Zawsze dotrzymywał obietnic i nigdy nikogo nie zawiódł. Tak było i nie miał zamiaru tego zmieniać. Choćby nie wiem, jaka okropna byłaby Castillo, on nie rzuci tej pracy. Może komuś się to wydawać dziwne, ale tak już jest.
Po skończonym bieganiu, wrócił do domu. Wziął prysznic i przebrał się w czyste rzeczy. Zjadł szybkie śniadanie i pojechał w stronę domu szatynki. Znowu się zacznie, pomyślał.
Każdego dnia miał nadzieję, że będzie spokojnie. Zero rozmów, złośliwych spojrzeń... Po prostu nie wchodzenie sobie w drogę. Niestety nie raz zdarza się, że to ta gorsza opcja... Całe dnie z docinaniem sobie, kłótniami... Verdas wolał odbić te kilka godzin jak najszybciej i wrócić do swojej ukochanej.
Po nie całej godzinie, dojechał na miejsce. Wysiadł z samochodu i ustał pod drzwiami. Zanim wszedł, westchnął głośno. Następnie pociągnął za klamkę. Kiedy wszedł, od razu zobaczył Castillo.
- Nie!... Och, ja Ciebie też... Często mi to mówią... A o której?... Postaram się być... Pa... Buziaki... - Mówiła do słuchawki.
- Który dzisiaj? - Zapytał znudzony szatyn. - Jakiś stary czy nowy?
- Stary, ale go nie znasz. - Odpowiedziała, po czym skierowała się do kuchni. - Dzisiaj poznasz.
- Niby czemu? - Zapytał, wchodząc za nią. - Twoim rodzicom to się nie spodoba.
- Po pierwsze: Bo mnie dzisiaj zawieziesz na spotkanie z nim, a po drugie: Czy moim rodzicom podoba się cokolwiek co robię?
- Dziwisz im się? - Zadał kolejne pytanie. - Bo ja nie.
Nie odpowiedziała. Wyjęła z szafki kieliszek. Następnie wzięła wino, leżące cały czas na blacie, i nalała do naczynia. Usiadła na blacie i zaczęła delektować się smakiem napoju.
- Pijesz od rana? - Spytał, chociaż znał odpowiedź.
Castillo często bywała na dyskotekach, piła alkohol... Ale nigdy nie była od niego... uzależniona? Potrafiła nad tym panować. Pytanie powinno brzmieć: Czy chciała? Nie przeszkadzał jej jej styl życia. Kochała imprezy, alkohol, chłopaków... Wszystko. Jedyne co jej nie pasowało to Leon i rodzice. Oni wciąż stali na jej drodze.
Czy kiedykolwiek myślała o rodzinie? Zdecydowanie nie! Z jednym chłopakiem była góra tydzień. Z żadnym z nich w życiu by się nie ożeniła. Nawet w najgorszych snach... A dzieci? Violetta nie lubiła dzieci. "Małe śmierdziele, które tylko przeszkadzają" - tak je określała.
Za to Leon... Miał narzeczoną, z którą powoli planuje ślub, w przyszłości chce mieć dzieci, rodzinę... Był zupełnym przeciwieństwem szatynki.
- Coś Ci nie pasuje? - Wzięła kolejnego łyka. - To moje życie.
- Masz racje. - Odpowiedział. - Nie obchodzisz mnie.
- No i świetnie.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzeli na siebie.
- Idź otworzyć. - Rozkazała.
- Zapomnij, nie jestem Twoim służącym.
Nie odpowiedziała.
Oboje patrzyli na siebie morderczym wzrokiem. Jak zwykle nikt z nich nie chciał odpuścić. Otworzenie tych drzwi oznaczałoby zwycięstwo drugiej osoby. Nikt nie mógł dać za wygraną. To było niedopuszczalne.
- Violu! To ja! - Usłyszeli głos matki szatynki. - Zaraz sama sobie otworzę!
- O nie!
Szybko zeszła z blatu i schowała kieliszek oraz wino. W pomieszczeniu pojawiła się Maria.
- Dlaczego nie otwierasz? - Zapytała z pretensjami swojej córki. - Ile miałam tam stać, aż raczysz mi otworzyć?
- Ppprzepraszam, byłam zajęta... - Odpowiedziała, spoglądając na Leona morderczym wzrokiem. - Po co przyszłaś?
- Chcemy, żebyś znalazła pracę.
Szatynka wybuchła śmiechem. Kobieta spojrzała na Verdasa zdziwiona. On tylko wzruszył ramionami, pokazując, że nie wie o co chodzi Violetcie. Ta zaś śmiała się dłuższą chwilę. Trwało to około 5 minut.
- A tak na serio to po co tu przyszłaś? - Zapytała przez śmiech. - Chyba nie robić sobie żarty, prawda?
