4.30.2014

One Shot Zuzanax

Pewna zielonooka piękność błądziła po korytarzu dość sporej uczelni. Odszukała salę wykładową, w której nie długo miała mieć zdjęcia. Odszukała wzrokiem grupkę swoich cudownych dziewczyn i poszła się przywitać. Podczas          długiej pogawędki, ktoś przerwał dziewczynie tym samym obejmując ją w tali i opierając głowę na jej ramieniu.
- Witaj skarbie.- przywitał się z dziewczyną jej chłopak Diego. Ona tylko uśmiechnęła się w jego kierunku i wróciła   do dyskusji. Naprawdę lubiła Diega, ale czasem ją denerwował swoim zachowaniem. Nastała godzina, której wszyscy się obawiali. Rozpoczęcie jakże nudnego wykładu z profesorem, który sam nie wiedział dlaczego zgodził się na taką  pracę. Piątka przyjaciół zajęła miejsce w najwyższym rzędzie, tak aby swoimi rozmowami nie zostać wyrzuconymi z zajęć. Nagle rozległ się huk, studenci spojrzeli w stronę drzwi i zobaczyli przystojnego bruneta, u którego normą było spóźnianie się. Leon- bo tak miał na imię ów chłopak zajął miejsce obok swojego najlepszego przyjaciela.
Gdy zajęcia dobiegły końca, wszyscy odetchnęli z ulgą na cześć końca blisko dwugodzinnej męki. W tym momencie mieli przerwę, którą szóstka znajomych postanowiła spędzić razem.
-Vilu, kiedy nagramy następne demo?- spytał Leon. Ta dwójka, od pewnego czasu nagrywa razem covery znanych    piosenek. Chłopak dziewczyny nie pochwala tego, chciałby żeby jego ukochana zajęła się bardziej przyszłościowym  zajęciem niż muzyka,  jednak aby nie zaczynać kolejnej, niepotrzebnej kłótni wspiera ją w tym zajęciu.
- Jak jesteś wolny po zajęciach to możemy to nagrać nawet dzisiaj.- odpowiedziała z szerokim uśmiechem dziewczyna.
- Wspaniale! Diego dzwoń do Marco i powiedz, że dzisiaj wpadniemy na małe śpiewanie.- powiedział do kumpla i     objął jego dziewczynę ramieniem.
- Jasne.- mrukną w odpowiedzi. Nie chciał tego robić, jednak nie miał wyboru. Wykonał telefon do swojego brata,     który miał studio nagraniowe i poinformował go o ich przybyciu, dalej wpatrując się z zazdrością w przytulonych      Leona i Violettę.
-,-
Nie mógł się doczekać, aż w końcu usłyszy jej anielski głos. Zawsze jak stoi blisko niej, serce łomocze mu jak młot w klatce piersiowej. Chłopak długo skrywał w sobie to uczucie, ale już wiedział, że się zakochał. Zakochał się w zajętej dziewczynie i to w dodatku dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela, nie chciał jednak, żeby ktokolwiek się o      tym dowiedział. Nie chciał stracić tak bliskich mu osób. Gdy znaleźli się już w studiu długo myśleli nad idealną          piosenką.
- Diego mógłbyś się nie wtrącać?- spytała już poirytowana Viola. Miała dosyć już ciągłych "złotych rad" swojego       chłopaka.
- Chcę tylko Wam pomóc kotku.
- Ale ty nam nie pomagasz tylko wpierdalasz się w pracę.- wybuchła dziewczyna.
- Uspokój się. - zdołał powiedzieć i usiadł w kącie.
- Dobra skoro już nikt nam nie przeszkadza, co powiesz na "Thousand years"?- spytała Viola, patrząc na Leona swoimi pięknymi, zielonymi oczami.
- Jasne, czemu nie.- odparł bez namysłu chłopak. Nałożyli słuchawki na uszy i stanęli przy mikrofonach. W momencie, gdy usłyszeli pierwsze dźwięki, romantycznej piosenki wszystkie ich problemy nagle zniknęły. Leon chciał               przekazać w tej piosence wszystkie uczucia , którymi darzy drobną dziewczynę stojącą naprzeciwko niego. Nie może się pogodzić z faktem iż jego wybranka ma już chłopaka. Kiedy piosenka się skończyła, dwójka nastolatków nadal nie mogła odwrócić od siebie wzroku. Stali w oszklonym pomieszczeniu z szerokimi uśmiechami gdy nagle przerwał im krzyk jednej z dziewczyn.
- Wspaniale!- pochwaliła duet Francesca. Reszta nie mogła się z tym nie zgodzić. Ich wykon przebił nawet samą        Christinę Perri.  Jednakże największym zaskoczeniem było to, że zielonooka poczuła coś więcej do pewnego              niebieskookiego bruneta i wcale nie była tym faktem zadowolona.
-,-
Musiała stłumić w sobie to, co poczuła do Leona. "Przecież ja mam chłopaka, który co więcej jest jego kolegą"-        mówiła do siebie, co jakiś czas popijając gorącą herbatę w korytarzu. Była tak pogrążona w swoich myślach, że nie     zauważyła powoli zbliżającego się ku niej bruneta.
- Przyznaj, że poczułaś to samo co ja podczas tej piosenki.- szepnął jej do ucha, tym samym strasząc dziewczynę.
- Nie wiem o czym ty mówisz.- starała się brzmieć nonszalancko, jednak w środku cała się denerwowała.
- Nie kłam, wiem, że coś poczułaś tak samo jak ja.
- Nawet jeśli to co z tego. Jestem dziewczyną Diega i nie chce go skrzywdzić.
- Wiem, ja też nie, ale muszę ci to powiedzieć. Jesteś dla mnie ważna i... Zakochałem się w Tobie.
- Co?- tylko tyle zdążyła powiedzieć, bo Leon wpił się w jej usta. Chciał zawrzeć w tym pocałunku całą miłość to tej brązowowłosej istoty. Po jakimś czasie dopiero się od siebie oderwali, rozejrzeli się dookoła, aby stwierdzić, czy nikt  ich nie widział. Na ich   twarzach pojawiły się rumieńce, uśmiechnęli się do siebie i zniknęli za drzwiami frontowymi. Od tego czasu coś się zmieniło.     Viola wciąż ukrywała przed Diegiem i przyjaciółkami ten "jednorazowy incydent", nie chciała wzbudzać nerwowej atmosfery, tak samo jak Leon. Widział, że ta sytuacja krępuje dziewczynę, ale nie wie jak jej pomóc, za chwilę ktoś by się domyślił. Kiedy brunet zobaczył, że ona siedzi sama, nie mógł się oprzeć pokusie, podszedł do niej pocałował ją w policzek. Violetta tylko uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Przyjdziesz dzisiaj do akademika?- spytał się chłopak.
- Czemu akurat tam mam przyjść?
- Bo mój współlokator wyjechał na parę dni do rodziców, a chciałbym z tobą porozmawiać, więc będziemy mieli        chwilę prywatności.- odparł i poruszył zabawnie brwiami, na co zielonooka przewróciła oczami.
- Dobrze przyjdę.- zgodziła się.
-,-
Czekał na nią w swoim pokoju. W głowie obmyślał cały monolog, jaki miał jej do powiedzenia. Nagle usłyszał stukot obcasów, z gracją poruszających się po korytarzu. Poczuł zapach jej delikatnych perfum, czekał tylko, aż jej drobna   dłoń zapuka do jego drzwi. Pędem ruszył, aby zielonooka mogła swobodnie wejść do jego sypialni. Zbliżył się do niej tak, że dziewczyna czuła na sobie jego miętowy oddech.
- Cieszę się, że jednak przyszłaś.- zaczął niepewnie Leon.
- Nie opuściłabym spotkania z Tobą.- odparła z uśmiechem. W tej chwili cały monolog Leona diabli wzięli, widząc jej piękny, perlisty uśmiech- pocałował ją namiętnie, ale na jednym całusie się nie skończyło. Violetta wplotła swoje       dłonie we włosy chłopaka i przyciągnęła bliżej siebie, ten w odpowiedzi chwycił ją w tali i pchnął lekko na łóżko. Nie zwalniając tępa, przeszedł z pocałunkami na jej szyję, na co ona cicho pomrukiwała. Zajął się odpinaniem koszuli      dziewczyny aby ukazać w całej okazałości jej biust zakryty dodatkowo czerwonym, koronkowym stanikiem. Całował z wielką determinacją jej brzuch. Viola nie chcąc zostać w tyle,  przewróciła się tak, że tym razem ona siedziała na     nim i odpinała guziki jego koszuli, która szybko znalazła się na podłodze. Gładziła palcami po jego nagim,                  umięśnionym torsie wplatając w to niekiedy ruch swoich malinowych warg. W krótkim czasie pozbyli się reszty         swojej garderoby. Leon opuszkami palców wodził wzdłuż jej uda. Zadrżała pod wpływem  jego ciepłego dotyku.      Muskał zalotnie jej krągłości. Kochali się do utraty tchu. Stali się jednością.
- Jesteś niesamowita.- wyszeptał jej do ucha Leon, gdy obydwoje leżeli wtuleni w satynowej pościeli.
- Nie powinniśmy tego robić.- odpowiedziała. Leon widział udrękę w oczach brązowowłosej panienki. Sam także czuł wstyd, jednak nie mógł się oprzeć jej zgrabnemu ciału.
Następnego dnia Violetta nie potrafiła się na niczym skupić, co nie umknęło uwadze przyjaciółek.
- Co się stało z naszą uśmiechniętą Vilu?- spytała Camila. Dziewczyna długo myślała, czy przyznać się do błędu. "To moje przyjaciółki, może mi doradzą"- pomyślała.
-Zdradziłam Diega z Leonem.- szepnęła, tak aby do nich to dotarło.
- Powiedz, że żartujesz.- powiedziała Francesca. Zielonooka pokręciła przecząco głową.
- Muszę mu  to powiedzieć.- po raz pierwszy w tym dniu wszystkie dziewczyny się ze sobą zgodziły.
-,-
3 miesiące później...
Brunet przemierzał dumnie korytarz uczelni. Szedł właśnie do swojej dziewczyny, która jak zwykle zawzięcie            dyskutowała z trzema brunetkami. Obrócił ją lekko w swoją stronę i czule pocałował na powitanie. Tak, dobrze         myślisz...   Leon i Violetta są razem. Diego kiedy dowiedział się o romansie ukochanej wyjechał i zaczął studia w      innym mieście. Trzy brunetki nadal nie mogą pogodzić się z wyborem brązowowłosej, jednak w duchu cieszą się na  widok jej  szczerego uśmiechu. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie, no może z wyjątkiem Pana D, który już na zawsze   stracił wiarę w miłość. 

