurtkę i rzucił ją w szafę. Następnie to samo zrobił z butami.
- Co jest? - Zapytała Lara, wychodząca z kuchni. - Dlaczego jesteś tak szybko?
- To koniec. - Oznajmił i wszedł do pomieszczenia, z którego wcześniej wyszła jego narzeczona.
Wyjął z wiszącej u góry szafki wysoką szklankę, do której nalał wody. Wypił szybko zawartość naczynia i powtórzył poprzedni ruch. Wszystkiemu przyglądała się Lara.
- Czego koniec? - Zapytała, ale nie otrzymała odpowiedzi. - Leon, niczego nie rozumiem.
- Ja też niczego nie rozumiem, ale wiem jedno - Castillo mogą zapomnieć o współpracy ze mną.
- Dlaczego? - Dopytywała. - Co się stało?
- Posprzeczałem się z nią... - Oznajmił spokojniej. - Padło parę przykrych słów, a ona mnie walnęła.
- Jak to walnęła?
- Dała mi z liścia, bo powiedziałem, że ma zaburzenia psychiczne.
Westchnęła głośno.
* * *
Ja zwykle zawaliłam końcówkę :/ Tak, zdecydowanie to właśnie moja specjalność xd
Zapewne zauważyliście przepiękny nowy wygląd bloga, który wykonała Nath :* W końcu ten blog jakoś wygląda :DCzekam na Wasze opinie <3
pierwsza
OdpowiedzUsuńNo poprost super tylko dodaj szybko bo nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńZajmuję i wracam jutro. ;)
OdpowiedzUsuńJak obiecałam tak jestem. ;)
UsuńWygląd jest cudowny, ale w sumie przybyłam żeby skomentować rozdział, bo zaraz muszę spadać, a chcę napisać wszystko. Przynajmniej jak najwięcej.
Dobra, więc tak.
Muszę Ci powiedzieć, że tego to się w ogóle nie spodziewałam. Wszystkiego, ale nie tego! Uważam, że Leon nie powinien się zwalniać z pracy. Jak sam zauważył nigdy wcześniej go nie uderzyła, a to znaczy, że poszedł za daleko, uderzył w czuły punkt. I tu mi się wydaje, że jest problem. Jej wspomnienia, to ona sprawiają, że jest taka, a nie inna. Że ubiera się wyzywająco, facetów traktuje przedmiotowo, a życie to dla niej wieczna zabawa. Coś musiało się stać, a to jest jej forma obronna. I Verdas, jako człowiek inteligentny (przynajmniej za takiego go mam) powinien się tym zainteresować. Nie wiem, może zapytać o to państwa Castillo? Cokolwiek, ale nie się zwalniać! Przecież to nie jest taki typ, który się poddaje! Co więcej w tym wątku, jak on będzie poznawał prawdę widzę to jak powoli się do siebie zbliżają, zakochują się, Lara idzie w zapomnienie, a Leonetta żyje długo i szczęśliwie. Trafiłam, czy masz jeszcze inny pomysł?
Jak już tam wszystko prawie wymieszałam to teraz krótko skomentuje ten wypad do klubu.
Po raz kolejny pakuje się w kłopoty, co właściwie utwierdza mnie w przekonaniu, że z tą barierą ochronną trafiłam. Zastanawia mnie z kim ona tańczyła, skoro znała dotyk chłopaka, ale zaznaczyła, że nie obchodzi ją to, że jest w związku, a taniec był zapewne erotyczny, w końcu mówimy o Castillo. Czyżby to był jakiś jej były kochanek? Bo Diega przez jej słowa wykluczam, Leon poleciał do Lary, więc też. Chyba, że...? Sam potem poszedł się napić i teraz chce ją podejść? Już próbuje się dowiedzieć? Przemyślał wszystko i doszedł do podobnych wniosków co ja? Za dużo pytań, zapewne odpowiedzi poznam w kolejnym rozdziale, który mam nadzieję, że pojawi się niedługo. Zwłaszcza, że teraz mamy wolne i będzie czas na pisanie, czytanie i inne takie. Łudzę się, że dzięki Tobie umilę sobie któreś popołudnie, bądź wieczór.