- Nie. - Zaprzeczyła. - Mówię serio. Razem z ojcem chcemy, żebyś znalazła pracę.
- A co jeśli się nie zgodzę? - Zadała pytanie, zakładając ręce na piersi. - Nie możecie mnie do tego zmusić.
- Więc nie będziesz dostawała od nas tyle pieniędzy. - Zagroziła.
- Pprzestaniecie mnie utrzymywać? - Spytała niedowierzająco.
- Nie. - Odpowiedziała, a ta odetchnęła z ulgą. - Ale...
- Co? - Przerwała jej. - Jest jakieś "ale"?!
- Będziesz dostawała mniej pieniędzy. - Oznajmiła. - Od nas będziesz miała je tylko na jedzenie i rachunki.
- Że co?!
- Słyszałaś. - Stwierdziła. - Zastanów się. - Rzuciła i wyszła z domu.
* * *
- Naty! - Usłyszała za sobą znajomy głos. Wiedziała, że należy on do jej przyjaciela.
Przyjaciela...
Czy tak można nazwać osobę, którą się okłamuje? Nie sądzę... Przyjaciołom nie powinno się wciskać nawet najmniejszego kłamstwa typu: "Czuję się świetnie" czy "... smakowało mi". Zawsze powinno mówić się prawdę. Przyjaciołom tym bardziej...
Naty nie uważała Maxiego za swojego przyjaciela. Nie dlatego, że go nie lubi. Wręcz przeciwnie! Ubóstwia go... Przy nim czuje się jak... Zupełnie inna Naty. Nie ta, która uwielbia imprezy, alkohol i używki. Inna... Ta, która jest miła, w pewnym sensie, nieśmiała, ma poczucie humoru... Ta, którą kochał Maxi.
Dlaczego brunetka nie powie mu, kim jest przy innych? Sama nie zna odpowiedzi na to pytanie. Być może się boi... Boi jego reakcji. W końcu sam kiedyś mówił, że nienawidzi takich dziewczyn jak ona czy jej przyjaciółki. Za bardzo go kochała, żeby mogła go stracić. Nie mogła do tego dopuścić...
Szybko się obejrzała. Na całe szczęście dzisiaj nie ubrała się zbyt wyzywająco. Wystarczyło, że zapięła swoją kurtkę i wyglądała całkiem normalnie. Zmyła jeszcze palcem czerwoną szminkę i mogła się odwrócić.
W tym samym czasie, Ponte zdążył do niej dobiec.
- Hej. - Przywitał się, po czym pocałował ją w policzek.
- Hej, co u Ciebie? - Zapytała z uśmiechem.
- Dobrze, a u Ciebie?
- Też. - Odpowiedziała. - Co tu robisz?
- Szedłem do kumpla, ale na szczęście spotkałem Ciebie.
- Na szczęście? - Spytała. - Coś ode mnie chciałeś?
- Nie, po prostu uwielbiam Cię spotykać. - Zaśmiali się. - A ty? Gdzie idziesz?
- Jjjjja... Szłam na spacer... - Wymyśliła na szybko. - Tak po prostu. Bez powodu...
- Okej... Dasz się gdzieś zaprosić?
- Jasne, kiedy?
- Nie wiem... Sobota, wieczór?
Brunetka już chciała odpowiedzieć, ale ktoś jej przerwał.
- Naty! - Usłyszała głos swojej przyjaciółki.
O nie, pomyślała.
* * *
- Jak długo będzie trwało to "spotkanie"? - Zapytał Verdas, gdy byli już w drodze. - Jeśli znowu będzie w hotelu, nie mam zamiaru na Ciebie czekać.
- Jest w parku. Chcemy tylko porozmawiać... - Wyjaśniła. - Poza tym... Myślę, że nie zostawisz mnie tam, gdy dowiesz się, kto tam czeka...
- Wątpię. - Powiedział, cały czas skupiony na drodze. - Nie obchodzą mnie Twoje romanse.
- Ja przynajmniej jakieś mam... - Odpowiedziała. - Nie nudzi Cię ta cała Laura?
- Lara. - Poprawił ją.
- Boziu, Lara. Jeden kit.
Nie odpowiedział.
Nie lubił tego, jak Violetta mówiła o jego dziewczynie. Dlaczego? Zawsze była to sama krytyka. "Wygląda jakby w zoo się urodziła", "Czy ona wie, co to są szpilki lub sukienki? Albo chociaż błyszczyk..." lub "Gdzie pracuje? w Stodole?". Nie cierpiał gdy ktokolwiek obrażał jego przyjaciół lub dziewczynę. Tym bardziej ona... Znienawidzona Castillo, która w oczach Vrdasa jest zwykłą szmatą, która nie wie co to miłość, przyjaciele, normalne życie...