* * *
Oto OS z 3 miejsca ;)

4.29.2014

Co ta nuda robi z człowiekiem?

Dzisiaj doszłam do wniosku, że pisząc rozdział w zeszycie, WSZYSTKO mi się miesza. Nie jest źle z czynnościami i dialogami, ale kiedy biorę się za opisy, uczucia itp... Mam ochotę rzucić to w cholerę. Wszystko się miesza, co chwila cos kreślę i po prostu tylko psuję sobie nerwy. Po tym jak skreśliłam kolejny akapit, wyrzuciłam zeszyt przez okno. (Miejmy nadzieje, ze mamie nie zbierze się na pielęgnowanie ogródka xd) Tak, rozdziału nie ma, ale spokojnie... Napisze go jak odzyskam kompa xD Wzięło mi się później na przemyślenia xd O czym? Głównie o blogu, mojej przyszłości itd xd Ale zapewne interesuje Was pierwszy temat, więc przejdźmy do rzeczy.

1# Blog ma więcej niż 6 miesięcy, ponad 150 tysięcy wyświetleń i myślę, że statystki są w miarę dobre. Do czego zmierzam? Byłam ostatnio na blogu, który ma około 15 tysięcy wyświetleń i o około 20 obserwatorów więcej. Zastanawia mnie, jak dużo osób mnie czyta. Wiem, że ten gadżet dodałam dopiero jakoś po 50 rozdziale i może to dlatego u mnie jest ich tak mało. Nie mam pojęcia xd. Prośba do Was? Jeśli się nie dodaliście, a czytacie moje wypociny, naprawdę będę wdzięczna za jak to zrobicie. Chciałabym, aby to była wiadomość dla mnie o tym, kto to czyta. Niestety nie wiem, czy mogę to wywnioskować po gadżecie, który dodałam o wiele za późno.

