- Przepraszam. - Wyszeptałam. - Ostatnio jestem nie do zniesienia... Nie wiem, jak ze mną wytrzymujesz.
- Rozumiem. - Odparł. - Jesteś w 5 miesiącu ciąży, to normalne, że buzują Ci hormony i nie możesz winić o to siebie. Kocham Cię bez względu na wszystko.
- Ja Ciebie też. - Podniosłam głowę i delikatnie go pocałowałam. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mam Cię przy sobie.
Uśmiechnął się do mnie i pogłaskał po policzku.
Jestem już w 5 miesiącu ciąży. Strasznie szybko mija mi ten czas. Dzisiaj, wraz z Leonem, postanowiliśmy zrobić wypad za miasto. Rozłożyliśmy koc na łące i leżeliśmy przez dobre 3 godziny. Wtuliłam się w tors mojego męża, a on wciąż bawił się moimi włosami. Chciałabym, żeby tak było już zawsze. Żebym zawsze budziła się z myślą, że obok leży mężczyzna mojego życia. Ktoś kto mnie kocha i zawsze przy mnie będzie. Ktoś komu ufam i zrobię dla niego wszystko. Ktoś, przez którego mogę płakać, śmiać się, krzyczeć, uśmiechać się... Być spełniona...
Tym kimś dla mnie jest Leon. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nawet nie myślę co by było, gdybym tu nie wróciła. Gdybym nadal mieszkała z Diego. Zapewne nigdy nie zaznałabym prawdziwego szczęścia. Gdy chodziłam z brunetem, udawałam prawie każdą emocję. Tak było 24 godziny na dobę. Uśmiechałam się, a w środku płakałam z tęsknoty. Tęskniłam za przyjaciółmi, Leonem, rodziną... Potrafiłam całe nocy przesiedzieć na balkonie, oglądając nasze zdjęcia w telefonie.
- O czym myślisz? - Zapytał Leon, przerywając moje przemyślenia. - Chyba pierwszy raz odkąd jesteś w ciąży, tak długo nie odzywałaś się. - Zaśmiał się.
- Przestałeś mnie kiedyś kochać? - Zapytałam prosto z mostu.
- Nie. - Zaprzeczył. - Nigdy nie przestałem. Wciąż o Tobie myślałem...
- Ja o Tobie też. - Przybliżyłam się. Delikatnie musnęłam jego usta swoimi. - Obiecaj, że już nigdy się nie rozstaniemy.
- Obiecuję Ci to. - Powiedział. - Nie pozwolę Ci nigdy odejść. - Uśmiechnęłam się.
- Myślałeś o imieniu dla naszego dziecka? - Zmieniłam temat. - Bo mi nic nie przychodzi do głowy...
- Wiesz... Łatwiej by było, gdybyśmy znali płeć...
- Nie. - Powiedziałam stanowczo. - Nie poznasz płci do narodzin naszego dziecka.
- Ale...
- Bez "ale". - Przerwałam mu. - Mówiłam Ci, że chcę mieć niespodziankę.
- To ja się spytam lekarza, ale Tobie nic nie powiem. - Wymyślił. - Ty będziesz miała niespodziankę, a ja nie będę już się nad tym zastanawiał.
- Nie ma mowy. Oboje mamy mieć niespodziankę. - Poprawiłam się. - Błagam... - Westchnął cicho.
- Niech Ci będzie...
- Kocham Cię. - Wyznałam z uśmiechem i pocałowałam go w policzek.
- Tylko policzek? - Zapytał z pretensjami.
- Kochanie, przypominam Ci, że jestem w ciąży, i puki co nie będzie żadnego seksu. - Oznajmiłam. - Musisz się z tym pogodzić.
- Przecież ja chciałem tylko buziaka.
- Ty zawsze chcesz "tylko buziaka", ale dziwnym trafem, zawsze po tym lądujemy w łóżku.
- Wcale nie zawsze.
- Zazwyczaj, pasuje?
- Nie to nie. - Udał obrażonego. - Wcale nie muszę się z Tobą kochać.
- Wiem to.
- Nie zależy mi na tym.
- Wiem.
- Mógłbym nie kochać się przez okrągły rok. - Mówił.
- To też.
- Serio to wiesz?
- Nie, ale miałam nadzieję, że jak będę tak mówić to się zamkniesz.
- Pff, no wiesz ty co? - Zaśmiałam się. - Gdyby kotek nie byłby w ciąży, obraziłbym się.
- Ale kotek jest w ciąży, dlatego nie gdybaj. - Uśmiechnęłam się, po czym znowu wtuliłam w jego tors. - Mogłabym tu z Tobą leżeć cały dzień.
- Ja z Tobą też. - Odpowiedział. - Musimy częściej robić takie wypady za miasto.
