*Violetta*
Dziś mam wieczór panieński. Boję się, co wymyśliły dziewczyny, a jeszcze bardziej chłopacy. Ustaliliśmy, że Leon będzie spał u Maxiego, a dziewczyny u mnie. Zobaczymy się dopiero jutro na ślubie.
Dziewczyny powiedziały, że mają dla mnie specjalną niespodziankę, ale nie chcą powiedzieć jaką. Szkoda, że Fran nie będzie, ale musi zostać we Włoszech.
Za chwilę Leon wychodzi. Szybko jeszcze zbiegłam za nim po schodach. Chłopacy już czekali.
- Leon! - krzyknęłam, na co on, momentalnie się odwrócił. - Obiecaj, że nie będzie trójkącików i pornoli - powiedziałam, podchodząc do niego.
- Obiecuję - oznajmił uśmiechnięty, po czym przybliżył się i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Położył ręce na mojej talii, a ja swoje na jego barkach. Całowaliśmy się tak chwilę, aż chłopacy odciągnęli Leona.
- To ma być wieczór kawalerski, a nie noc poślubna - powiedział Maxi.
- Pa, skarbie. Kocham Cię - odparł Leon, po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł.
- Gotowa na ostatni wieczór wolności? - spytała Naty, na co ja przytaknęłam głową.
Już miałyśmy iść na górę się przygotować, gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
- To pewnie Twoja niespodzianka - powiedziała Lu.
Szybko podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Ujrzałam Francescę. Od razu rzuciłam się jej na szyję.
- Tak się cieszę, że przyjechałaś - mówiłam, tuląc się z nią.
- Jak mogłabym nie przyjechać na ślub mojej przyjaciółki?
Potem przywitała się z Naty, a następnie z Ludmiłą.
- Który to już miesiąc? - zapytała blondynki.
- Szósty - odpowiedziała krótko.
Poszłyśmy na górę i się przyszykowałyśmy. Nagle do pokoju weszła piątka mężczyzn w czarnych ubraniach i kominiarkach. Przestraszyłam się, i dziewczyny chyba też.
- Bierzemy je! - powiedział jeden, po czym nas złapali.
Próbowałyśmy się wyrwać (przynajmniej ja) ale to nic nie dawało. Wsadzili nas do czarnego samochodu i założyli na ręce kajdanki, a na usta jakieś przepaski.
Strasznie się bałam. Ja chcę jutro wyjść za mąż! "A co jeśli, już nigdy nie zobaczę Leona" - przemknęło mi przez myśl, za co natychmiast się skarciłam w myślach.
Po jakiejś 1 godzinie jazdy, samochód zaparkował. Mężczyźni wypchnęli nas z pojazdu. Zobaczyłam jakiś klub. Spojrzałam po dziewczynach - uśmiechały się do siebie. Mężczyźni zdjęli nam przepaski i kajdanki, po czym powiedzieli: "Miłej zabawy" i odjechali.
- Co to było? - spytałam dziewczyn.
- Początek świetnej zabawy. Idziemy - powiedziała Francesca, a my za nią weszłyśmy do klubu.
W środku były 2 barki, głośna muzyka, a na środku duża scena. Cały lokal był oświetlony różnokolorowymi światłami. Dziewczyny
kazały mi usiąść na białych kanapach. Zamówiły jakieś drinki, a Lu zwykły
sok. Siedziałyśmy, śmiałyśmy się i wspominałyśmy. Po jakimś czasie
byłyśmy kompletnie pijane.
Nagle na scenę wyszło pięciu mężczyzn. Byli podobni do tego zespołu... One Direction. Tylko mniej... odziani? Mieli na sobie tylko jakieś koszulki i majtki. Po chwili zaczęli tańczyć. Zaprosili mnie na scenę. Dziewczyny tylko siedziały i się śmiały...
Po całym "występie" wróciłyśmy do domu. Wszystkie byłyśmy pijane, poza Ludmiłą. Położyłyśmy się spać. Jestem pewna, że nigdy nie zapomnę o tym wieczorze.
*Leon*
Gdy tylko wyszliśmy spotkaliśmy Fran i Marco. Przywitaliśmy się z nimi, po czym razem z przyjacielem poszliśmy. Pod moim domem stał duży samochód.
- Co to jest? - spytałem.
- Twój mini klub - odpowiedział Maxi, po czym weszliśmy do pojazdu.
Tam wyglądało identycznie jak, w jakimś klubie. Był mini barek, jakieś stoliki i głośna muzyka. Siedziało tam już kilka moich kumpli.
Tańczyliśmy, bawiliśmy się i szaleliśmy. Tomas upił się chyba najbardziej, ponieważ otworzył okno w dachu i krzyczał przez nie coś w stylu: "Pijcie soszki z zeberkami!!!". Jeden gościu zwrócił na niego uwagę i rzucił w mojego kumpla puszką od piwa. Ten padł na ziemię i coś mamrotał pod nosem. Chwilę się mu przyglądaliśmy, a potem wróciliśmy do zabawy.
Po całej imprezie wróciliśmy do domu Maxiego. To był mój ostatni wieczór wolności.
***
Macie sylwestrowy rozdzialik.
Chciałam go dodać o 00:00 i mam nadzieję, że się udało.
Wesołego 2014 roku!
Rozdział dedykuję mojemu soczkowi, Vivien Verdas.
Za to, że naprawdę mi pomogła w tym rozdziale. Razem wybrałyśmy jak urządzić te wieczory, teksty Tomasa i jeszcze inne rzeczy, których nie chce mi się wymieniać, a także pozwoliła mi wykorzystać swoje sytuacje z życia wzięte w następnych rozdziałach xD
Kocham Cię, soczku! <3
Was też! <3 <3 <3
Nicol :**
Świetny!!!!
OdpowiedzUsuńI jeszcze moje pomysły :D
To po prostu ideał !!!!!!!!!!!
Moje sytuacje życiowe xD
Kocham cię zeberko i Happy New Year !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Te amo :* :* :* :*
Buziaki Vivien :*
Świetny^.^
OdpowiedzUsuńA jednak udało ci sie dodać o 00.00:)
Brawo^.^
Super opisałaś te wieczory:)
Pozdrawiam^.^
Love:*****
Rozdział super a najlepszy był Tomas !
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy następny rozdział ?
Rewelacja ! Super opowiadanie , rozdział genialny !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życzę weny ! ;)
Cudeńko !!! :*
OdpowiedzUsuńHaha Tomas najlepszy !!!
czekam na next !!!
Genialny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę szczęśliwego nowego roku ! ;)
Super rozdział jestem pod wrażeniem !!!
OdpowiedzUsuńSuper blog !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały !!! :)
Aaaaa super ,super blog !!! :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
Rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńJuż się boje co będzie w następnym :)
hahha rewelacja kochana nie mogę z nich świetnie jak zawsze życzę ci jak największej weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzaił :D
OdpowiedzUsuńUdało Ci się o północy :D
~Holly
Wow! Rozdział świetny! Czekam na next! :*
OdpowiedzUsuńTunia
hahahahaha Tomas mnie rozwalił xD
OdpowiedzUsuńZresztą wszystko mnie rozwaliło <3
kurcze, nie mogę się doczekać nexta! Bo to chyba już ślu-u-b! :D
XD
Pozdrawiaaaaam <333