2# Myślałam także nad starym opowiadaniem. Nie było doskonałe, późniejsze rozdziały były pisane "spontanicznie". Na regule "jak wpadnie mi cos do głowy podczas pisania, będzie w miarę ciekawy rozdział, a jak nie, nudy jak flaki z olejem". Mimo to dużo osób pisało, że pokochało to opowiadanie. Nie potrafię tego pojąć, ale najwyraźniej mamy inny gust xDDD Zaczęłam także myśleć, czy wolicie tą historię, czy starą. Ja wiem, że ta jeszcze się nie rozkręciła, ale chciałabym znać Waszą opinie. Zaraz dodam ankietę na ten temat i mam nadzieje, że zagłosuje w niej dość sporo osób :)

3# Pamiętacie OS (nie chce mi się szukać tytułu, a nie wiem czy jest dokładnie taki jaki pamiętam xddd) o żołnierzach, Vilu była żoną Marco itd? xd Mówiłam, że go zakończę, ale... KOBIETA ZMIENNĄ JEST! Doszłam do wniosku, że spróbuję go napisać. Ale zrobię to w następujący sposób: 1 i 2 część przywrócę do wersji roboczej, napiszę kolejne i dopiero wtedy będę je po kolei dodawać, systematycznie. 1 i 2 także dodam ponownie, bo zapewne niektórzy już zapomnieli o nich (np. ja xDD)

Mam nadzieje, że ktoś to przeczytał, wykona moje prośby i obiecuję, że od dzisiaj ograniczam notki informacyjne xddd