Spotkanie po latach Fran i Marco. So sweet. :D Wygląda mi to na to, że on jej wybaczył tę zdradę, ale nie wiem. Nie będę się w to zagłębiać. W każdym bądź razie w nim także widzę początek zmiany dziewczyny na lepsze. W końcu kto ma to zrobić jak nie prawdziwa miłość? Pytanie tylko kiedy ten proces się zacznie. Jeżeli Fran chciałaby się zmienić, a Marco miałby jej pomóc to musiałaby się do tego przyznać. I tu pytanie polega na tym, czy nie wymięknie tak jak Naty przed Maxim.
Podsumowując. Rozdział jest świetny, wcale nie zawaliłaś końcówki i właściwie chciałabym napisać "tym razem" ale bym skłamała, a przed świętami tego nie zrobię, nawet po to by kogoś wkurzyć. :D Zazwyczaj jest tak, że piszesz, że coś zepsułaś, a wcale tak nie jest. Nie wiem, chyba tylko raz zawiodłam się na Twojej końcówce i wtedy mogłabym Ci przyznać rację, ale na pewno nie teraz! :D Jeżeli przetrwałaś to końca tego komentarza, to przyznam Ci się szczerze, że jestem zdziwiona. I podziwiam Cię, że jeszcze ze mną wytrzymujesz. :D
Ustalmy więc, że końcówka, jak praktycznie zawsze NIE JEST ZEPSUTA, Amen.
Pozdrawiam, życzę wszystkiego dobrego i czekam na kolejny rozdział.
Candy. :D
Przetrwałam i naprawdę cieszę się, że spodobał Ci się ten rozdział ;)
UsuńAkurat końcówka nigdy mi się nie podoba xdd
Hehe ;) Wydaję mi się, czy oglądałaś telenowelę ,,Prawdziwe uczucie''? Prawie identyczna historia. Rozdział super, czekam na next ;) Pozdrawiam, Hona Castillo ;3
OdpowiedzUsuńHah xd A wiesz, że nawet o niej nie słyszałam? Really xdd
UsuńSuper.Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKaja Verdas
Super rozdział!!! Kiedy leonetta? xd
OdpowiedzUsuńAna
Po pierwsze nowy wygląd bloga jest prześliczny!!!! Rozdział wspaniały<3
OdpowiedzUsuńZ kim tańczyła Vilu i co to za traumatyczne wydarzenia przypomniał jej Leon?!?!?!
Biedny Leoś dostał z liścia. o.O
Z niecierpliwością czekam na nexta. ;*
Cudo<333
OdpowiedzUsuńCiekawe z kim tańczyła Violetta...?
Tego zapewne dowiem się w kolejnym rozdziale , na który czekam ;)
Wow super!!! Masz talent !!!
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały !!!
Ciekawe kto to był co tańczył z Violettą? I o co chodzi z Violettą i jej wspomnieniami. Jej Marcesca się spotkała <333. A co do szablona to jest PRZECUDNY!!!!! <333. Czekam na next i pozdrawiam. Besos :*
OdpowiedzUsuńTe amo <3
Marti blanco <3
Wygląd bloga prześliczny !!
OdpowiedzUsuńKłótnia Leonetty <33
Ciekawe z kim tańczyła Viola??.
Czekam na nexta!
Mamo, tata zrobił śliczny wygląd ;**
OdpowiedzUsuńRozdział boski ;*
Czekam na nn ;*
Twója córcia, Purple <3
Dobra, tamten komentarz był głupi xdd Napisze Ci go od nowa :)))))))))))
UsuńWygląd jest boski ;* Tala się postarała i to widać gołym okiem! Cudowny ;*
Rozdział cudowny. Niech Violetta się nie dziwi, gdy dowie sie o odejściu Leóna. Przecież to ona przelała czarę goryczy, więc to jej wina. Jej zachowanie wymaga poprawy i ona dobrze o tym wie, ale nie chce się przyznać. Trzeba jej to teraz uzmysłowić. Ale w tym już twoja głowa. León zachował się nie odpowiednio. Przecież mimo wszystko to płeć żeńska, dziewczyna, która w środku jest wrażliwa, a on zadaje jej cios w samo sedno. To złe. Cóż, można go przynajmniej zrozumieć. Wściekł się. Prowokowało go do tego jej zachowanie. Cóż się dziwić? Marcesca. Po 5 lat kolejne spotkanie? Hmm.. Ciekawe. Mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek bardzo ciekawie i tak, jak na niego zasługuje. Zapowiada się świetnie, więc i będzie świetnie. Wygląda na to, że wybaczył, lecz ona ciągle ma skruche, za to co zrobiła. Dla niej - Świństwo. Dla niego - Przeszłość. Oby. Tom, już go nie lubie. Zapewne tak jak już mi pisałaś - Czarny Charakter. Nie podoba mi się. Zapewne jak każdemu. No cóż, wytrzymam. Musze. Castillo znów się upija. Ugh, ja bym jej odradziła, ale by i tak nie posłuchała. Eh, ona się zniszczy. Zniszczy swoje życie. Odwyk. Jedno słowo a tak jej potrzebne. Tylko ona może zdecydować. Pomoc czy dążenie w świecie, który doprowadzi ją do bolesnej śmierci? Nikt nie wie. Ale ja się już nie moge doczekać. Decyzja, której podjąć nie umie. Jest za trudna. Rozumiem ją. Why? Bo sama nie jestem zbyt zdecydowana, inaczej - niezdecydowana. León powinien najpierw pójść do państwa Castillo i wyjaśnić jak się sprawy mają. A tak, sam podejmując decyzje (Nie biorąc już pod uwagę Lary) może być nierozważny. W każdym bądź razie jest to jedna z nierozsądnych decyzji podjęta przez niego.
