Odkąd kobieta dowiedziała się o byłej żonie Leona, nie odzywa się do żadnego z nich. Jest na obojga wściekła. Nie o to, że byli małżeństwem, tylko o to, że jej o tym nie powiedzieli. Co jak co, ale akurat ona powinna to wiedzieć. To był jej narzeczony i jej kuzynka. Powinni jej o tym powiedzieć.
Ostatni raz rozmawiała z Violettą, gdy powiedziała jej, że o wszystkim wie. Od tamtej pory ich kontakt się urwał. Wtedy wszystko sobie wyjaśniły.
- Wyjeżdżam. - Oznajmiła szatynka. - Nie mogę być w tym samym miejscu co wy.
- To nie jest rozwiązanie. - Stwierdziła. - Znowu uciekasz...
- Uciekam, bo jestem tchórzem. - Powiedziała. - Nie powinnam to w ogóle wracać. - Spojrzała na nią. - Nie mów o niczym Leonowi.
Sama nie wiedziała, czy powinna mu to powiedzieć. Z jednej strony, być może przez to nigdy nie będą mogli być razem. Nigdy nie zaznają szczęścia, a Elizabeth nie będzie miała ojca. Czy tego chce Chelsea? Zdecydowanie nie.
Z drugiej strony, skąd ma wiedzieć, że Violetta go kocha? Być może go nienawidzi. Nie chce znać i ma do tego prawo. W końcu sama chciała wyjechać, nic mu o tym nie mówiąc. Może miałą do tego powody...
Nagle drzwi się otworzyły. Ujrzała Verdasa.
- Musimy porozmawiać. - Stwierdził, po czym wszedł do domu.
- Chcesz coś do picia? - Zapytała niepewnie.
- Nie, siadaj. - Wskazał na krzesło.
Zajęli miejsca na przeciwko siebie, przy stole. Spojrzeli po sobie.
- Przepraszam. - Odezwał się pierwszy szatyn. - Za wszystko co Ci zrobiłem.
- Kochasz ją? - Zapytała.
- Tak, kocham. - Odpowiedziała niepewnie.
To jedno był jej winien - szczerość. Należała się jej ona od samego początku. Skoro jej nie dostała, chociaż teraz powinien ją zachować.
Leon zdał sobie sprawę, że zawsze będzie kochał Violettę i ich córkę. Bez względu na to, co zrobią, na to, ile lat nie będzie ich widywał. Kochał je, kocha i będzie kochać choćby nie wiem co. To się już nie zmieni, a Chelsea powinna o tym wiedzieć. Szatyn wiedział, że nigdy nie będą już razem. Kobieta oddała mu już swój pierścionek. Ich związek był skończony. Nawet jeśli by mu wybaczyła, on nie kocha jej tak bardzo jak Castillo.
- Gdzie ona jest? - Zapytał po chwili. - Chelsea, ja muszę je znaleźć. Nie mogę ich znowu stracić. - Spojrzała na niego.
- Nie wiem czy powinnam...
- Powinnaś. - Przerwał jej. - Proszę Cię... - Westchnęła głośno.
- Wróciła do Los Angeles. - Oznajmiła po chwili.
- Znowu? - Kiwnęła głową. - Podaj mi ich adres.
- Leon...
- Błagam Cię.
* * *
- Nie mogłyśmy tam zostać. - Wyjaśniła. - Tutaj jest nasze miejsce.
- A co z ciocią i wujkiem?
- Ich miejsce jest w Buenos Aires. - Oznajmiła. - Nie z nami.
- A wujek tu przyjedzie? - Zadała kolejne pytanie.
- Nie, skarbie. Musisz zapomnieć o wujku. - Powiedziała smutna.
- Dlaczego?
Nie odpowiedziała. Wstała z jej łóżka i spojrzała na nią.
- Co powiesz na śniadanie do łóżka? - Zapytała. Dziewczynka szeroko się uśmiechnęła. - Biorę to za tak.
Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni. Tam zaczęła przygotowywać gofry dla swojej córki. Po niedługim czasie były one już gotowe. Położyła je na tacy i zaniosła do pokoju Elizabeth. Podała jej je. Zaczęła kosztować posiłek. Chciała coś powiedzieć, ale zakłócił jej dzwonek do drzwi.
Wstała i poszła je otworzyć. Ujrzała Leona.
