Przez cały ten czas, Leon spędzał każdy dzień z Chelsea i Elizabeth. Dziewczynka bardzo polubiła chłopaka swojej cioci. Z resztą ze wzajemnością.
Verdas zrozumiał, że chciałby mieć kiedyś taką rodzinę. Właśnie dlatego postanowił oświadczyć się Chelsea. Jest już z nią jakiś czas i sądzi, że to odpowiednia pora. W końcu czas leci, a oni się starzeją... Postanowił zrobić to na kolacji. Zarezerwował już stolik w ekskluzywnej restauracji i kupił pierścionek. Teraz wystarczy ją zaprosić. Miał nadzieję, że mimo opieki nad Elizabeth, zgodzi się.
Postanowił do niej zadzwonić. Wyjął telefon i wybrał numer. Już po kilku sygnałach odebrała.
- Halo? - Usłyszał jej głos.
- Hej, kotku. - Przywitał się.
- Witaj.
- Masz gdzie zostawić Elizabeth dzisiaj wieczorem? - Zapytał.
- Hmm... Nie wiem... Może dałoby się coś załatwić... A dlaczego pytasz?
- Chciałbym Cię zaprosić na kolację. - Oznajmił z uśmiechem.
- Jakaś okazja?
- Zobaczysz...
- Mi nie powiesz? - Zapytała oburzona.
- To niespodzianka. - Powiedział. - To jak?
- Postaram się załatwić Elizabeth jakąś opiekę. Dam Ci znać.
- Okej, więc czekam. Przyjadę po Ciebie o 20.
- Dobrze, na razie.
- Pa.
Rozłączył się. Postanowił szybko skończyć pracę i sprawdzić czy wszystko jest przygotowane. Musiał mieć pewność, że wszystko będzie idealne. Bardzo zależało mu na tym, żeby jego ukochana zgodziła się zostać jego żoną. Nie była Violettą, o której tak naprawdę nigdy nie zapomniał, ale czuł, że ona może zapełnić pustkę w jego sercu. Chelsea jednak nie wiedziała, że jest rozwodnikiem. Musiał jej o tym powiedzieć jak najszybciej. Sam nie wiedział, dlaczego nie zrobił tego wcześniej. Czyżby się bał, że przez to, ta go zostawi?
Załatwił najważniejsze sprawy w pracy i wyszedł z biurowca. Wsiadł do samochodu i wrócił do domu. Tam wykonał telefon do restauracji i upewnił się, że stolik jest zarezerwowany.Położył pierścionek na wierzchu tak, żeby o nim nie zapomniał.
Spojrzał na zegarek - była 15. Jeszcze 5 godzin, pomyślał. Co ja będę robił przez ten czas? Usiadł na kanapie i włączył telewizor. Usłyszał dzwonek do drzwi. Wstał i poszedł je otworzyć. Ujrzał Federico.
- Hej. - Przywitał się Włoch.
- Hej. - Odpowiedział. - Wejdź. - Otworzył szerzej drzwi. Mężczyzna wszedł, po czym udali się do salonu. Usiedli na białej kanapie. - Chcesz coś do picia?
- Tak, wodę.
Mężczyzna poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwoma szklankami wody. Usiadł obok.
- Po co przyszedłeś? - Zapytał.
- Myślałem, że będziesz w pracy i będę mógł tu posiedzieć do wieczora. - Oznajmił. - Ludmiła znowu wariuje.
- Przychodzisz tu jak nie ma mnie w domu? - Przytaknął głową. - Muszę zmienić zamki...
- Czemu nie ma Cię w pracy?
- Musiałem załatwić parę spraw...
- Parę spraw? - Zadał pytanie, popijając wodę.
- Chcę się oświadczyć Chelsea. - Wypluł napój. - Ej! Przez Ciebie na moim dywanie jest Twoje DNA!
- Jak to chcesz się jej oświadczyć?! - Spytał, nie zważając na jego poprzednie pytanie. - Przecież Ty jej nie kochasz!
- Skąd możesz to wiedzieć? Nie siedzisz mi w głowie...
- Leon, znam Cię, i wiem, że nie kochasz Chelsea... - Oznajmił. - Po co to robisz?
- Fede, możesz przestać wtrącać się w moje sprawy? Naprawdę nie potrzebuję psychologa. Zrobię to, co będę chciał, i nie obchodzi mnie co o tym myślicie.
- Wiesz, że tak niczego nie zdziałasz? Myślisz, że jeśli poślubisz Chelsea, zapomnisz o Violetcie? - Pytał. - Sprawisz ból i sobie, i jej.
- Skończ ten temat, zrobię to, co będę chciał. - Powtórzył. - O co chodzi z Ludmiłą?