One Shot Cannelli

Piękna blondynka o błyszczących niczym gwiazdy oczach oraz pełnych czerwonych ustach zawsze należała do ludzi szczerych a przy tym inteligentnych. Potrafiła wyrażać się wobec innych szacunkiem i miłością którą obdarzała swoją rodzinę. Jej mama od najmłodszych lat uczyła,że najważniejszą rzeczą w życiu jest miłość,a jeszcze ważniejszą rodzina i wzajemna pomoc. Dziewczyna nie ukrywała podziwu który kierowała wobec swojej rodzicielki,rzadko ją widywała z powodu pracy trwającej całe dnie,w ten sposób zarabiała pieniądze na rodzinę jak i na nastoletnią córkę.Kiedy Smantha posiadała odrobinę czasu wolnego,trafiał on w ręce blondynki. Nastolatka ani razu nie zauważyła iskry zmęczenia u swojej mamy,mając kompletną nieświadomość,że ta chcę ukazać się z jak najsilniejszej strony i nie poddać się braku energii. Ludmiła mocno darzyła Samanthę uczuciem  jakim jest miłość. Każdego dnia wpatrywała się w swoją rodzicielkę i potrafiła wyobrazić sobie najgorsze rzeczy jakie mogą się stać. Obawiała się,że Samantha zawsze będzie tłumić wszystkie uczucia w sobie,co doprowadzi ją do całkowitego wycieńczenia a nawet bliskiej śmierci,nie wspominając już o jej ciągłej bezsenności. Nastąpił kolejny cudowny dzień,szczupłą blondynkę owiniętą w puszystą,jedwabistą kołdrę obudziły promienie słońca wlatujące przez jasnoniebieskie pokojowe okna. Kolorowe promyki zwinnie poruszały się na jej twarzy tworząc swój własny układ taneczny. Lekko uniosła dłonie do swojej gładkiej twarzyczki i delikatnie przetarła brązowe średniej wielkości oczęta swoimi zadbanymi rękoma.Energicznym ruchem zrzuciła z siebie beżową kołdrę w szare wzory i wstając skierowała się do kuchni. Pomieszczenie zawierało bladożółte ściany na których można było zauważyć różnego typu miniaturowe obrazki,okrągły,biały alarm dymny zawieszony elegancko nad kuchenką oraz zawieszki na których wisiały przyrządy kuchenne takie jak drewniane łyżki i długie ,ostre noże z drewnianymi rączkami. Każdy blat była barwy ciemnego drewna oraz zawierał szuflady. Przy jednym z nich stała jasnoszara lodówka mieszcząca również u góry zamrażarkę. W zlewie natomiast walało się mnóstwo garnków jak i rondelek napełnionych wodą. Nastolatka sięgnęła do górnych drewnianych półek,lecz kiedy ujrzała brak małych śniadaniowych talerzy posmutniała i wyjęła ostatni obiadowy znajdujący się tuż nad miejscem w którym stały małe szklane talerzyki. Położyła owy talerz na blat i rozejrzała się nad sztućcami,blondynce zajęło jedynie kilka minut przygotowanie śniadania a konkretniej dwóch naleśników polanych sosem malinowym z bitą śmietaną.Oczywiście najważniejszy posiłek dnia przygotowała dla Samanthy która jeszcze pogrążała się w krainie snów. Wzięła plastikową tackę wiszącą na jednym z zawiasów niedaleko lodówki i położyła na niej porcelanowy talerz ze śniadaniem,łapiąc za specjalne uchwyty ruszyła wolnym kroczkiem do sypialni Samanthy. Cicho nacisnęła klamkę o kolorze jasnego srebra moherowych drzwi i równie cichutko popchnęła. Będąc w środku sypialni mającej klimat średniowiecza zmieszanego z współczesnością podeszła do łoża rodzicielki,a tackę ostrożnie postawiła na etażerce nocnej. Bez jakichkolwiek wahań ,tak samo jak postawiła tackę,tak samo usiadła na łóżku matki,uważnie się jej przyglądając złapała ją delikatnie za gładką dłoń i kontynuowała wpatrywanie się w tą zmęczoną twarz. Spostrzegła ostro czarne wory pod oczami,rozmazany tusz do rzęs na powiekach - Pewnie już zaschnięty - pomyślała,na czole było widoczne tysiąc zmarszczek podkreślających ciągłe zmęczenie kobiety. Twarz która zawsze mimo wszystko była uśmiechnięta,pokazała swoje prawdziwe obliczę. Gdy spała,można było u niej zauważyć nawet najmniejszy szczegół określający jej zmęczenie. Brązowe oczka ciągle patrzyły na tą smętną ,zmęczoną twarz z wyrazem żalu. Blondynka omal nie wydając łzy,pogrążyła się w myślach przymykając oczy. Nie mogła już znieść widoku tej biednej twarzy. Poczuła strzałę w sercu na myśl,że nie wie jak jej pomóc. Gdy lekko otworzyła swe oczęta ujrzała rozszerzające się powieki Samanthy,kiedy kobieta otworzyła oczy,była w nich jedynie pustka. Dopiero teraz,było to widać. Mimo swojego stanu uśmiechnęła się promiennie,nawet nie wiedząc,że córka już rozgryzła jej stan.
 - Witaj skarbie - wypowiedziała patrząc na szczupłą siedemnastolatkę trzymającą ją za dłoń.
- Mamo..Proszę. Nie przemęczaj się już tak. Jeszcze trochę i umrzesz z powodu braku senności. - wydusiła nie omal przez łzy,które starała się odpychać.
- Skarbie. Nie przesadzaj. To tylko lekkie zmęczenie,nic takiego. - Samantha powiedziała tak jakby na prawdę uważała swój stan jako mało krytyczny. Ludmiła nie wiedząc co już robić,próbowała z swoich ostatnich sił przekonać rodzicielkę o jej krytycznym stanie,lecz siły się wyczerpały, a kobieta nie przyjmowała tych słów na poważnie i uważała,że wszystko jest w porządku,nie zdawała sobie sprawy z tego,że tak na prawdę jest już bezsilna.
- No dobrze.. Na etażerce masz śniadanie. Tylko spróbuj mi go nie zjeść,a teraz niestety muszę się przyszykować do szkoły. - westchnęła przytulając się do rodzicielki. Chwilę później znajdowała się na korytarzu, skierowała się w stronę swojej sypialni gdzie miała zamiar się ubrać. Podeszła do szafy i otworzyła ją powolnym,bezsilnym ruchem.Wyjęła śliczną niebieską bluzkę w stylu vintage wiązaną z tyłu,a po chwili rażące białym kolorem jeansowe spodnie zwane "rurkami" i czarne niczym smoła baletki. Rzeczy oczywiście rzuciła na łóżku,zamknęła szafę i obróciła się niczym baletnica ściągając z siebie koszulę nocną jak i spodenki. Minutkę później błyszczała przed lustrową szafą w stroju który dodawał jej kobiecości.Potargane włosy postanowiła ułożyć na boku dając mocniejszy efekt stylizacji.Po jakimś czasie znajdowała się poza domem,idąc tą samą co zawsze drogą do wielkiego budynku.W pewnej chwili weszła do potężnego budynku szkoły pewnym krokiem,na korytarzu zauważając swoją przyjaciółkę ,podeszła do niej i przywitała się. Natalię znała od urodzenia,zawsze mogła się jej wyżalić a ta ją zawsze umiała rozweselić i doradzić. Razem ruszyły w stronę sali muzycznej,gdzie odbyć się miały zajęcia ze śpiewu. Nastolatka je uwielbiała i kochała wszystko co było związane z muzyką. Dzięki tej pasji mogła oderwać się od rzeczywistości. Po chwili zaczęła się lekcja. Blondynka słuchała z wielką uwagą każdego słowa wypowiedzianego przez nauczycielkę. Dziś miały się odbyć pierwsze przesłuchania do przedstawienia "Grease" Angie poświęciła połowę lekcji na wytłumaczeniu uczniom co będzie podczas eliminacji. Pomoc nauczycielki w rozgrzaniu głosów i dodaniu otuch dodała uczniom pewności siebie. Gdy wszystkie zajęcia minęły rozpoczęły się długo wyczekiwane przez wszystkich przesłuchania.Dziewczyna usiłowała walczyć z silnymi skrętami żołądka i nagłymi przypływami zimna. Nie potrafiła o niczym myśleć,w głowie tworzył się jej wielki wir braku koncentracji. Natalia jak mogła,ciągle starała się podciągnąć Ludmiłę na duchu,lecz bez żadnych skutków.
