*Tomas*
- Jak to jesteś w ciąży?!
- Tak to, chyba wiesz skąd biorą się dzieci! - wrzeszczała na mnie
- Kiedy miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?
- Tak jakoś przed porodem... No chyba w najbliższym czasie pacanie!
- Który to miesiąc?
- Drugi. - powiedziała, a ja ją mocno przytuliłem. Po tym zajściu wybiegłem z domu. Biegłem ulicami Buenos Aires krzycząc: "Będę ojcem!". Pewna starsza pani mnie zaczepiła.
- Ty zboczeńcu! Ty synu szatana! Wstyd! - krzyczała na mnie. Kiedy się uspokoiła powędrowałem do sklepu dziecięcego. Kupiłem duży, różowy wózek i wróciłem z nim do domu. Kiedy zobaczyła go moja żona nie była zadowolona.
*Violetta*
Rano, gdy wstałam Diego'a jeszcze nie było. Jakoś specjalnie się tym nie przejęłam. Szybko się ogarnęłam i poszłam do firmy. Leona jeszcze nie było.
W naszym gabinecie jest bardzo duże okno, z którego jest widok na piękny park. Przystanęłam przy oknie i przyglądałam się mu. Nagle ktoś podszedł mnie od tyłu i zakrył mi oczy. Po zapachu perfum od razu rozpoznałam kto to. Odwróciłam się i pocałowałam Leona namiętnie w usta.
- Hej. - przywitał się, gdy już się od siebie oderwaliśmy
- Cześć. - odpowiedziałam
- Jak się masz?
- Teraz świetnie. - powiedziałam, a on jeszcze raz mnie pocałował. Po chwili do gabinetu weszła nasza asystentka i zobaczyła nas w jednoznacznej sytuacji.
- Puka się. - zwrócił jej uwagę Leon
- Przepraszam ja tylko chciałam panu dać te papiery. - oznajmiła i podała mu jakąś teczkę, po czym wyszła. Oboje się zaśmialiśmy. Zamknęliśmy drzwi na klucz. Leon usiadł na białej kanapie, a ja mu na kolanach.
- Co z tym Londynem? - zapytałam wtulając się w jego tors
- Jutro o 7.00 po ciebie przyjadę i pojedziemy na lotnisko. Hotel jest już wynajęty. Spotkania zorganizowane. Nie musisz się o nic martwić.
- A jak długo tam będziemy? - spytałam
- Nie wiem, zależy jak nam pójdą te interesy.
- A jest możliwość, żebyśmy zostali tam dłużej? No wiesz takie jakby wakacje, urlop...
- Tak, jasne, ale coś się stało?
- Nie tylko wolę zostać z tobą tam niż siedzieć tu z Diego. - wytłumaczyłam mu
- Kocham cię, a ten wyjazd będzie najlepszym w twoim życiu.
- Wiem, bo będę tam z tobą. - powiedziałam i wpiłam się ponownie w jego usta.
*Lara*
Postanowiłam, że odwiedzę Leona w biurze. Byłam już na miejscu i spytałam jego asystentki:
- Jest Leon?
- Tak, ale nie jestem pewna, czy życzy sobie, żeby ktoś teraz go odwiedzał.
- Nie rozumiem. - oznajmiłam krótko
- Przed chwilą weszłam tam i zastałam pana Verdas'a i panią Castillo całujących się. - powiedziała, a ja wparowałam do jego gabinetu. Oboje pracowali. Postanowiłam nie mówić im, czego dowiedziałam się od ich asystentki. Już ja się postaram, żeby więcej nawet na siebie nie spojrzeli.
- Cześć kotku. Tęskniłam. - mówiłam i usiadłam mu na kolana, po czym namiętnie go pocałowałam. Kątem oka spojrzałam na tą małpę. Przyglądała się nam jak jakaś nienormalna.
- Coś się stało? Co ty tu robisz? - zapytał Leon zdezorientowany po naszym oderwaniu się od siebie
- Stęskniłam się za moim misiaczkiem. Może pójdziemy na jakiś lunch?
- Przepraszam, nie mam teraz za bardzo czasu. Mamy dużo pracy.
- No dobrze, ale będziesz musiał mi to wynagrodzić wieczorem. - powiedziałam i jeszcze raz go pocałowałam. Wstałam z jego kolan i wyszłam.
*Leon*
- Przepraszam cię za nią. - przeprosiłem Violę po wyjściu Lary
- Nic się nie stało. Nie musisz się tłumaczyć. To w końcu twoja dziewczyna. - udawała, że ją to nie obchodzi. Podszedłem do niej i położyłem ręce na jej tali.
- Zerwę z nią. Po prostu nie miałem jeszcze na to okazji. - oznajmiłem, a ona mnie przytuliła. Po chwili wróciliśmy już z powrotem do pracy. Zanim się obejrzeliśmy skończyliśmy.
- Leon, mam jeszcze jedną prośbę. - odezwała się Violetta
- Jaką?
- Jak jutro po mnie przyjedziesz to... No wiesz... Zaparkujesz, gdzieś za domem i puścisz strzałkę? Bo nie chcę, żeby Diego cię zobaczył.
- Tak, spokojnie.
- Dziękuje. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek
- Dla ciebie wszystko. Podwieźć cię?
-Nie, jestem swoim samochodem. Widzimy się jutro.
*Violetta*
Po powrocie do domu zastałam Diego.
- Cześć. - przywitałam się. Byłam już zmęczona dlatego postanowiłam nie pytać o to gdzie był w nocy.
- Hej. - odpowiedział
- Jutro muszę wyjechać do Londynu. - oznajmiłam nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego
- Na ile?