- 7 miesiąc ciąży robi swoje... Hormony buzują jej jak nie wiem co. - Wyjaśnił. - Wiesz... Ostatnio rozmawialiśmy o Violetcie...
Nie odpowiedział.
- Ciekawe, co się z nią teraz dzieje... - Kontynuował. - Próbowałeś się z nią skontaktować?
- Nie, i nie mam zamiaru.
- Dlaczego?
- Nie widzę powodów, żeby się z nią kontaktować. Pewnie ma już nowego męża i jest daleko stąd.
- Nie żałujesz?
- Czego?
- Tego, że się poddałeś. - Wytłumaczył. - Mogłeś nie dać jej rozwodu, nie pozwolić wyjechać...
- Ale to zrobiłem, a ona gdyby mi ufała nie oskarżałaby mnie o zdradę... - Zauważył. - Skończmy temat Violetty raz na zawsze.
- Jak chcesz...
Po chwili zadzwonił telefon Włocha. Odebrał.
- Tak?... Teraz?... To takie ważne?... No dobra, już wracam... - Rozłączył się. - Przepraszam, Ludmiła...
- Jasne, jedź.
Pożegnał się, po czym wyszedł. Leon dostał SMS-a od swojej dziewczyny, w którym napisała, że załatwiła opiekę dla Elizabeth. Pozostało mu czekać do 20. Czas dłużył się niemiłosiernie.
Kiedy nadeszła już pora, pojechał po Chelsea. Zapukał do drzwi.
- Witaj. - Powiedziała na jego widok.
- Hej. - Odpowiedział. - Jedziemy?
Przytaknęła. Objął ją ramieniem i ruszyli do samochodu. Z początku jechali w ciszy, którą postanowił przerwać szatyn.
- Co zrobiłaś z Elizabeth? - Zapytał.
- Moja sąsiadka jest opiekunką do dzieci. - Wyjaśniła. - Elizabeth zostanie tam na noc...
- Czyżby to była propozycja?
- Może... - Zaśmiali się.
Po 30 minutach dojechali na miejsce. Chelsea była zachwycona restauracją, od razu zauważyła, że ceny są bardzo duże.
- Leon nie musieliśmy jeść kolacji w takiej drogiej restauracji. - Stwierdziła, przeglądając menu. - Byłabym szczęśliwa ze zwykłej pizzy w domu.
- Nie podoba Ci się?
- Oczywiście, że mi się podoba, ale nie musiałeś się tak wysilać.
Zjedli kolację w ciszy. Cieszyli się swoim towarzystwem. Po jej zjedzeniu, szatyn uznał, że to odpowiedni moment. Teraz albo nigdy, pomyślał. Wstał z krzesła, po czym uklęknął na jedno kolano. Chelsea mu się przyglądała z zaciekawieniem.
- Llleon, co robisz? - Westchnął głośno. Wyjął z kieszeni czerwone pudełko.
- Chelsea, kocham Cię, nigdy w życiu nie spotkałem się z osobą taką jak Ty. Kiedy uśmiechasz się, od razu staję się szczęśliwy. Chciałbym stworzyć z Tobą rodzinę, dlatego... Wyjdziesz za mnie?
Przez chwilę siedziała i przyglądała się mu. Była oszołomiona całą tą sytuacją.
- Lllleon... Tttak. - Powiedziała, a jej oczy się zaszkliły. Włożył jej na palec pierścionek, po czym przytulił i obkręcił. Pocałowała go namiętnie, a wszyscy klienci restauracji zaczęli bić brawa.
Wrócili do mieszkania kobiety. Można się domyśleć, co stało się dalej...
* * *
Rano obudzili się wtuleni w siebie. Uśmiechnęli się.
- Jak się spało mojej przyszłej pani Verdas? - Zapytał szatyn.
- Wspaniale, a Tobie?
- Też, bo z Tobą.
Zbliżyła się, po czym namiętnie go pocałowała. Pogłębił pocałunek.
- Powtórka z wczoraj? - Zapytała. W odpowiedzi wpił się w je usta.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Oderwali się. Chelsea wstała i wyszła z pokoju. Po chwili wbiegła.
- Ubieraj się, to moja kuzynka! - Krzyknęła szeptem. Podniósł się i zaczęli się ubierać. - Nie wychodź. - Rzuciła i wyszła.
Otworzyła drzwi.
- Witaj. - Powiedziała, po czym ją przytuliła.
- Cześć. - Odpowiedziała.
- Myślałam, że przyjedziesz jutro.
- Miałam, ale udało mi się wszystko załatwić szybciej. - Wyjaśniła. - Jakiś problem?