- Nie, nie jeden kit. - Zaprzeczył. - I nie jestem Tobą. Kocham Larę i na pewno mi się nie znudzi.
- Och, Leoś... Jaki ty wspaniały... Zaraz się rozpłaczę. - Udawała, że ściera łzę. - "Kocham ją" nie istnieje... Nie wmówisz mi, że miłość istnieje.
- Nawet nie chcę. - Oznajmił. - Nie obchodzisz mnie. Mam tylko pilnować, żebyś nie wywoływała żadnych skandali i nie chodziła pijana...
- To rzuć tą pracę. - Powiedziała. - Zatrzymaj się tutaj.
- Po co? - Zadał pytanie. - To nie jest park.
- Wiem, geniuszu. - Oznajmiła. - Chcę kupić paczkę fajek.
- Zapomnij. - Odpowiedział i jechał dalej. - Jak długo tam będziesz?
- Tyle, ile będę chciała. - Westchnął głośno. - Jedź szybciej.
- Nie będę słuchał Twoich rozkazów.
Chciała coś odpowiedzieć, ale zadzwoniła jej komórka. Wyjęła w torebki telefon, po czym zobaczyła na wyświetlaczu numer swojego partnera. Przygryzła dolną wargę i odebrała.
- Hej, kotku... Tak, już jedziemy... Ja też... Hmm, ale nie dzisiaj... Może jutro... - Mówiła do komórki. - Dobrze, więc czekaj. - Rozłączyła się. - Misiu już czeka.
- Teraz Misiu? - Kiwnęła głową. - Myślałem, że już znudziły Ci się te ksywki...
- Nie wierzę w to.
- W co?
- Ty myślałeś? - Zaśmiała się. - Jedź i lepiej już nie gadaj.
Reszta drogi minęła im w ciszy.
Kiedy dojechali na miejsce, wysiedli z samochodu.
- Gdzie Twój kochaś? - Zapytał Verdas, rozglądając się.
- Tam. - Wskazała na bruneta, idącego w ich stronę.
- Diego?!
* * *
I mamy dwójeczkę :)
Chciałam, żeby wyszedł znowu długi, ale sama nie wiem czy taki jest xd Mam nadzieję, że tak, bo się starałam (: Mam wenę i tak dalej, ale strasznie się czuję :/ Boli mnie głowa, gardło i brzuch od kaszlu. Do tego jeszcze katar... Nienawidzę być chora -.- Mimo to mam rekolekcję, więc postaram się dodawać rozdziały co jakiś krótszy czas :]
Chcę* przepraszam ze poprawiam ale mija mama jest polonistka i nam to po niej xd
OdpowiedzUsuńPrzed ŻE stawia się przecinek, *moja nie mija, *polonistką, *mam, na końcu zdania stawia się kropkę. Nie poprawiaj innych jak sama nie wież co to słownik. Zrobiłaś więcej błędów w jednym zdaniu niż Ona w całym rozdziale.
UsuńPisze się wiesz a nie "wież"-.-
UsuńAnonimki! Nie wolno się kłóćić! xd Ja zainwestuje w słownik (ciul z tym, że mam ich w domu 4) a wy się nie poprawiajcie! Okej?! xdd
UsuńDobrze przepraszam.
UsuńUuuu lalala Diego !
OdpowiedzUsuńCiekawe skąd oni się znają :P
Viola i Diego ?!
Ale zrb kiedyś Leonettke ?
Plose ?
Czekam na next i buziaki
Borkośka
P.s. Jej jestem 1 !
Leonetka musi być ! <3 xd
UsuńJejku, myślę i myśle i wciąż nie mam pojęcia jak zamierzasz ich połączyć <3
UsuńSuper rozdział !!!
OdpowiedzUsuńViola jest niezła :) taka zadziorna :)
Życzę zdrówka i weny :)
Fantastiko !
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Moje miejsce !
OdpowiedzUsuńŚwietne!!!! Diego? Zaczyna się coś dziać? Po prostu nie mam słów!!!!(w pozytywnym sensie.)
OdpowiedzUsuńŚwietny, boski, arcydzieło. Normalnie słów mi brakuje. Strasznie spodobało mi się to opowiadanie. Tylko Diego -.-
OdpowiedzUsuńAle z twoimi wspaniałymi pomysłami i perfekcyjnym stylem pisania mogę czytać nawet o Diego -.-. Ale nie przesadzajmy. Co za dużo to nie zdrowo. A zwłaszcza Diego. ;)
Boski :3
OdpowiedzUsuńVioletta ma pracować xD
Lara, Laura co za różnica, c'nie?
Diego?! Umm ...