- Co... - Nie dokończyła. Przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
* 7 lat później *
- Mamo, tato! Wróciłam! - Krzyknęła Elizabeth.
Weszła do kuchni, gdzie jej matka karmiła 2-letniego brata.
- Jak było? - Zapytała uśmiechnięta na jej widok. - Co u Chelsea?
- Dobrze, ma nowego chłopaka. - Oznajmiła siadając na stole. - A co tam u was?
- Świetnie, pamiętasz o urodzinach taty?
- Jasne, mam już dla niego prezent. Przyjechał prosto z Buenos Aires. - Powiedziała z uśmiechem. - A ty? Masz już coś? - Przytaknęła z głową.
Leon i Violetta ponownie wzięli ze sobą ślub. Elizabeth po jakimś czasie dowiedziała się, kim naprawdę jest Verdas. Z początku było jej trudno, ale z czasem to zaakceptowała. Teraz są szczęśliwą rodziną z dwójką dzieci - Elizabeth i 2-letnim Danielem.
* * *
I oto koniec naszego One Shot'a. Dzisiaj same końce na blogu xd Wiem, że jest krótki itd, ale nie umiałam napisać tego lepiej :/
Byłby pewnie za miesiąc, ale pewien ciul mi zatruwał życie (tak, mężu. Chodzi o Ciebie)
Dedykuję go mojej patologicznej rodzince z GG:
- Nath - mój maż <3
- Priss - nasza córka w ciąży <3
- Cannella - matka/ojciec naszych wnuków <3
- Kathy - opiekunka, nadużywająca słowa "PATOLOGIA!"
- Teddy i Ellie - świadkowie naszych domowych awantur <3
KOCHAM WAS <3 xd
Zajmuje :**
OdpowiedzUsuńMoja kochana ciota !
UsuńDziękuje ci , za dodanie tego One Shota ......
Dziękuje ci , że zrobiłaś Leonette .......
Dziękuje ci , za wszystko ....
Życie pisze różne scenariusze. Tym razem napisało szczęśliwe zakończenie dla dwójki zakochanych sobie ludzi . Ale jedna osoba musiała cierpieć . Na szczęście była to wyrozumiała osoba . Autorką tego arcydzieła jest wspaniała Nicol Verdas .
Zajebiste :3 Sweet rodzinka <3 :D :*** teraz czekać na nowy rozdzial i tam Leonette :3
OdpowiedzUsuńA zrobisz dalszą część tego One Shot Leonetta: Poznaj swojego męża ?
OdpowiedzUsuńOooo rodzinka :)
OdpowiedzUsuńKoniec najlepszy!
Świetny cały Os
Pozdrawiam Suzy
Oooooo jak słodko !!
OdpowiedzUsuńLeonetta !!
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńSuper zakończyłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał ten os :)
Fantastyczny jest ten Os <3
OdpowiedzUsuńWięcej takich :)
Świetnie się go czytało :)
Masz talent ;)
ZAJMUJE!
OdpowiedzUsuńMAMO!
UsuńTEN OS JEST BOSKI!
Tak, Patologia 4ever!
Kocham CIęu <3
Priss
Ps. Boski!
Fantastyczne zakończenie <33
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńCudo
Cudo ...
Genialne zakończenie .....
Czytając to czułam się jakbym czytała jakąś baśń ,
Albo oglądała jakiś film :D
Dziękuję Tb za możliwość przeczytania tak cudownego OS'a :D
Buziaki
Borkośka
P.S. Wpadaj do mojego domki :P
Leonetta-nowa.blogspot.com
Kocham Kocham Kocham *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://leon-viola-historia-z-doroslego-zycia.blogspot.com/
Super.Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKaja Verdas
Proszę błagam nie odchodź z http://zakazana-milosc-leonetta.blogspot.com/. Proszę... ;(
OdpowiedzUsuńAż wstyd gdybym nie skomentowała.
OdpowiedzUsuńCudowny, ale takiego zakończenia się nie spodziewałam.
Szłam w kierunku śmieci, i uderzenia z patelni.
Ale wszyscy żyją i nikt nie jest w szpitalu uff...
Dziękuję za dedyk :*
I gdzie jest moja wypłata?
Super :-)
OdpowiedzUsuńPS. VIVIEN USUNĘŁA BLOGA!!!!! :'( :'(
Przykro mi, ale to jej decyzja :)
Usuńcudoo!!!
OdpowiedzUsuń