Chwilę później do jej uszu dotarł ten głos. Głos wymawiający jej imię. Poczuła teraz szybko dudniące serce i pot spływający po jej twarzy. Odetchnęła ciężko i weszła do średniej wielkości pomieszczenia gdzie siedziało jury.Mężczyzna o średnim wieku rozkazał jej się przedstawić. Z walącym jak lokomotywa sercem powiedziała swoje imię i nazwisko. Po chwili dobiegło pytanie 'Co nam zaprezentujesz?'. Teraz w duchu podziękowała Angie,która podsunęła jej pomysł z piosenką Algo Se Enciende. Ten tytuł w przeciwieństwie do poprzednich jej zdań wypowiedziała z gracją i pewnością. Kiedy do uszu blondynki dotarła melodia,serce zwolniło swoje bicie. W umyśle roił się wir emocji a ręce ,które do tej pory były zdrętwiałe,ożyły wraz z nogami. Kiedyś by przeklęła swoje ciągłe zmiany głosowe,ale nie teraz. Dzięki tym swoim ciągłym 'zmianom' w głosie,obejmował on aż pięć oktaw z których jury byli zadowoleni. Cztery minuty minęły niczym strzał z bicza,a siedemnastolatka musiała już wychodzić by ustąpić salę innym. Wyszła z pomieszczenia posiadającego panelową podłogę wyglądającego jak drewno z szerokim uśmiechem na twarzy. Przebyła wzrokową wędrówkę w poszukiwaniu Natalii. Wykonała ją przez krótki czas gdyż dziewczyna siedziała wygodnie pod salką. - I jak? - zapytała podchodząc do przyjaciółki,ta jedynie odpowiedziała znanymi słowami - chyba dobrze. W tej chwili nie miała ani ochoty na rozmowę ani na wywiad.Wir myśli powrócił wraz z nagłymi przypływami zimna,lecz nie przejmując się tym zbytnio wyszła z budynku kierując się w stronę domu,z tego całego wiru wyłaniały się drukowane napisy 'M-A-M-A'. Pragnęła zobaczyć jej stan,lepszy bądź gorszy,liczyła na to,że będzie to pierwsze. Przyśpieszyła więc swój chód i w błyskawicznym tempie zaczęła biec.
Muzyka
Gdy dobiegła do domu jej wzrok dostrzegł karetkę. brązowe oczy zrobiły się szklane,do głowy dotarł najczarniejszy scenariusz.Niestety,tym razem prawdziwy. Przez oczy pełne łez zauważyła Samanthę. Tym razem wyglądającą niczym staruszka. Nawet w tej odległości było widać bladą skórę niczym trup,czarne wory pod oczami i jeszcze więcej zaschniętego tuszu zlewającego się z worami ciągnącego aż do ust. Wyglądała koszmarnie,jak duch z najstraszniejszego horroru.Twarz blondynki była cała klejąca i mokra od łez,na ostatnich siłach podbiegła bliżej. Kobietę już zapakowano do karetki,a siedemnastolatka jedyną czynnością którą mogła zrobić było zapytanie jednego z lekarzy co się stało. I tak zrobiła. Jedyne co usłyszała,to,to,że muszą ją zawieść do szpitala. Po krótkim dialogu stała na chodniku i patrzyła na jadącą karetkę. Nawet nie miała pojęcia do którego ze szpitali ją zabrali,gdy karetka zniknęła z jej pola widzenia,spuściła głowę i upadła. Trzymała się jedynie na kolanach,a ręcę miała położone na chodniku . Nagle poczuła delikatną dłoń na swoim ramieniu i waniliowy zapach perfum który już kiedyś czuła. Odwróciła głowę a jej oczom ukazała się Natalia. Klęczała przy dziewczynie patrząc na nią czekoladowymi oczami. Siedemnastolatka natychmiastowo wtuliła się w nią a z oczu wydobyło się jeszcze więcej łez niż przedtem. Przyjaciółka dziewczyny od razu domyśliła się co się wydarzyło. Delikatnie zaczęła gładzić blondynkę po jej długich włosach próbując ją uspokoić.Niestety ,ból jaki czuła wtulająca się siedemnastolatka najwyraźniej był za silny. Ludmiła wyjawiła przyjaciółce,że musi się dowiedzieć co się stało z Samanthą. Ta tylko oznajmiła,że jej pomoże,również i we wstaniu.Nie tracąc ani chwili dłużej pobiegły truchtem z ostatnich sił,jednak gdy dotarły do pierwszego lepszego szpitala nie było w nim Samanthy,ani jakiś innych cennych informacji które by się przydały dziewczynom.Jednak nie poddając się ,ruszyły dalej. Cały dzień spędziły na odwiedzeniu ponad dziesięciu szpitali,kiedy stwierdziły,że chcą się poddać im oczom ukazał się wielki budynek przypominający bardziej kościół niż szpital,mimo to,weszły tam a okazało się,że to ten właściwy. Po skonsultowaniu się z lekarką która stała z notesem i długopisem w ręce pobiegły do powiedzianej przez nią sali. Lu stanęło serce gdy ujrzała niebieskie i czerwone kable podłączone do Samanthy,białe łóżko,biały stojak z kroplówką i drugi o tym samym kolorze stojak,jednak ten był z krwią w woreczku która pewnie należała do kobiety o bladej skórze. Blondynkę ogarnęły duże mdłości,lecz mimo wszystko podeszła z trudem do białego krzesła i usiadła na nim. Nie pewnie wzięła matkę za bladą dłoń,była ona tak krucha,że miało się wrażenie,jakby w jednej chwili miała zaraz pokruszyć się na milion kawałków. Zaczęła modlitwę o otwarcie oczu Samanthy. Minutę później do uszu siedemnastolatki dobiegł okropny jak i głośny dźwięk. Wydał go jeden z aparatów który zaczął pokazywać na monitorze prostą linię. Do pustej ,białej sali wbiegło kilka pielęgniarek wraz z lekarzami,a dziewczynę z prawie nie bijącym sercem wyprosili z sali. Nastolatka doskonale zdawała sobie pojęcie,z tego ,że teraz jej rodzicielka walczy o życie.Krążył w niej teraz niebezpieczny wir emocji,nagle zapomniała o wszystkim. Wszystkim co do tej pory miało dla niej znaczenie,jedyna myśl jakiej udało się przetrwać to myśl o matce. Zrezygnowana z tymi samymi mdłościami przez biel obejmującą nawet najmniejszy zakamarek