Ale i tak coś mi się wydaję, że Violetta zaraz będzie zarywać i do Leonka <3
Czekam na next'a i życzę weny! xxx
~KatePasquarelli
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! ~ Julka ♥
Nicol dodała rozdziałek! ♥
OdpowiedzUsuńOD jakiegoś czasu z wielką niecierpliwością czekam na nowe rozdziały na Twoim blogu! ♥
A ten jest kolejnym genialnym ♥
Jak wszystkie pozostałe! ♥
Masz wielki talent! ♥
Lubię taką złą Violkę ♥
Zakochany Leoś ♥ W Larze...
Diego xD Nie za bardzo go lubię xD
Ale szczerze? Jestem ciekawa skąd Leon go zna i w ogóle skąd się znają on i Viola (Diego i Viola) ;D
Tak, tak xD Wszystko się wyjaśni wiem ;*
Podałabyś swoje GG? Moje to 23546106 ;*
Kiedy możemy się nexta spodziewać ♥
Powtórzę jeszcze raz rozdział cudowny! ♥
Czekam na nexta niecierpliwie ♥
Całuję ;*
/Katarina
Cieszę się, że Ci się podobał :)
UsuńMoje GG to: 49342786 ^^
świetny :)
OdpowiedzUsuńCudo <33
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńAmazing chapter!
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga jest świetny ♥
Życzę Ci weny :>
jak ona może być dla niego taka ale mam nadzieje na miłość czekam na next
OdpowiedzUsuńZAJMUJE CIOTO <3
OdpowiedzUsuńDobra Ciulu, już przeczytałam ;)
Usuńnu3x;gr mwcn[pe9cu,xg2i;y4nou3sgvltuncx,;cfyxrnnnnnnn2lllll34uibcxgy bt4mrfne *,* Tak się wysłowie :3
KOCHAM CIĘ TĘPA MIOTŁO! Boskie ;*
Czekam na next ;*
Lin ♥.♥
Super...jestem ciekawe skąd Leon i Diego sie znaja może są przyjaciółmi
OdpowiedzUsuńzyczę weny :)
hehe ciekawe kiedy Leonetta :3 przed nimi dluga droga bo jak na razie w oczach Leona jest tylko dziwką :X
OdpowiedzUsuńyhhh Violu bądż niegrzeczna ale no Leoś on jest taki slodki ^^ zakochaj sie w nim :D
Super, boskie, wspaniałe, cudowne.... długo by wymieniać! Bardzo mi sie podoba! Po prostu nie ma słów <3 codziennie sprawdzam czy dodalaś xD czekam z niecierpliwością na kolejny poza tym jestem ciekawa jak oni siebie pokochają teraz sie nienawidzą xD
OdpowiedzUsuń"Leoś zazdrosny o Vilu?"
Szybko zdrowiej i pisz pisz i pisz! Kocham jak piszesz no już nie wiem co napisać xD
jesteś wspaniała genialna! Podoba mi sie to jak piszesz... "Laura, lara" xD
Ślub?!!? Dzieci? Leon i Lara? Ojćć xD
K.O.C.H.A.M T.W.O.J.E.G.O. B.L.O.G.A
<3
Ale się nienawidzą!!! Ciekawe jak ty to wymyślisz że się w sobie zakochają? Fajny rozdział. Ciekawe skąd Leoś <3 zna Diego? Czekam na next i pozdrawiam. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńTe amo <3
Marti blanco <3
Aż przykro że Leonetta tak się nienawidzi, ale jestem ciekawa jak ich połączysz ^^ Diego Violetta Leon nasza trójeczka *.* Cudowne, Czekam na next ;) Pozdrawiam <333
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuńDiego szmata!!!!
Lara idiotka!!!
Nie lubię ich
Violi też na razie nie lubię.
Tylko mojego Leosia w tym opowiadaniu kocham <33
Kochana czekam na next <333
Buziaczki :**
Iza Blanco <33
<333
OdpowiedzUsuńDiego szmata!!!!
Lara idiotka!!!
Nie lubię ich
Violi też na razie nie lubię.
Tylko mojego Leosia w tym opowiadaniu kocham <33
Kochana czekam na next <333
Buziaczki :**
Iza Blanco <33
super super , mam nadzieje ze dodasz jak najszybciej next bo nie mogę się doczekać co bedzie dalej KC <3
OdpowiedzUsuńBoski <3 Czekam na połączenie Leonetty <3
OdpowiedzUsuń~Susi ;)))))
cudo czekam na next :)
OdpowiedzUsuńRozdział wręcz niesamowity ♥
OdpowiedzUsuńO, matko Diego? Na serio?Ale trudno :D
Ciekawe jak zeswatasz Leonka i Violę
Diego mój wróg
Lara podwojony wróg
Violetta na razie mnie wkurza
Życzę weny, czasu i zdrówka oraz czekam na next ze zniecierpliwieniem :)
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńMam pytanie czy ty również prowadzisz blog "Zakazana Miłość " ?
Pozdrawiam :)