*Violetta*
- Kto ci to zrobił? - zapytał przyglądając się mojemu oku, a ja odsunęłam głowę tak, żeby nie patrzeć mu w oczy.
- Nikt, po prostu... wpadłam na... - chwilę się zastanawiałam.
- Diego.
- Co? Nie!
- Violetta, nie jestem głupi! - krzyknął.
- To... nie twoja sprawa. - powiedziałam spokojnie.
- Pokaż to. - rozkazał i znowu przyglądał się mojemu oku. Kiedy dotknął rany syknęłam z bólu. - Co się stało, że cię tak urządził?
- Nikt mnie tak nie urządził! - krzyczałam, bo byłam zdenerwowana.
- Nie chcesz to nie mów. - powiedział i wziął do ręki swoją kurtkę.
- Gdzie idziesz? - spytałam
- Do Diego. - oznajmił krótko i już chciał wyjść, ale go zatrzymałam. Mocno się do niego przytuliłam, a on pocałował mnie w czubek głowy.
- On... dowiedział się...
- O czym?
- O nas.
- Skąd?
- Nie wiem. - odpowiedziałam krótko. Usiedliśmy na białej kanapie. Wtuliłam głowę w jego tors.
- Proszę, powiedz mi, że z nim nie mieszkasz.
- Nie, dzisiaj przenocowałam u Fran, a później... - mówiłam, ale mi przerwał.
- Zamieszkaj ze mną.
- Co? Nie! Nie będę ci się narzucać.
- Pfff, i tak się do mnie wprowadzisz. - stwierdził.
- Nie. - zaprzeczyłam. Leon podniósł mój podbródek i namiętnie pocałował.
- To kiedy się wprowadzasz? - zapytał, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- A co z Larą?
- Zerwałem z nią. Co powiesz, na to, że zerwiemy się z pracy i pójdziemy obejrzeć twoje nowe mieszkanie?
- I zwiedzić sypialnie? - domyśliłam się.
- Czytasz mi w myślach. - odparł. Pojechaliśmy do jego mieszkania. Siedzieliśmy wtuleni w siebie na kanapie. Po chwili zasnęłam.
*Francesca*
Gdy Violetta wyszła usłyszałam z salonu mojego męża.
- Ała, moje plecy. - jęczał.
- Jak się spało na podłodze? - zapytałam śmiejąc się.
- Musimy zainwestować w bardzo miękki dywan. - oznajmił. - Gdzie Violetta?
- Poszła do pracy. Chata wolna, co robimy?
- Hmm, niech pomyślę. - powiedział i zaniósł mnie na rękach do sypialni. Zrobiliśmy TO.
*Maxi*
Właśnie się obudziłem, a Naty nie ma przy mnie. Wstałem i rozejrzałem się po całym domu, ale jej nie było znalazłem tylko karteczkę, na której był numer telefonu i imię "Jack". No nie! Ona mnie zdradza. Muszę to sprawdzić, ale nie dziś i nie sam. Zadzwonię po ziomków i będziemy ją śledzić. Zjadłem śniadanie, umyłem się i zadzwoniłem do chłopaków. Przynajmniej próbowałem, bo żaden z nich nie raczył odebrać. Tak to przychodzą do ciebie o 1.00 w nocy, żeby pograć w xbox'a, a jak są potrzebni to nie odbierają. Nie ma to jak mieć takich kumpli.
Po chwili Naty wróciła.
- Cześć! - krzyknęła z przedpokoju.
- Cześć, gdzie byłaś? - zapytałem
- Yyyy... - ha! Zastanawia się! - Nie ważne. - powiedziała całując mnie w policzek.
- Co dzisiaj robimy?
- Ja idę do pracy, ty zresztą też. - zaśmiała się.
- No tak. Znasz może jakiegoś Jack'a?
- Nnnie, a co?
- Nic, tak się pytam. Dziwne imię co nie?
- Jak na moje w porządku.
*Ludmiła*
Kiedy tatuś już wyszedł postanowiłam obejrzeć coś w telewizji.
- Twój tata mnie nie lubi. - stwierdził Tomas.
- Czemu tak sądzisz? - zapytałam.
- Może dlatego, że kiedy ostatnio u nich byliśmy wsypał mi truciznę na szczury do kawy.
- On po prostu się pomylił.
- Tak, jasne. - powiedział ironicznie mój mąż.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Nie, poza tym, że twój ojciec jest nienormalny to wszystko jest w porządku.
- Odczep się od mojego tatusia! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Przeszłam się po parku, a po powrocie zamiast do naszego poszłam do mieszkania Leona. Zobaczyłam tam przejętą Violettę z podbitym okiem.
- Co ci się stało? - zapytałam.
- Miałam romans z Leonem. Diego się o tym dowiedział i mnie tak urządził. Leon zaproponował, żebym się do niego przeprowadziła. Zgodziłam się. Siedzieliśmy na kanapie i ja zasnęłam. Kiedy się obudziłam go nie było, a teraz nie odbiera telefonu. Na pewno poszedł do Diego'a. - mówiła strasznie szybko.
- O Boże, dziewczyno. Ile my się nie widziałyśmy?
*Violetta*
Obudziłam się, a Leona już nie było. Byłam pewna, że poszedł do Diego'a. Dzwoniłam, ale włączała się sekretarka. Po kilku minutach przyszła Ludmiła.
Nagle zadzwonił mój telefon.
- To Leon! - krzyknęłam.
- To odbierz! - rozkazała blondynka.
- Halo? Leon gdzie jesteś?!
- A to takie ważne? - zapytał głupio.
- Leon, proszę cię. Powiedz gdzie jesteś. - mówiłam już prawie przez łzy.
- Na komisariacie. - odpowiedział.
***
Kolejny rozdział. To już dzisiaj mój trzeci (pisałam jeszcze na drugim blogu). Mam wenę, więc ją wykorzystuję. Będę jeszcze pisała na drugim blogu.
Jutro jadę na konkurs z j. polskiego, więc rozdział, albo się nie pojawi, albo postaram się go napisać do 17. Mam nadzieję, że mi się uda.
Jak widzicie Leon trafił na komisariat. Spokojnie nie będę go wsadzała do kicia. Co do rozdziału to nie jest on najlepszy, ale mam nadzieję, że się wam spodoba.
Liczę na dużo komentarzy.
Super rozdział:)))
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńLeon pobił tą małpę (Diega) !!!
Jak ja się cieszę...
Czekam na następny rozdział :*
oooo , czad!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozwija się opowiadanko !!! <3
czekam na next!!!!!!!! ;)
B O S K I ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
BOSKI <3
OdpowiedzUsuńŁojj. León na komisariacie ?
Pewnie zrobił krzywdę Diego, a Diego się rozpłakał i się poskarżył .. żart . :-/
Czekam na next'a :)
~Kasiaa
Boski rozdział:-)
OdpowiedzUsuńO mój boże co on zrobił???^_^ pewnie pobił się z Diego
Czekam na next:D
Genialny !!!!!!!!!! <3 świetnie piszesz te rozdziały !!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńWow jestem pod wrażeniem !!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
niesamowity rozdział super czekam na nexta
OdpowiedzUsuńja nie moge leon pobił diega sssuuuper. pobili się a diego poskarzył się policji nie no rzartowałam ale super rozdział widze że się rozkręca napisz dzisiej bo umre z ciekawości co będzie w następnym dodaj fedmłłe będzie extra i dużo leonka yhy i naszej kochanej violuśki
OdpowiedzUsuńfajny czekam na naext
OdpowiedzUsuń