szpitala usiadła na ciemnoniebieskie plastikowe krzesło koło jasnoszarych drzwi. - Nareszcie coś nie-białego - pomyślała przy tym ujmując swoją gładką i mokrą twarz w dłonie.Natalia także martwił się o los Samanthy. Ta kobieta która teraz leżała martwo na ohydnie białym łożu była dla niej niczym matka. Pamiętała każdą jej pomoc,wysłuchanie i radę. W głowie czarnowłosej pojawiło się ogromne współczucie wobec przyjaciółki,ona nie mogła stracić matki. W duchu wierzyła,że wszystko się uda i doktorzy ją uratują.Zdążyło minąć dwadzieścia minut a z sali wyszedł lekarz z miną nie do odczytu. Dziewczyna od razu na jego widok zapytała się o swoją rodzicielkę,a doktor odparł jedynie,że jest mu przykro,że zrobili wszystko co w ich mocy,ale niestety nie dokończył,w tym momencie nastolatka wybuchła jednocześnie płaczem i gniewem. Zaczęło się rodzić w niej milion emocji których nie była wstanie opamiętać. Wir myśli przywoływał tysiąc wspomnień,jednak teraz w jej oczach było widać wściekłość. Wrzeszczała z powodu bezsilności na doktora - Panu,panu jest przykro? Zawsze tak mówicie a tak na prawdę dla Was jest to na rękę i czujecie ogromną ulgę! - Nie zastanawiając się chwili dłużej wstała i dodała - I do cholery jasnej ,zróbcie coś z tym białym kolorem bo aż rzygać się chce gdy się na to patrzy! - wyrzuciła z siebie ostatnie słowa,po czym nie zważając nawet na Natalię poszła szybkim krokiem tupiąc wyraźnie nogami. Brwi miała zmarszczone a ręce huśtały się do przodu i do tyłu.Jedyne czego teraz potrzebowała to mocne przytulenie się do rodzicielki i opowiedzenie jej wszystkiego.Niestety,ona właśnie ją opuściła. Wbiegła do domu niczym torpeda i nawet nie zauważyła przyjaciółki która biegła za nią w szpitalu,po prostu wrzeszczała byle wrzeszczeć,a z głowy wyleciało jej wszystko,w pewnym momencie już chciała sięgać po ostateczny środek jakim była żyletka,nóż kuchenny cokolwiek ostrego,ale przeszkodziła jej Natalia która mimo wszystko biegła za przyjaciółką całą drogę od szpitala,wytłumaczyła żeby ta nic sobie nie robiła. Dziewczyna pomimo buzujących w niej emocji posłuchała czarnowłosej,ostatecznie usiadła na beżową kanapę i zaczęła patrzeć swoimi pustymi tęczówkami w panelową wyglądającą jak drewno jasną podłogę. Czarnowłosa usiadła koło dziewczyny i zaczęła swoją przemowę tłumiąc w sobie skryte emocje - Lu,nie zadręczaj się. Zamieszkasz na razie u mnie. - blondynka jakby wyrwała się z transu odpowiedziała kierując głowę w jej stronę - Nie. Nie chcę Ci robić kłopotów. - po chwili odpłynęła z powrotem w trans gapiąc się w panelową podłogę. - Nie przerywaj mi. Jesteś moją przyjaciółką i czy tego chcesz czy nie,zamieszkasz u mnie. Nie mam pojęcia jakie rzeczy Ci mogą przyjść do głowy w tym domu,w szczególności,że noże są w zasięgu ręki.. - powiedziała stanowczo i o dziwo pewno.Dziewczyna nie mogąc podjąć żadnej decyzji zdecydowała się nakrzyczeć na ciemnooką,ale w dobrej chwili się powstrzymała przypominając sobie słowa mamy z dzieciństwa. Teraz tylko popatrzyła na siedemnastolatkę tymi pustymi oczami,które były całe klejące od łez.- Nat. Dlaczego? Dlaczego właśnie ona? Przecież.. - wypowiedziała. Czuła ogromne kucie w sercu i pustkę. - Lu.. Nie przewidzisz przyszłości. Samantha już od długiego czasu przecież cierpiała na ciągłe zmęczenie,a teraz gdyby nie odeszła ,nadal by cierpiała. Teraz jest gdzieś tam na górze i stała się twoim aniołem stróżem. - ciemnowłosa usiłowała nadal dojść do rozumu siedemnastolatki,mimo to ta jedynie energicznie wstała i w błyskawicznym tempie pobiegła do pokoju. Słychać było głośny trzask drzwiami. Dziewczyna westchnęła i z rezygnacją opadła na kanapowe poduszki.
Ludmile ciężko przychodziła do głowy myśl z nagłą śmiercią Samanthy. Leżała zwinięta w kłębek na jedwabnej beżowej pościeli w kropki czyniąc ją mokrą łzami. Usłyszała hałaśliwe skrzypnięcie drzwi, nigdy nie skrzypiały. Nawet jej głowa nie drgnęła ku kierunku drzwi a nadal ze skupieniem przyglądała się wnętrzu pokoju. Poczuła dotyk i waniliowy zapach delikatnej ręki spoczywającej na jej blond włosach. Do uszu dotarł głos Natali mówiący o uspokojeniu się. Gdy upłynęło kilka godzin nastolatka z trudem uspokoiła się i zaczęła pakowanie walizki. Każdy zapach, każdy dotyk tego jedwabnego materiału każdego ubrania przypominał najwspanialsze wspomnienia z Samą. Ostatecznie wzięła się w garść i mniej więcej chwilę później zniosła fioletową walizkę w białe kropki na dół, do salonu. Postanowiła nie tracić tej ostatniej szansy wejścia do pokoju Samanthy, znaczy byłego pokoju Samanthy, i to zrobiła. Weszła do niego. Na drewnianej etażerce dostrzegła tackę, którą rano przyniosła. Delikatnie usiadła na tym wielkim łożu i zaczęła gładzić je dłonią. Jedwab. Kochała ten dotyk tego materiału i teraz już wie dlaczego, przecież zawsze jej mówiono i uważano, że jest bardziej podobna do matki niż do ojca. Więc dlaczego miłości do jedwabiu nie mogła odziedziczyć akurat po Samanthcie? W powietrzu czuła słodki woń perfum należących do zmarłej właścicielki pokoju. Poczuła ten znany jej mokry, cieniutki strumyczek spływający z oka po policzku. Wstała podchodząc do szaro-białej szafy, odchyliła duże drzwi i ujrzała tonę ubrań jak i kilka średnich kartonów położonych koło wyjściowych czarnych zamszowych butów. Zaczęła uważnie przeglądać każdą rzecz. Wspomnienia z jej pokoju wróciły, znowu przypominała powoli sobie te wszystkie piękne chwilę, dzieciństwo... W końcu ostatecznie postanawiając wyszła. Stała za drzwiami i ostatni raz odwróciła się za siebie po to by spojrzeć na pomieszczenie. Mimo, że baleriny które nosiła nie posiadały żadnych obcasów i tak ich podeszwa stukała hałaśliwie o każdy stopień schodów. Natalia na nią czekała oparta o długą kanapę stojącą na środku salonu. Walizka w tym czasie znajdowała się przy drzwiach wejściowych które otworzyła Natalia widząc bezsilność mięśni dziewczyny która zamiast na jednej ręce ciągnąć walizkę musiała ciągnąć dwoma. Drzwi z powodu zabezpieczeń również nie były lekkie do utrzymania otwarte. Na szczęście, dziewczyny poradziły sobie i wkrótce znajdowały się za stabilnymi ciężkimi frontowymi drzwiami.