- Tak, to dużo lepsze niż siedzenie przez cały dzień samej w domu.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. To nie Twoja wina. - Oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
- Postaram się wracać wcześniej.
- Dziękuję. - Musnęłam jego usta swoimi i po raz kolejny się w niego wtuliłam.
Po chwili lekko przymrużyłam oczy. Zanim się obejrzałam, zasnęłam.
* Natalia *
Ja i Maxi pogodziliśmy się już z myślą, że jestem bezpłodna. Oczywiście chcemy mieć w przyszłości dziecko, ale na razie nie myślimy o tym. Teraz cieszymy się chwilą. Tym, że jesteśmy razem i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Przyjdzie czas i na dzieci. Nie musimy się przecież z tym śpieszyć. Jesteśmy młodzi. Znajdziemy czas na wszystko.
Aktualnie rozważamy przeprowadzkę. Ten dom jest wspaniały, ale zbyt mały, a nasi sąsiedzi są nie do zniesienia. Co weekend robią głośne imprezy, a my nie możemy nic na to poradzić. Mam dość wstawania w sobotę z wielkimi worami pod oczami. Pora z tym skończyć.
Jesteśmy w trakcie szukania dobrego domu. Chcemy, żeby był w miarę duży i znajdował się w świetnej okolicy. Mamy nadzieję, że sąsiedzi także będą znośni. Nie zniosę kolejnych nieprzespanych nocy.
- A co powiesz na ten? - Zapytał Maxi, pokazując kolejny dom na ekranie naszego laptopa.
- Może być.
- Mówisz tak na każdy. - Zauważył. - Musimy się w końcu na jakiś zdecydować.
- Więc zadzwoń do właściciela tego domu i umów na obejrzenie go. - Poprosiłam.
Wyciągnął komórkę i wybrał numer do sprzedawcy tego lokum. Wyszedł z pomieszczenia i po kilku minutach wrócił.
- Jedziemy tam za godzinę. - Powiedział.
- Tak szybko? - Spytałam lekko zaskoczona. - Przecież...
- Albo za godzinę, albo za dwa tygodnie. - Oznajmił. Westchnęłam.
- Poczekaj na mnie. - Ruszyłam na górę.
Weszłam do sypialni i przebrałam się. Następnie zeszłam z powrotem na dół. Tam czekał już Maxi. Uśmiechnęłam się i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
Byliśmy na miejscu już po jakiś 30 minutach. Wysiedliśmy, a następnie weszliśmy do białego domu.
- Witam Państwa. - Przywitał się z nami jakiś mężczyzna. Przywitaliśmy się i zaczął nas oprowadzać.
Dom był bardzo duży, ale także przepiękny. Bardzo mi się spodobał. Sądząc po minie Maxiego, nie tylko mi. Mam nadzieję, że to właśnie ten dom zostanie naszym.
- I jak? - Zapytał mężczyzna. - Zrobił na Państwu wrażenie?
- Tak, jest wspaniały. - Odpowiedziałam.
- Więc jak? Podpisujemy papiery, czy chcą Państwo czas do namysłu?
Spojrzałam na Maxiego. Przez chwilę przyglądaliśmy się sobie.
- Podpisujemy. - Zadecydował mój mąż po jakimś czasie.
Po godzinie dom był już nasz. Jeszcze raz dokładnie się rozejrzeliśmy.
- Mam nadzieję, że w końcu będziemy mogli spokojnie mieszkać. - Odezwałam się. - Mam dość naszych sąsiadów.
- Ta, ja też.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Maxi poszedł je otworzyć.
- Edward! - Usłyszałam z przedpokoju.
* Violetta *
Obudziłam się w sypialni. Rozejrzałam się. Skąd ja się tu wzięłam, pomyślałam. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie ujrzałam Leona. Położyłam mu ręce na barkach. Następnie oparłam o nie głowę. Odwrócił się i objął mnie w talii.
- Jak Ci się spało? - Zapytał. - Przeniosłem Cię do samochodu, a potem do sypialni.
- Dziękuję, dobrze. - Odpowiedziałam, po czym delikatnie musnęłam jego usta swoimi. - Długo spałam?
- Nie, jakąś godzinę.
Chciałam odpowiedzieć, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Leon poszedł otworzyć. Po chwili wrócił z... Larą?
* * *
I jest 69 ^^
Bez skojarzeń proszę xD
Chciałam, żeby był dłuższy, ale nie dałam rady takiego napisać :/
Wrócił Edward, ale mogę Was zapewnić, że będzie on teraz zupełnie inny (:
Co do Leonetty... Było trochę hormonków, pora na spokój xD
Myślę, że jej ciąża nie będzie trwała zbyt długo :>
Next nie wiem kiedy, ponieważ jutro jadę na zawody i nie będzie mnie w domu praktycznie cały dzień :/
Czekam na Wasze opinie i liczę, że będzie trochę więcej komków niż pod 68 :*