- Nie wiem, zależy jak pójdą mi interesy.
- Z Verdas'em - zadał kolejne pytanie
- Nie, miał jechać on, ale nie mógł więc jadę za niego. - powiedziałam i skierowałam się do sypialni, gdzie spakowałam się, umyłam i poszłam spać.
Wstałam wcześnie, by zdążyć się przyszykować. Kiedy byłam już gotowa Leon puścił mi strzałkę. Wyszłam z domu ciągnąc za sobą różowa walizkę na kółkach. Znalazłam samochód Leona. Gdy mnie zobaczył wyszedł z samochodu, pocałował mnie w policzek i wziął walizkę, którą wpakował do bagażnika. Otworzył mi drzwi do samochodu, a gdy już wsiadłam usiadł na miejsce kierowcy.
- Pięknie wyglądasz. - skomplementował mnie
- Dziękuję. - podziękowałam. Przez resztę drogi rozmawialiśmy. Po dotarciu na lotnisko wsiedliśmy do samolotu. Po jakiejś godzinie zasnęłam z głową opartą o ramię Leona.
*Leon*
Violetta tak słodko wygląda jak śpi. Nie chciałem jej budzić, ale za chwilę lądujemy.
- Violetta. - lekko ją szturchnąłem, a ona otworzyła powoli oczy - Za chwilę lądujemy. Zapnij pasy. - zrobiła to o co ją poprosiłem. Zatrzymaliśmy się w "Novotelu". Bardzo nowoczesnym hotelu Londyńskim. Violetta ciągnęła za sobą walizkę.
- Daj, pomogę ci. - zaproponowałem i wziąłem od niej bagaż. Podszedłem do recepcji.
- Dzień Dobry. Rezerwowałem 2 pokoje na nazwisko Verdas - powiedziałem po angielsku, a kobieta podała mi jeden kluczyk
- A ten drugi?
- Jak to? Przecież rezerwował pan 1 pokój 2-osobowy.
- Nie, rezerwowałem 2 pokoje 1 - osobowe.
- Przepraszam, to pewnie jakaś pomyłka. Już to załatwiam.
- Nie trzeba. Weźmiemy ten. - wtrąciła się Viola, po czym się do mnie uśmiechnęła.
***
Jest rozdział 20.
Ludzie chciałam 5 komentarzy, a dostałam 21. Jesteście najlepsi. Dziękuję bardzo Iście Lovciam za spam. Nie trzeba było, ale naprawdę strasznie dziękuję.
Lara po części odkryła już to, że są razem. Mogę wam zdradzić, że w najbliższym czasie powie o tym Diego.
Tym razem nie będzie szantażu, ale liczę, że będzie tu trochę komentarzy.
Pamiętaj ze od mnie będziesz mieć zawsze komentarze uwielbiem twoje opowiadanie mam nadzieje że już niedługo dodasz kolejeny <3
OdpowiedzUsuńCudowny ! Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńGłupia, wstrętna idiotka Lara....
Sory ale ja jej po prostu nie znoszę :/
Leonetta <3 Już mi się humorek poprawił :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
super rozdział czekam na następny
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńBOSKI ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSzybko nexta dodaj nawet dziś :0
Uwielbiam twoje rozdziały ☻
Cudoooo ;***
OdpowiedzUsuńCzekam na next <33
Rewelacja !!! :)
OdpowiedzUsuńSuper piszesz! :)
BŁAGAM CIĘ DAWAJ KOLEJNE BO NIE WYTRZYMAM <333 *.*
OdpowiedzUsuńNIE ODPUSZCZĘ CI <333
PROSZĘ DODAJ JESZCZE DZIS KOLEJNY <3333
BŁAGAM :*
Postaram się, ale nie obiecuje
Usuńkocham!!! Genialny blog !!
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie piszesz :)
Życzę weny i czekam na next!!! :)
Jesteś boska:-)
OdpowiedzUsuńRozdział super
Nasza Leonetta<333
Mam nadzieje że Lara i Diego tego nie rozwalą
Czekam na next;D
Przeboski rozdział ^^
OdpowiedzUsuńLeonetta <3
Życzę weny na next'a ^^
~Kasiaa
Wow super !!! Właśnie odkryłam twojego bloga i się zaczytałam . Podoba mi się twoja historia !!!
OdpowiedzUsuńczeka z niecierpliwością na kolejne rozdziały !!! :)
Jesteś
OdpowiedzUsuńnajlepszą..
OdpowiedzUsuńblogerką..
OdpowiedzUsuńna..
OdpowiedzUsuńcałym...
OdpowiedzUsuńświecie...
OdpowiedzUsuńpisz...
OdpowiedzUsuńwięcej...
OdpowiedzUsuńi...
OdpowiedzUsuńszybciej...
OdpowiedzUsuńbo...
OdpowiedzUsuńwszyscy...
OdpowiedzUsuńnie...
OdpowiedzUsuńmożemy...
OdpowiedzUsuńsię...
OdpowiedzUsuńdoczekać...
OdpowiedzUsuńkolejnego...
OdpowiedzUsuńrozdziału...
OdpowiedzUsuńżyczymy...
OdpowiedzUsuńCi...
OdpowiedzUsuńweny...
OdpowiedzUsuńw...
OdpowiedzUsuńpisaniu...
OdpowiedzUsuńbuziaczki :* <3333
OdpowiedzUsuńzaje*isty rozdział zapraszam do mnie :***
OdpowiedzUsuńhttp://violetta-leonetta12.blogspot.com/
Superrr ;* Buziaki odemua ;)
OdpowiedzUsuń