* * *
 
Oto One Shot Joli <3 Mam nadzieję, a właściwie pewność, że się Wam podoba ^^
Mój komputer jest już w naprawie, więc mam nadzieję, że niedługo będę miała możliwość napisania czegoś ;) Napisałam 1 wątek rozdziału w zeszycie, więc kiedy mi go oddadzą, będę musiała po prostu przepisać i to i owo dopisać (zapewne połowę zmienię, ale ciii... xD) 
Nagrody uzupełnię kiedy będę miała już swój komputer :)

4.27.2014

Wyniki konkursu

Nigdy więcej konkursów. Wynikają z nich same negatywy - kompleksy, zryta psychika, smutek z powodu tylko trzech miejsc, poczucie winy... Orzysięgam Wam, że na tym blogu już nigdy więcej nie będzie konkursów na OS. Możecie być tego pewni.

Wszystkie Wasze prace były wspaniałe. Każdą czytałam z ogromną przyjemnością i każdej z Was zazroszczę talentu.

Z wielką trudnością wybrałam 3 prace, ale postanowiłam także 1 wyróżnić. Jest to praca:
- Cannelli Thirwall z bloga Jeśli mam w sobie ogień, proszę pozwól go sobie dać. Dobrze wiesz, że uwielbiam Twój styl pisania, Twoje pomysły... Ten One Shot był naprawdę wspaniały. Możesz sobie zaprzeczać ile wlezie, ale ja wiem swoje. Przede wszystkim urzekłaś mnie swoją oryginalnością. Twój OS był jedynym, który był o miłości matki i córki, a nie Leonetcie, Femile lub coś w tym stylu. Druga sprawa to było to jak wspaniale opisujesz uczucia. Zakochałam się w Twoim OS i jestem pewna, że jeszcze nie raz go przeczytam.

3 miejsce zdobyła  Zuzanax z bloga Leolena Twój OS także mnoe urzekł. Pomysł i wykonanie było perfekcyjne. Czytając każde zdanie, byłam coraz ciekawsza jak skończy się ta historia. Zdecydowanie nie zawiodłaś moich oczekiwań. Żałuję jednak, że było to takie krótkie, bo czytając miałam ochotę na więcej i więcej.

2 miejsce zdobyła Nina Verdas z bloga Libre soy. Twój OS także był bardzo oryginalny i doskonale dopracowany. Wspaniały styl pisania. Czytałam Twoją opowieść kilka razy, na przerwie między lekcjami. Przede wszystkim pokazałaś, że nie Wszystko musi zakończyć się happy end'em. Na końcu zawsze płakałam. Oddaj talent, proszę...

1 miejsce zdobyła Candy z bloga ~Leonetta~ Stracić można szybko, odzyskać już nie... Ten OS urzekł mnie najbardziej. Ciekawa fabuła, zwroty akcji - uwielbiam Cię. Naprawdę zasługujesz na 1 miejsce.

One shoty będę dodawać codziennie/co 2 dni, a nagrody uzupełnię jak tylko dostanę komputer ;)

Rozdziału znowu nie będzie...

Tytuł notki Was nie myli - przez najbliższy czas nie będzie . Powód? Może niektórzy pamiętają, jak mój komputer był popsuty, teraz jest dokładnie to samo. Jutro zawieziony do naprawy, ale póki co nie moge nic zrobić. Niestety nie mam wpływu na to czy będzie działał, czy nie.
Mój brat pożyczył mi swojeo tableta, ale wiem, że nie będę w stanie nic na nim napisać, a jeśli już tozajmie mi to sporo czasu.
Druga spr to wyniki konkursu. Nie będę miała jak je opublikować itp. Postaram się zrobić to do wieczora, ale nie mogę niczego obiecać. Mam nadzieję, że zrozumiecie :)

4.26.2014

Rozdział 7: Dawno się nie widzieliśmy

Rozdział dedykuję xAdusiax :*
 
          Zazdrość. Okropne uczucie, które niestety odczuwamy od czasu do czasu. Niektórzy częściej, inni rzadziej. Ale chyba nie ma osoby, która nie skłamałby mówiąc, że nigdy nie była o kogoś zazdrosna, prawda?
          Można być zazdrosnym o każdego. O psa, który woli jak głaszcze go Twój przyjaciel, o brata, który - Twoim zdaniem - jest faworyzowany przez rodziców, o przyjaciółkę, która często spędza czas z Twoim wrogiem, o wujka, który broni znienawidzonej kuzynki. O dosłownie każdego. Najbardziej o chłopaka lub dziewczynę. Z jednej strony, gdy widzimy, że ktoś jest o nas zazdrosny, przekonujemy się, że tej osobie na nas zależy. Z drugiej, gdyby nam ufała, nie byłaby zazdrosna.
         Przed takim dylematem stał Leon. Nie miał zielonego pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Wmawiał sobie, że to wszystko dlatego, że Lara go kocha, ale mimo to wciąż prześladowała go myśl, że najzwyczajniej w świecie mu nie ufa. Przecież nie dał jej pretekstu, żeby kiedykolwiek widziała w Violetcie konkurencje. To była jedna noc, podczas której do niczego nie doszło. W życiu nawet by nie pocałował szatynki. To że ta mu zaufała nie zmienia faktu iż oboje się nienawidzą.
        Wstał z łóżka i się przeciągnął. Od razu poszedł do łazienki, a tam wykonał poranne czynności. Ruszył do kuchni, ale po krótkim namyśle, stwierdził, że nie jest głodny i wyszedł z domu. Wsiadł do sportowego samochodu i ruszył pod dom szatynki. Dotarł tam po niedługim czasie. Wszedł i ujrzał Tom'a.
- Dawno się nie widzieliśmy. - Oznajmił z uśmiechem, gdy zauważył Verdasa. - Co u Ciebie?
- Było dobrze, dopóki Cię nie spotkałem. - Odpowiedział oschle. - Co tu robisz?
- Przyszedłem do Violetty. - Wyjaśnił krótko. - Ubiera się.
           Szatyn westchnął głośno i poszedł do kuchni.
          Tom po jego wyjściu, wywrócił oczami i usiadł na kanapie.
         Leon nadal ma żal do Tom'a. W końcu to przez niego Diego tak bardzo się zmienił. To przez niego nie jest już tym samym, przykładowym bratem, którego Verdas pragnął naśladować. Przez przyjaźń z Simmonsem, nie chciał go znać. Wieczne awantury w domu były spowodowane właśnie nim. Jego nocne wyjścia, alkohol, narkotyki - właśnie do były powody do kłótni Państwa Verdas. Szatyn właśnie jego obwinia o to, że ich rodzice prawie się rozwiedli. Tego nie wybaczy mu nigdy, a przynajmniej nie tak szybko.
         Diega jednak nie obchodziły te kłotnie. Miał gdzieś czy jego rodzice nadal będą razem, czy się rozejdą. Obchodził go tylko sam on i to, czy będzie coś z tego miał. Dawny brunet by się tym przejmował, robił wszystko, zeby nie dochodziło do tego wszystkiego, ale niestety - Diego już nim nie był.
           Po kilkunastu minutach po schodach zeszła Castillo.
- Co tu robisz? - Zapytała, widząc Simmonsa. - Jak tu wszedłeś.
- Drzwiami. - Odpowiedział krótko. - Musimy porozmawiać.
           Pociągnął ją za rękę z powrotem do sypialni.
           Po jakiejś godzinie, szatyn zobaczył jak wychodzi.
- Czego chciał? - Zwrócił się do Violetty.
- Niczego. - Odpowiedziała oschle. - Zawieź mnie do kawiarni.
          Westchnął i wyszli z domu.