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu się nie spodziewałam Ciebie.
- Gdzie Elizabeth?
- Ccco?
- Elizabeth, moja córka... Ta, którą Ci zostawiłam pod opiekę...
- Yyy... Jest u.... sąsiadki... - Odpowiedziała lekko speszona.
- Dlaczego?
- Nno bo jjja... Mmój chłopak...
- I wszystko jasne. - Zaśmiała się. - Poznam go?
- Jasne. Poczekaj chwilę.
Po chwili wróciła z Leonem. Obojgu odebrało mowę. Wpatrywali się w siebie przez jakiś czas.
* * *
Egh, nie miało tak wyjść! :///
Rozwaliłam całą końcówkę i środek-.-
Zmieniłam wygląd bloga i tytuł (czyt, przetłumaczyłam tamten na hiszpański xDD)
Nie jest jakiś najlepszy, ale wygląda lepiej niż poprzedni ;)
Na rozdział zupełnie nie mam weny, przepraszam :(
Czekam na opinie :*
Zajmuje sobie miejsce :)
OdpowiedzUsuńCudeńko <3
UsuńCzemu Leoś oświadczył się Chelsea ?
Przecież on jej nie kocham !
Dobra nikt nie musi mi mówić , że gadam jak Federico , bo ja to wiem .
Po prostu chłopak ma racje !
Nicol spełniła moje marzenia .
Violetta jest mamusią Elizabeth , Leon tatusiem :)
Jak słodko ....
Mam nadzieje , że zostawi Chelsea i będzie z Vilu .
Dawaj szybko kolejną część , bo nie wytrzymam !
Całuje :*
E . V . P
ZAJMUJE
OdpowiedzUsuńA jednak! Elizabeth to córka Castillo i Verdasa! Spotkali się!!!! IIIIIIII!!!!!
UsuńCzekam na next część i rozdział ;)
Boski ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać next części :D
Pozdrawiam i czekam :***
Super wcale nie zawaliłas końcówki :-)
OdpowiedzUsuńInteresująco się kończy :-)
Czekam na kolejną część ♡
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoskie <3333
OdpowiedzUsuńHA!
Od początku wiedziałam, że Elizabeth to dziecko Vilu i Leona <3
Leon debilu po co oświadczyłeś się Chelsea?!!!?!?!?!?
Mam nadzieję, że szybko zerwie te zaręczyny!!!
Czekam na next <333
Buziaczki :**
Iza Blanco <333
AAAAAAAA
OdpowiedzUsuńCudowny!
Też chciałabym umieć pisać tak OS jak ty, bo moje są do bani
Czyli to jest córka Violetty
Nie mogę się doczekać następnej części
Ciekawe co zrobi Leon
Kończę bezsensowny komentarz
Pozdrawiam Suzy
Cudny
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część
I rozdział
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńLeon i Violetta się spotkali!!!! AAAAAAAAAAAAAAAA
Czekam na kolejną część
Zapraszam do mnie http://letini-amor.blogspot.com/
aaa! Dlaczego tak szybko skończyłaś???
OdpowiedzUsuńCzekam na next a no i OS cudowny <33
Super !!!!!
OdpowiedzUsuńElizabeth to córka Leona i violetty !!
Ich spotkanie !!
Czekam na następną część!!
Pewnie mama Elizabet to Viola a Leon jest tatą
OdpowiedzUsuńsuper!!! :) ciekawe,co bd teraz, czy wrócą do sb i co z Chelsey?
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://leon-y-vilu.blogspot.com/
AAA!!! Boziu, wspaniała ta część!
OdpowiedzUsuńNIENAWIDZĘ CHELSEA!!! (Czelsi)
Jak ona kurde śmie w ogóle być z Verdasem, hę?!
U! Mama Elizabeth to ... Viola!!! (HUHUHUUU)
Też czekam na kolejną część, i na rozdział!!!
i moje przeczucia się potwierdziły!
OdpowiedzUsuńviolka jest kuzynką chelsea i mamą elizabeth a leon jest ojcem elizabeth :D
zgadłam? ;)
leon debilu...oświadczyłeś się jej?!!
bo nie ma to jak żyć w sztucznych związkach po stracie ukochanej osoby...xD
bardzo nieładnie...xD
weny czasu i chęci i czekam na następną część :)
~Madziuś ♥
Ekstra nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńCudo *_*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *_*
Buziaki
Borkoś
mam tylko takie pytanie kto to jest ta Leonetta bo ciągle nie wiem kto to jest!!
OdpowiedzUsuńTy? Co? Yyyyyyyyyyy ile ty masz lat?
Usuńnexst plis
OdpowiedzUsuń