Plątam się już w swoich właśnych słowach i myślach. Tak działa na mnie twe opowiadanie. Noi co ja Ci poradzę? Nic. No właśnie. Pamiętam, jak to on był tak nastawiony na ta pracę, a teraz co? Odpuszcza. Jak zwykły tchórz. Nie zniechęcaj się przeciwnościami, tylk dąż do marzeń. - Tak bym mu teraz powiedziała. Mam nadzieję, że Verdas oprzytomnieje i podejmie się wyzwania. Przecież po to jest człowek - By spełniać marzenia, a służy to większej odwadze, która przelewa się na czyny danego człowieka. Po to żyjemy - By móc wypełniac wyzwania nadane nam przez aniałów. On, nie wypełnił wyzwania najważniejszego w jego życiu, lecz może to jeszcze naprawić. Niektóre nasze czyny nie są warte poprawy, ale są takie, które wręcz trzeba poprawić. Nie każdy ma tę szansę, więc mało kto z niej korzysta. Trzeba się wtedy poddać. Nie jest t dobre, lecz też nie jest złe. On to zrobił. Poddał się. I nie możemy mieć mu tego za złe. Nic nie zrobił. Emocje kierowały i nadal nim kierują.
No cóż, co ja Ci mogę jeszcze powiedzieć? Jesteś ciotą, ciulem itd. - Tak, ale jest coś jeszcze. Bardzo cię lubie. Uwielbiam to jak piszesz. Może i końcówka Ci się nie podoba, lecz mi tak. Wiem, że mój durnowaty komentarz nie jest długi i cię nie ucieszy, lecz dla mnie to wręcz przyjemność napisać komentarz dla ciebie, taki różniący się. Różniący się od moich innych komentarzy. {Patrz komentarz mój na górze}. Tak więc, kończąc ten beznadziejny komentarz piszę jeszcze, że Czekam Na Next, który {mam nadzieje} pojawi się niedługo.
Oddana tobie, Purple, Priss, Lin.. Jak tylko chcesz <3
Pozdrowienia od uszczęśliwionej Purple!
PS. Mam nadzieję, żę dotrwaląś do końca tego okropneg koma ;-D
Rewelacja!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !!!
Jak zawsze cudny rozdział ;))) Leonetta pokłócona :) Marcesca <333 Z kim tańczyła Vilu ?? :D Czekam z na nexta ;**** Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńAle rewelacja !!! Świetny rozdział !!!! <3
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!! Wyśmienity rozdział na to czekałam ! :)
OdpowiedzUsuńGlupia violetta lepon nic jej nie zrobil pewnie rencdebil z nia tabcyl
OdpowiedzUsuńWspaniały <33
OdpowiedzUsuńBoski ♥♥♥
OdpowiedzUsuńI LOVE
JEJ Viola się zdenerwowalą :D hehe i Leoś pocierpiał :P
OdpowiedzUsuńciekawe o co chodzilo z tym zaburzeniami :3
hymmm czekam na Leonette :3 ;) heheh
Biedna Vilu ;(
OdpowiedzUsuńTak się zdenerwowała ...
Marcesca <3333
Nie zamierzam pisać długiego komentarzu , bo napiszę ci przy następnym rozdziale.
Ellie
Cudo !!!
OdpowiedzUsuńZ kim tańczyła Vilu ??
Czekam na next !!!~ Julka ♥