* * *

- Kim są te Twoje znajome? - Zapytał Marco, idąc tuż obok Włoszki. - Dlaczego tak zależy Ci na tym, żebym je poznał?
          Brunetka właśnie ciągnęła go na, wcześniej omówione, spotkanie z jej przyjaciółkami. Chciała, żeby je poznał, ponieważ mimo tylu lat rozłąki, nadal jej na nim zależało. Miała nadzieję, że w jakiś sposób się do niego zbliży i znowu będą mogli być razem. Wiedziała jednak, że to nie takie proste. Przecież to, że Marco z nią rozmawia nie oznacza od razu, że jej wybaczył. Nawet nie wie, czy ją kocha. 
- Po prostu chcę, żebyś wiedział, co przez ten czas się u mnie zmieniło. - Odpowiedziała. - Między innymi są to nowe przyjaciółki.
- Co było nie tak ze starymi? - Dopytywał.
           Pamiętał brunetkę jako wesołą dziewczynę, która nigdy nie rozstaje się ze swoimi przyjaciółkami, i jest z nim na dobre i na złe. Co musiało się aż tak zmienić, że teraz ma nowe? Nigdy nie przypuszczał, że to się zdarzy. Był pewien, że za 10 lat nadal będą się przyjaźnić.
- Nic, po prostu zerwałyśmy kontakt. - Wyjaśniła krótko. Nie chciała tłumaczyć się ze swoich wyborów.
           Dalej szli w ciszy.
           Gdy doszli ujrzeli wszystkie dziewczyny przy stole. Marco zdziwił ten widok. One są jej przyjaciółkami?, pytał w myślach. Wyzywające ciuchy, ostry makijaż - to nie jest jego Francesca. To nie ta dziewczyna, w której się zakochał, i z którą chciał kiedyś stworzyć rodzinę. Teraz to dziewczyna, której nie chciał poznać, która nie szanuje siebie i innych - to wywnioskował po rozmowie z nimi.
           Po niecałych 30 minutach, wstał od stołu i najzwyczajniej w świecie opuścił lokal.

* * *

          Ujrzała go. Dorosły mężczyzna z czarną bródką, doskonale zbudowany i z pewnością nadal tak silny jak kiedyś. Od razu poznała twarz, której nienawidzi najbardziej na całym świecie. Miała nadzieję, że już nigdy go nie spotka, a jednak... Wszystkie wspomnienia wróciły. Wspomnienia, o których latami próbowała zapomnieć. Wspomnienia, których nigdy nie chciała przeżyć.
- Leon, zabierz mnie stąd. - Rozkazała przerażona.
- Aaale o co chodzi? - Zapytał, ale wzrok mężczyzny przeniósł się na Castillo.
           Bez słowa odbiegła do domu.


* * *

Oto siódemka ^^ Nie jest długa, ale nie miałam pomysłu :// Nie ma to jak mieć pomysł na daleką przyszłość, a mieć pustkę na teraźniejszość -.-
Miały być dzisiaj wyniki konkursu, ale będą jutro :/ Powód? Wczoraj mama zabrała mi laptopa i komórkę (dziękuję braciszku, którego chętnie oddam) i nie miałam jak tego jeszcze raz przemyśleć :/ Przepraszam, obiecuję, że jutro wszystko będzie jasne ;)
Czekam na Wasze opinie :*

4.24.2014

... bo ja kocham notki informacyjne!

Kolejna dawka informacji, których nie czytacie ^^

1# Mój drugi blog jest póki co zablokowany. Powód? Mam inny pomysł. Myślę, ze lepszy. Chcę napisać pare rozdziałów do przodu, ogarnąć zakładki, wygląd itp, a potem wy przyjdziecie na gotowe :D Odblokuję go prawdopodobnie 16 maja. Może wcześniej, może później... Będziecie informowani ;)

2# Jutro (piątek) postaram się napisać rozdział. Jeśli mi się nie uda, zrobię to w sobotę lub niedzielę. 

3# Zbliża się majówka, więc postaram się dodawać rozdziały z jakimiś mniejszymi odstepami czasowymi, ale nie ukrywam, że chcę jak najszybciej napisać rozdziały na nowym blogu, zeby szybciej go odblokować.

4# Odeszłam z dwóch blogów ^^ Spokojnie, zapewne ich nie czytacie xd To jest kolejny powód dzięki, któremu mam więcej czasu ;)

5# Dziękuję wszystkim za życzenie powodzenia na egzaminach. Jutro jest już ostatni dzień, więc będę miała już lekko :]

6# 5-7 maja wyjeżdżam, dlatego nic się w tym czasie nie pojawi na blogu. Spróbuję napisać coś na tablecie, ale zapewne nie będzie tam WiFi ://

7# Publicznie muszę podziękować Ellie za, przed chwilą napisaną, instrukcje, która miała na celu wyjaśnienie mi, jak korzystać z toaleta <3

Oto ona:


Kto przeczytał daje mi w komentarzu... "Nie umiesz pisać" ^^